Łukasz Trałka po wygaśnięciu kontraktu z Kolejorzem wrócił w rodzinne strony i trenował z pobliską Stalą Rzeszów, przygotowującą się do rozgrywek II ligi. Zagrał tam nawet w sparingu, a trzy tygodnie temu przyjechał do Poznania na treningi z Wartą. Zawodnik w tym czasie czekał na atrakcyjną ofertę z zagranicy (podobno nawet z Australii), ale ostatecznie z wielu względów zdecydował się pozostać w stolicy Wielkopolski.
- Chciałem trenować i być w rytmie, by być gotowym, żeby gdzieś podpisać kontrakt. Ale jak przyjechałem do Poznania, to ciężko było wyjechać – mówił z uśmiechem były kapitan Kolejorza.
Czytaj też: Warta Poznań: Łukasz Trałka podpisał kontrakt z Zielonymi
Zawodnik z takim doświadczeniem był łakomym kąskiem także na naszym podwórku. Piłkarz rozmawiał z Wisłą Kraków, a ofertę miał m.in. z Widzewa Łódź.
- Propozycje były, ale gdybym miał 25 lat, to bym się bardziej drapał po głowie i nad nimi myślał. W moim wieku pomyślałem o rodzinie – dwóch synków i żona na miejscu. Wtedy priorytety mocniej się zmieniają i trochę inaczej odbiera się nie tylko piłkę, ale i też życie. Jestem szczęśliwy, że jestem w nowym miejscu. Pierwsza liga to dla mnie coś nowego i też jestem ciekawy, jak to będzie wyglądało. Dla mnie najważniejsze było to, żeby być szczęśliwym i mieć możliwość grania jeszcze w piłkę. To mi sprawia cały czas radość – przyznał szczerze 35-letni pomocnik.
Gra w Warcie jest dla doświadczonego zawodnika idealnym rozwiązaniem. Rodzina Łukasza Trałki bardzo dobrze czuje się w Poznaniu, a sam zawodnik piłkarsko nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
- Gdybym nie czuł się na siłach, że coś do tej Warty wniosę, to dałbym już sobie spokój. Nie czuję się staro, nic mnie nie boli i jestem gotowy pomóc klubowi. Najważniejszym celem jest teraz Radomiak. Trzeba wygrać mecz, a tak naprawdę sami jesteśmy ciekawi, jak to będzie wyglądało – komentuje piłkarz.
Czytaj też: Warta Poznań. Piotr Tworek: Przed nami jest ogromna szansa załapać fajną serię
Do rozmowy z dziennikarzami jako „redaktor” dołączył Tomasz Boczek, także nowy obrońca Warty Poznań, strzelec zwycięskiej bramki w meczu z GKS-em Bełchatów. Łukasz Trałka sprytnie wykorzystał okazję i zażartował z byłego piłkarza Bytovii Bytów. – Na pewno potrzebujemy jeszcze jednego stopera, bo mamy tylko Bartka Kielbę – z przymrużeniem oka rzucił 35-letni pomocnik, nieco potwierdzając, że dobrze czuje się w nowej szatni.
- Warta jest zespołem, który sam siebie poznaje. Było sporo zmian i potrzeba trochę czasu. Tak jest, że grupa ludzi musi się dotrzeć. Sami jesteśmy ciekawi – mówił dalej Trałka.
Dla byłego zawodnika Lecha Poznań przeskok z Bułgarskiej na Drogę Dębińską jest ogromny. Nie ma nawet co porównywać obu klubów, a Warta dodatkowo domowe spotkania przez większą część sezonu będzie rozgrywać w Grodzisku Wielkopolskim.
- Jak się popatrzy, to jest różnica. Kiedy w pierwszy dniach przyszedłem do szatni, to pytałem chłopaków, czy jakiś remoncik się w szatni nie przyda? Oni rzucili, że jest już po remoncie. Po tygodniu już czułem się jak „człowiek stąd”. Przyzwyczaiłem się do wszystkiego i nie robi to żadnego problemu, a można się przynajmniej trochę pośmiać. Wiem, że wszystko jest robione, żeby coś w miarę możliwości poprawić – komentuje Trałka.
Czytaj też: Warta Poznań: Wiktor Długosz będzie ważnym zawodnikiem Warty? Zieloni mają u siebie niezłą perełkę
Warta świetnie wystartowała i to także mógł być impuls dla Łukasza, że tworzy się coś fajnego przy Drodze Dębińskiej i tym bardziej warto dołączyć do Zielonych. Zawodnik jednak zaprzeczył i dodał, że wyniki nie miały żadnego wpływu na jego decyzję. Piłkarz także przyznał się, że miał myśli dotyczące zawieszenia butów na kołku, ale tak szybko jak przyszły, tak błyskawicznie zniknęły.
- Miałem myśli, żeby dać już sobie spokój, jednak szybko mi to przeszło. Każdy ze starszych kolegów, którzy zawiesili już buty na kołku, mówili - „graj ile możesz”. We wrześniu byłoby już dużo ciężej wrócić do gry i łatwiej byłoby wtedy podjąć decyzję o końcu kariery. Albo, gdybym miał jakąś kontuzję i straciłbym radość z gry. Wtedy zakończyłbym, ale chce jeszcze pokazać, na co mnie stać – powiedział na koniec Łukasz Trałka i udał się z drużyną w drogę autokarem do Radomia.
Zobacz też:
Sprawdź też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?