Pierwsza połowa była znakomita w wykonaniu Warty. Gdyby nie dobra dyspozycja bramkarza Śląska Michała Szromnika, Zieloni prowadziliby znacznie wyżej. Goście od początku świetnie czuli się na murawie wrocławskiego sezonu. Dali się trochę wyszumieć gospodarzom, a potem z żelazną konsekwencją realizowali swój plan taktyczny. Polegał on na uważnej defensywie, jak najszybszym odebraniu piłki rywalom i szybkim przetransportowaniu piłki w okolice pola karnego Śląska.
W 6. min. groźnie strzelał Michał Jakóbowski, ale na posterunku był Szromnik. Potem z dobrej strony zaprezentował się nowy nabytek Warty Szymon Czyż. Były pomocnik Lazio, świetnie obsłużył Mateusza Kuzimskiego, ale z mocnym strzałem napastnika Zielonych, z trudem, bo z trudem, ale poradził sobie bramkarz Śląska.
W 27 min. Szromnik był już jednak bezradny. Jan Grzesik tak naciskał Diego Verdaskę, że Portugalczyk stracił piłkę. Działo się to blisko pola karnego, Zieloni wręcz podręcznikowo wykorzystali otrzymaną szansę. Grzesik odebrał piłkę i szybko zagrał na skrzydło do Czyża, ten popisał się idealnym dośrodkowaniem do kolegi i wystarczyło tylko (a może aż) dobrze złożyć się do strzału. Prawy obrońca Warty zrobił to jak rasowy snajper i zdobył efektownego gola, a piłka odbiła się jeszcze od słupka. Prawy obrońca sam rozpoczął akcję odbiorem i zakończył.
Warta nie zamierzała na tym poprzestać. 10 minut później Czyż podał z linii końcowej przed pole karne do Milana Corryna, a Belg bez przyjęcia uderzył w stronę bramki. Strzał był groźny, ale Michał Szromnik zdołał sparować piłkę na rzut rożny.
Dopiero w końcówce pierwszej odsłony gospodarze otrząsnęli się z przewagi Warty, ale ani Musondzie, ani Dino Stiglecowi nie udało się oddać celnego strzału. Śląsk skończył tę część praktycznie nie zagrażając Adrianowi Lisowi i mógł podziękować swojemu bramkarzowi, że miał to odrobienia tylko jednego gola. Do przerwy Warta oddała cztery uderzenia w światło bramki, a gospodarze ani jednego.
Po zmianie stron, role niestety kompletnie się odwróciły. Trener Śląska Jacek Magiera przeprowadził w przerwie dwie zmiany i obaj rezerwowi Bartłomiej Pawłowski oraz Robert Pich pięć minut po tym jak pojawili się na boisku doprowadzili do remisu. Ten pierwszy najpierw wygrał pojedynek z Grzesikiem, a drugi zbyt łatwo ograł Ławniczaka i strzałem w "krótki" róg zaskoczył Lisa.
Ten gol dodał skrzydeł gospodarzom, a w szeregi Warty wdarła się nerwowość i dziwna bierność w defensywie. Śląsk zaatakował z rozmachem i szybko strzelił drugiego gola. Jego autorem był niewidoczny do 63 min. Erik Exposito. Hiszpan przed polem karnym wymanewrował dwóch obrońców Zielonych i precyzyjnym strzałem z 18 metrów pokonał Adriana Lisa, który był bez szans.
Na szczęście nie był to koniec emocji. Podopieczni Piotra Tworka znów pokazali charakter i doprowadzili do wyrównania!
W 76. min Warta wywalczyła sobie rzut rożny. Obrońcy Śląska zbyt krótko wybili piłkę dopadł do niej Mateusz Czyżycki i błyskawicznie zdecydował się na strzał. Piłka trafiła jeszcze w Szymona Lewkota i po rykoszecie wpadła do siatki.
Zobacz też: Warta Poznań ściągnęła nowego napastnika, który ostatnio grał we Włoszech
W końcówce Zieloni przeżywali trudne chwile, ale dwukrotnie świetnie spisał się Lis. Najpierw świetnie obronił strzał z bliska Picha, a potem już w doliczonym czasie gry kolejne groźne uderzenie Słowaka.
Szansę na zwycięstwo miała też Warta. W 93. min. huknął jak z armaty Grzesik, ale trafił tylko w poprzeczkę i mecz zakończył się zasłużonym podziałem punktów. Było to jedno z najciekawszych spotkań pierwszej serii gier.
Zobacz też:
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?