Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielka energia Gawronika

Łukasz Cieśla
Gawronik miał świetną opinię za kratkami. Uczył innych więźniów języków, sam pisał wiersze
Gawronik miał świetną opinię za kratkami. Uczył innych więźniów języków, sam pisał wiersze
Były senator Aleksander Gawronik będzie energetycznym potentatem, czy też jedynie skończy się na obietnicach bez pokrycia z jego strony?

Znajomi Gawronika twierdzą, że próbując wrócić na salony, namawia ludzi do inwestowania w jego plany lub do choćby drobnej pomocy. W zamian kusi przyszłymi stanowiskami w swojej firmie, gdy ta odniesie spodziewany przez niego sukces. Ktoś pożyczył mu więc samochód i potem miał kłopoty z jego odzyskaniem. Komuś innemu nie zapłacił z kolei za noclegi w hotelu...

- Po ubiegłorocznym wyjściu na wolność sprawia wrażenie osoby, która nie odnajduje się w nowych realiach. Próbuje wrócić do biznesu, ale drugi raz nie da się wejść do tej samej rzeki - opowiada jego wieloletni znajomy pragnący zachować anonimowość.

Gawronik wyszedł z więzienia w zeszłym roku i założył spółkę. Celem jest m.in. handel energią, jej dystrybucja, ale także budownictwo czy nawet produkcja programów telewizyjnych i zarządzanie stronami internetowymi. Pomysł na biznes ma jednak przede wszystkim opierać się ponoć na kupowaniu nadwyżek energii od jej zagranicznych producentów, m.in. we Francji i sprzedaż z zyskiem w całej Europie.

I choć były senator do niedawna odsiadywał karę za przestępstwa gospodarcze, to znalazł się człowiek, który uwierzył w powodzenie przedsięwzięcia. Bo, jak mówi, koncepcja wydawała się znakomita.

Dotarliśmy do tej osoby. Mężczyzna zgodził się opowiedzieć nieco o swoich kontaktach z Gawronikiem, które ostatecznie, jak zaznacza, zakończyły się stratą pieniędzy i nerwów. Zdaniem naszego rozmówcy były senator potrafił tylko snuć wspaniałe wizje.

- Pan Gawronik jeszcze w latach 90. był klientem firmy mojego ojca. Nigdy nie było problemów z zapłatą przez niego za zamówione rzeczy. Dla mnie był więc wiarygodny - opowiada poznaniak.
Mężczyzna, który prowadzi w Poznaniu własny biznes, zaoferował pomoc w znalezieniu w Rosji inwestora strategicznego dla realizacji przedsię-wzięcia byłego senatora. Ale jak się dowiedzieliśmy, pomysł nie spotkał się na Wschodzie z większym zainteresowaniem.

Innym miastem, które odwiedzał Gawronik, był Hamburg. Miał tam spotkać się z kimś w banku. W dniu, w którym miał się tam pojawić, już nie odbierał telefonów od naszego rozmówcy. Gdy mężczyźnie udało się w końcu dodzwonić, Gawronik tłumaczył, że ma kłopoty ze zdrowiem i trafił do szpitala. Prosił więc swojego znajomego o szybki przyjazd do Hamburga. Ponoć kiepsko się czuł po rzekomym pobycie w szpitalu. Wspólnie mieli wrócić do Poznania.

- W Hamburgu, pod wskazanym adresem, mieściła się willa. Żaden z jej mieszkańców nie znał pana Gawronika. Po kilku godzinach czekania i wydzwaniania do niego, sam wróciłem do Poznania. Wtedy uznałem, że te jego różne opowieści są po prostu ściemą - mówi znajomy Gawronika.
To nie koniec jego perypetii z byłym senatorem. Jak mówi, pożyczył mu m.in. samochód oraz laptopa. I zaznacza, że potem miał poważne kłopoty z ich odzyskaniem.

- Nie mogąc się do niego dodzwonić, napisałem mu e-maila z informacją, że rozważam zgłoszenie sprawy na policję. Za jakiś czas przesłał mi SMS-a, że samochód stoi na parkingu pod poznańskim dworcem. Na miejscu okazało się, że ma wgnieciony bok. A laptopa zostawił mi u swojej pani kurator - dodaje.

Z naszych ustaleń wynika także, że Gawronik do dziś nie uregulował rachunku za pobyt w poznańskim hotelu Campanile. Chodzi ponoć o kilka tysięcy złotych. Dyrektor hotelu początkowo chciał opowiedzieć o szczegółach sprawy, potem jednak stwierdził, że nie może tego zrobić.
Były senator obecnie przebywa na przedterminowym zwolnieniu z więzienia. Termin okresu próbnego mija w maju przyszłego roku. Do tego czasu musi spełnić dwa warunki nałożone przez sąd: powstrzymywać się od kontaktów z przestępcami oraz podjąć pracę.

- Z wypowiedzi pani kurator (nie chciała rozmawiać z "Głosem" - dop. red.) wynika, że pan Gawronik wypełnia nałożone na niego obowiązki. Co dwa miesiące stawia się u kuratora, podjął także pracę zarobkową. Obecnie prowadzi działalność gospodarczą - mówi Joanna Ciesielska-Borowiec, rzecznik sądu.

Sprawdziliśmy w KRS dane dotyczące spółki Gawronika. Jest jej prezesem. Kapitał zakładowy to 5 tys. zł. Spółka do tej pory, choć powinna, nie złożyła bilansu. Oprócz niego wspólnikami są jeszcze jego córka i zięć.

Aleksander Gawronik w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim" stwierdził, że może się spotkać, ale prawdopodobnie dopiero w styczniu. Twierdził, że teraz ma napięty kalendarz. Radził, by mieć dystans do opinii o nim, bo pochodzą od anonimowych osób, a one "mogą być nie fair".

Potwierdził jednak, że oddał samochód z uszkodzeniami oraz nie zapłacił do tej pory za hotel. Jak zaznaczył, "to chyba nie jest wielki problem", bo szkody pokryje ubezpieczyciel. A w sprawie hotelu "istotne jest to, by rachunek został zapłacony". O swoim biznesie w branży energetycznej nie chciał w ogóle rozmawiać.

Fortuny dorobił się na kantorach

W 1990 r. w rankingu tygodnika "Wprost" uznano go za najbogatszego Polaka. Gawronik dorobił się na kantorach. W 1993 r. rozpoczął się jego proces w sprawie afery w Art-B. Przed wyrokiem uchroniło go zdobycie mandatu senatora. Potem w kilku różnych procesach zarzucono mu działanie na szkodę Art-B, przywłaszczenie mienia i oszustwa podatkowe. Łącznie skazano go na 8 lat. Wyszedł za dobre sprawowanie w 2009 roku, 11 miesięcy przed końcem kary.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski