Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Warta: Odszukano wszystkie wloty kanałów i rur. Ile jest nielegalnych?

Marta Danielewicz
Warta: Odszukano wszystkie wloty kanałów i rur. Ile jest nielegalnych?
Warta: Odszukano wszystkie wloty kanałów i rur. Ile jest nielegalnych? Archiwum
Na Warcie ustalono 67 wylotów do rzeki. Część z nich jest legalna, nie wiadomo jednak, które przyłącza są użytkowane bez stosowanych pozwoleń.

Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej zlokalizował i zinwentaryzował wszystkie kanały i rury uchodzące do Warty w Poznaniu. Ta inwentaryzacja to efekt skażenia rzeki, do którego doszło pod koniec października. To właśnie jedna z firm, nielegalnym kanałem odprowadziła do wody znaczną ilość toksycznego środka insektobójczego. W wyniku tego doszło do poważnego zatrucia rzeki. Posnęło kilka ton ryb, które wędkarze z Polskiego Związku Wędkarskiego wyłowili i zutylizowali.

Zobacz też: Firma podejrzana o zatrucie Warty wciąż milczy. Trwa śledztwo

By zapobiec ponownemu zatruciu rzeki
Urząd Miasta w połowie listopada wydał decyzję, by skontrolować wszystkie cieki wpadające do rzeki. Miałoby to w przyszłości zapobiec ponownemu skażeniu rzeki.

Zdaniem Mariusza Wiśniewskiego jest to o tyle istotne, że firma, która wlała toksyczną substancję do Warty, zrobiła to celowo.

- W tym przypadku mamy prawdopodobnie do czynienia ze świadomym działaniem, które niewykluczone, że już wcześniej miało miejsce. Występujemy o objęcie kontrolą całego odcinka Warty. Skontrolowane zostaną wszystkie spusty - zapowiedział podczas konferencji prasowej 19 listopada wiceprezydent Poznania.
Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej rozpoczął swoje działania na rzece 30 listopada. Prace zostały podzielone na dwa etapy. Znamy już wyniki pierwszego.

- Do dziś, na całym miejskim odcinku Warty i Cybinie (będącej Kanałem Ulgi dla Warty), Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej zlokalizował oraz zinwentaryzował wszystkie widoczne kanały i rury spustowe mające ujście w Warcie. Ustalono 67 takich punktów - mówi Hanna Surma, rzeczniczka Urzędu Miasta.

Zobacz też: Zatrucie Warty: Policja wie kto jest winny
Do współpracy zaproszono też Ochotniczą Straż Pożarną Ratownictwa Wodnego ,,Mistral”, która udostępniła swój sprzęt pływający. - Działania na rzece nie byłyby możliwe, gdyby nie pomoc OSP - dodaje Hanna Surma.

Co dalej?
Jednak lokalizacja wszystkich wylotów do Warty to jedno. Teraz trzeba jeszcze ustalić, które z nich są legalne, a które podmioty pozwolenia wodnoprawnego na spuszczanie do rzeki deszczówki nie mają.

- Oficjalnie wiadomo, że część wylotów do rzeki należy do Zarządu Dróg Miejskich, które zarządza wodami opadowymi, a część do Aquanetu - mówi Piotr Szczepanowski, zastępca dyrektora Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta. - Teraz trzeba ustalić, jakie wyloty należą do innych, konkretnych jednostek i zweryfikować czy wszystkie podmioty posiadają stosowane pozwolenia wodno-prawne w tym zakresie - dodaje. Mariusz Wiśniewski zapewnia, że na podstawie aktualnych map posiadanych przez jednostki odprowadzające cokolwiek do Warty, punkt po punkcie będą sprawdzane wszystkie, wykryte kanały. Ma to pozwolić ustalić ich gospodarzy oraz zgodność z prawem.
Dopiero gdy zostanie sporządzona konkretna lista nielegalnych przyłączy, urząd przekaże ją do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.

- Generalnie pozwolenia wodnoprawne wydaje prezydent miasta lub starosta. Nie można jednak nikogo zmusić, aby ktoś, kto takiego pozwolenia nie ma, a odprowadza coś do rzeki, je wyrobił. Organem, który zajmuje się kontrolą wszystkich przyłączy do rzeki jest WIOŚ. To on wlepi mandat, jeśli któryś wylot jest nielegalny - tłumaczy Piotr Szczepa-nowski.

Jak dodaje, ta kontrola pozwoli, by w przyszłości służby szybciej mogły wykryć sprawcę ponownego zatrucia rzeki.

Zobacz też: Katastrofa ekologiczna w Warcie: Tysiące śniętych ryb [ZDJĘCIA]

- Mam nadzieję, że jednak nie będzie to konieczne - dodaje P. Szczepanowski.

Zatrucie Warty
Do zatrucia Warty doszło w nocy z 23 na 24 października.

W wyniku zdarzenia posnęły 4 tony ryb, które wędkarze wyłowili i zutylizowali. Pierwsze analizy próbek wody nie wykazały, jaka substancja mogła zatruć rzekę.

Powiatowy lekarz weterynarii wysłał próbki śniętych ryb do Instytutu Weterynarii w Puławach. Tam, po przeprowadzeniu specjalistycznych badań, okazało się, że ryby zatruła transflutryna, środek owadobójczy, stosowany do zwalczania karaczanów, much, komarów.

Zobacz komentarz: Lepiej późno niż wcale

WIOŚ firmie podejrzanej o zatrucie rzeki przedstawił w grudniu wyniki pokontrolne. Firma nie przyznaje się do winy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski