Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wciąż trwa liczenie strat po wielkiej wichurze

Andrzej Kurzyński
Po spotkaniu z samorządowcami wojewoda Piotr Florek oglądał poszkodowane gospodarstwa.
Po spotkaniu z samorządowcami wojewoda Piotr Florek oglądał poszkodowane gospodarstwa. Archiwum
Niespełna 18 milionów złotych, to kwota pomocy dla mieszkańców Wielkopolski dotkniętych ubiegłotygodniową nawałnicą o jaką wnioskuje wojewoda do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Jest to kwota, która dotyczy jedynie zniszczeń budynków mieszkalnych.

Nadal nie wiadomo natomiast, na jakie wsparcie mogą liczyć rolnicy, którzy stracili uprawy i budynki gospodarcze.

- Prawdopodobnie w piątek zapadną decyzje odnośnie zasad i kwoty pomocy, jaka zostanie skierowana do poszkodowanych - mówił wczoraj wojewoda Piotr Florek podczas wyjazdowego spotkania wojewódzkiego zespołu zarządzania kryzysowego, które odbyło się w gminie Blizanów pod Kaliszem, najbardziej poszkodowanej przez żywioł. O jego zwołanie prosił Krzysztof Grabowski, członek zarządu województwa wielkopolskiego.

Czytaj także:
Wielkopolska sprząta po nawałnicy [RAPORT, ZDJĘCIA]
Gołuchów: Zniszczone domy i ośrodek sportowy [NOWE ZDJĘCIA]

- Do gmin docierało mało informacji i zapanował pewnego rodzaju chaos. Samorządowcy potrzebowali informacji co mogą przekazać mieszkańcom i jakiej pomocy mogą się oni przede wszystkim spodziewać - wyjaśnia Grabowski.

A pytań jest rzeczywiście wiele. Chodzi nie tylko o konkretne pieniądze. Okazuje się, że w całym regionie zerwanych zostało setki dachów pokrytych eternitem, zawierającym niebezpieczny dla zdrowia azbest.

- Absolutnie nie ma takiej możliwości, by fragmenty uszkodzonego dachu pokrytego eternitem, były uzupełniane tym samym materiałem - uważa Krzysztof Nosal, starosta kaliski. - Kolejny problem, to gdzie składować eternit, który teraz zalega wokół domów oraz skąd wziąć pieniądze na jego utylizację?
Wojewoda zapowiedział, że jeszcze dzisiaj skieruje w tej sprawie stosowne pismo do kierownictwa Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. Podczas spotkania z wojewodą samorządowcy zwracali uwagę, że przed nawałnicą nie pojawiły się żadne komunikaty ostrzegające przed gwałtownym załamaniem pogody, a informacje o możliwej burzy pojawiły się dopiero, gdy... potężna wichura szalała już na dobre.

Po przejściu nawałnicy samorządowcy natychmiast decydowali o zakupie i wydawaniu mieszkańcom plandek, by mogli zabezpieczyć swoje domy pozbawione dachów. Teraz obawiają się, że mogli sobie w ten sposób narobić kłopotów. Nie wiadomo bowiem, czy tego rodzaju wsparcie dla poszkodowanych nie zostanie zakwestionowane przez Regionalną Izbę Obrachunkową i uznane za przekroczenie uprawnień w dysponowaniu publicznymi pieniędzmi.

- To nie jest rzecz, nad którą należało się wówczas zastanawiać. Ale pojawiają się teraz wątpliwości, czy my w ogóle mogliśmy tak postąpić - mówi Lech Janicki, starosta ostrzeszowski.

Starosta Krzysztof Nosal zwracał też uwagę, że po wichurze nie było jakiejkolwiek możliwości skontaktowania się z energetyką.

- Dodzwonić się to było po prostu mistrzostwo świata - dodaje samorządowiec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski