Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Warta była sensem istnienia mojego ojca

Błażej Dąbkowski
Krystyna Hofman, córka Edmunda Szyca
Krystyna Hofman, córka Edmunda Szyca Łukasz Gdak
O patronie stadionu na Wildzie i jednym z założycieli klubu Warta Poznań opowiada Krystyna Hofman, córka zasłużonego dla Poznania działacza piłkarskiego Edmunda Szyca.

Jakie ma Pani pierwsze wspomnienie z dzieciństwa związane ze stadionem im. Edmunda Szyca?
Chyba żadne (śmiech).

Jak to?
Mam wiele wspomnień, ale z boiska Warty, kiedy czasowo drużyna grała przy ul. Rolnej (swoje mecze Warta, mimo zyskania nowego stadionu przy ul. Dolna Wilda, nadal rozgrywała przy ul. Rolnej 41 - przyp. red.). Teraz znajduje się tam nowoczesne osiedle mieszkaniowe, ale jeszcze przed wybuchem wojny tata zabierał mnie na niemal każdy mecz. To właśnie tam sportowcy nosili mnie na barana, do dziś pamiętam, jak robił to Zygmunt Heliasz, ogromny chłop i rekordzista świata w pchnięciu kulą. To było ogromne przeżycie.

Już wtedy, wraz z rodzicami, przeniosła się Pani na Wildę?
Z ulicy Szamarzewskiego na Saperską przenieśliśmy się w 1937 r. To z niej dwa lata później tatę zabrało Gestapo do obozu koncentracyjnego Mauthausen-Gusen, gdzie śmiertelność była niesłychanie wysoka. Ojca uratowały dwie umiejętności - biegła znajomość języka niemieckiego oraz umiejętność sprawnego pisania na maszynie. Podczas jednego z apeli komendant obozu powiedział, że więźniowie piszący na maszynie mają wystąpić. Ojciec zgłosił się na ochotnika i wygrał swoisty konkurs zorganizowany przez nazistów. Kiedy już dostał się do biura, życie miał wygrane, został zwolniony w 1943 r., ale dwa tygodnie przed opuszczeniem obozu aresztowano mnie i moją matkę. Zwolniono mnie po 3 tygodniach, a mama wyszła dopiero wraz z końcem wojny.

Ojciec nawet na łożu śmierci interesował się Wartą, co poniedziałek dzwonił i pytał o wynik meczu

Czy wtedy wiedziała Pani o tym, co spotkało Żydów na stadionie?
Nie, wojnę spędziłam w Środzie Wielkopolskiej, dlatego takie informacje dotarły do mnie później.

Wojna nie zmieniła jednak Pani ojca, jeśli chodzi o miłość do klubu.
Choć jego relacje z zarządem ochłodziły się pod koniec lat 30., to w naszym domu nadal królował sport. Nie zapomnę, jak do domu przyszła cała drużyna piłkarzy po zdobyciu Mistrzostwa Polski w 1947 roku, tata pracował wtedy w Miejskim Handlu Detalicznym i zdobył dla każdego z nich czekoladę. Czy pan wie, co to była za radość? Byłam wtedy nastolatką, więc od razu włączyłam adapter i miałam 11 partnerów do tańca (śmiech).

Tak było aż do momentu, kiedy odszedł?
Nawet na łożu śmierci interesował się Wartą, co poniedziałek dzwonił i pytał o wynik meczu. Żył tym. Klub to był sens jego istnienia.

Co Edmund Szyc powiedziałby, gdyby dowiedział się, że w miejscu stadionu powstanie tor dla łyżwiarzy?
Nie mam pojęcia, choć sercem chciałabym, by stadion imienia mojego ojca istniał. Jeżeli włożono tak nieprawdopodobne pieniądze w obiekt Lecha Poznań, to nie wiem, czy stać nas na utrzymanie kolejnego.

Edmund Szyc
Urodził się 11 listopada 1895 w Poznaniu. E. Szyc był piłkarzem i działaczem piłkarskim. Współzałożyciel Warty Poznań oraz założyciel klubów Polonia Leszno i Polonia Bydgoszcz. Powstaniec wielkopolski. Zmarł 23 lutego 1987. Jego grób znajduje się na cmentarzu junikowskim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Warta była sensem istnienia mojego ojca - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski