Warta Poznań zaledwie remisuje z czerwoną latarnią ligi. Miłosz Szczepański ratuje Zielonym punkt. Miedź po raz kolejny łapie oddech

Faworytem w tym spotkaniu, co zdarza się nieczęsto, była Warta Poznań. Zieloni przed tym meczem mieli aż 12 punktów przewagi nad swoim poniedziałkowym rywalem. Legniczanie już w lutym zdołali się spotkać z poznańską drużyną - Lechem - i to aż dwukrotnie. W pierwszym pojedynku (zaległy mecz 2. kolejki) ekipa Grzegorza Mokrego zremisowała 2:2, natomiast kilka dni później przy Bułgarskiej ulegli 0:1.

Zobacz zdjęcia ze spotkania Warty Poznań z Miedzią Legnica:

Warta natomiast grała swój pierwszy ligowy mecz po 16 dniach przerwy. Ostatni raz Zielonych mieliśmy przyjemność oglądać podczas inauguracji rundy wiosennej, kiedy to ekipa Dawida Szulczka niespodziewanie urwała punkty Rakowowi, remisując z nimi 1:1.

"Wokół Bułgarskiej" po meczu Lecha Poznań z Wisłą Płock. Gościem odcinka: Patryk Kniat

Od początku spotkania to Warta kontrolowała grę i jako pierwsi dała sygnał swoim przeciwnikom, aby mieli się na baczności. W 10. minucie dobre podanie do Miguela Luisa wykonał Jan Grzesik. Portugalczyk, będąc na całkiem dobrej pozycji, trafił jedynie w boczną siatkę bramki, w której stał w tym meczu Mateusz Abramowicz. Chwilę później strzałem zza pola karnego popisał się wspomniany już Luis. Otrzymał on podanie od Adama Zrelaka, a futbolówkę wcześniej przepuścił Kajetan Szmyt, lecz próba portugalskiego pomocnika została zatrzymana.

Miedź nie pozostawała jednak bierna na te strzały ze strony Warty i sama wkroczyła do ataku. Najpierw szpicem buta Adriana Lisa próbował zaskoczyć Luciano Narsingh, a kilkanaście sekund później czujność golkipera poznaniaków sprawdził uderzeniem z dystansu Kamil Drygas. Tak niezłej próby zawodnika Miedzi pozazdrościł Kajetan Szmyt, który nie pozostał dłużny starszemu koledze i również strzałem zza pola karnego chciał umieścić piłkę w siatce, ale nieskutecznie.

Do końca pierwszej części spotkanie toczyło się w środkowej strefie , a piłkarze obu ekip nie raczyli nas wieloma ciekawymi i składnymi akcjami. Na uwagę zasługuje jedynie uderzenie Luisa w 33. minucie. Wówczas 23-latek, będąc w obrębie szesnastki, oddał strzał z pozoru niegroźny, choć sprawił on wiele problemów bramkarzowi poniedziałkowych gości.

Zobacz też: Lecha Poznań czeka w Norwegii trudna przeprawa. Nie tylko sztuczna trawa jest atutem Bodo/Glimt

W drugiej odsłonie to Miedź zaatakowała jako pierwsza, lecz jej próby przedarcia się blisko pola karnego Lisa kończyły się głównie niepowodzeniami. Mimo że to goście narzucili swój styl gry, to w próżno było spodziewać się, że na stadionie w Grodzisku Wielkopolskim zobaczymy jakąś bramkę w najbliższym czasie.

Po godzinie gry najgroźniejszą sytuację w tym spotkaniu mieli przyjezdni. Świetnym dośrodkowaniem z prawej strony popisał się nowy nabytek Miedzi, Giannis Massouras, natomiast z piątego metra fatalnie pomylił się Kamil Drygas, który trafił prosto, stojącego na samym środku linii bramkowej Lisa. Minutę później było 1:0 dla Miedzianki. Jurich Carolina posłał piłkę prosto wrzutem z autu. Tam doszło do sporego zamieszania, a futbolówka spadła wprost przed Drygasa, który nie mógł się pomylić z tej pozycji.

Na kwadrans przed końcem mecz nabrał prawdziwych rumieńców. Po rzucie rożnym wykonywanym rzez Wartę piłka znalazła się pod nogami Miłosza Szczepańskiego, który uderzeniem z 25. metra, wewnętrzną częścią buta zmieścił piłkę tuż przy prawym słupku. Tym golem dał Zielonym nadzieję na wygranie drugiego meczu w tym sezonie na grodziskim stadionie.

Tak się jednak nie stało i Warta zanotowała piąty remis na własnym obiekcie. Obecnie Zieloni mają 27 punktów i pozostali na 10. miejscu w ligowej tabeli.