Choć Zagłębie w tabeli wyżej plasuje się niż Warta, początek tegorocznych rozgrywek zdecydowanie lepszy mieli Zieloni. Miedziowi jeszcze nie zaznali smaku zwycięstwa w tym roku W rozgrywkach PKO Ekstraklasy - przegrali z Wisłą Płock 0:2 i bezbramkowo zremisowali z Lechem Poznań. Z kolei w Pucharze Polski Zagłębie niespodziewanie przegrało z drugoligową Chojniczanką Chojnice.
Warta także odpadła w ubiegłym tygodniu z rozgrywek pucharowych, ale wcześniej wygrała z Cracovią 1:0 i zremisowała z Lechią Gdańsk. To jednak znacząco nie poprawiło sytuacji Zielonych, bo punkty zdobywały też inne walczące o pozostanie w ekstraklasie kluby i nad ostatnią w tabeli Stalą Mielec zespół Piotra Tworka miał tylko trzy punkty przewagi. Oba zespoły potrzebowały więc wygranej w tym meczu.
- To, co pokazaliśmy na boisku, jest niedobre dla klubu. To był występ katastrofalny i nieakceptowalny - nie gryzł się w język po odpadnięciu Zagłębia z Pucharu Polski słowacki szkoleniowiec Martin Sevela.
Wartę i Zagłębie miały jednak przed meczem podobny problem - brak wartościowego napastnika. Najlepszy strzelec Zielonych Mateusz Kuzimski (4 gole), nie mógł wystąpić z powodu kartek. Goście z kolei od dłuższego czasu usilnie poszukują wzmocnień w linii ataku, bo Rok Sirk i Samuel Mraz totalnie zawodzą.
Pierwsza odsłona potwierdziła te kłopoty. Strzałów i udanych zagrań pod obiema bramkami było jak na lekarstwo. Gospodarze, co prawda, z dużym animuszem rozpoczęli mecz, przez pięć minut atakowali z rozmachem, ale szybko Zieloni wrócili do tego, co prezentowali w poprzednich meczach, czyli właściwie nie stwarzali żadnego zagrożenia pod bramką Hładuna.
- Mamy z tym delikatny dylemat. Rozmawiamy z zawodnikami i sprawdzamy wszelkiego rodzaju rzeczy, które mogą zmienić ten stan. Uważamy, że często zbyt zachowawczo podchodzimy do początków spotkań. Może ze zbyt dużym respektem dla przeciwnika - mówił trener Tworek, ale jego podopieczni nie potrafili się przełamać.
Zobacz zdjęcia z meczu:
Mecz był bezbarwny - tylko jeden celny strzał zapisaliśmy na koncie gości. W 5. min. do dobrego prostopadłego podanie Jakuba Żubrowskiego w pole karne dopadł Patryk Szysz, ale jego uderzenie świetnie obronił Adrian Lis.
- Musimy zdecydowanie się poprawić - mówił w przerwie pomocnik Warty Łukasz Trałka. To on zresztą siał największe zamieszanie na połowie Zagłębia. Jak zwykle wykonywał wszystkie stałe fragmenty, a tylko po nich obrona Zagłębia miała jakakolwiek robotę.
Na szczęście w kreowaniu sytuacji tak samo słabi byli Miedziowi i defensywa Zielonych też miała spokojny wieczór. Zajęcie miały natomiast sztaby lekarskie. Z powodu kontuzji już na początku meczu boisko opuścić musieli stoperzy Bartosz Kieliba z Warty oraz Kamil Kruk z Zagłębia.
Po przerwie doczekaliśmy się wreszcie emocji. W 48. min. z piłką w polu karnym Miedziowych znalazł się Maciej Żurawski, ale jego uderzenie było za słabe, by zaskoczyć Hładuna. Chwilę później Jan Grzesik otrzymał piłkę w polu karnym Zagłębia, ale jego uderzeni minęło bramkę o centymetry. W rewanżu Drazić wpadł w pole karne Warty, ale czujni byli obrońcy, którzy zablokowali próbę dośrodkowania.
Rozstrzygnięcie padło w 75. min. Michał Jakóbowski ruszył lewą stroną boiska, wpadł w pole karne i dograł na przedpole bramki Zagłębia wprost na nogę Łukasza Trałki, który potężnym strzałem zdobył cudowną i, jak się później okazało, zwycięską bramkę. Dzięki wygranej Zieloni wyprzedzili w tabeli drugi poznański zespół - Lecha, co przed tym sezonem wydawało się nierealne.
Zobacz oceny Zielonych w tym meczu:
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?