Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielka krzywda czy może raczej krótka pamięć pupilki Kalisza?

Radosław Patroniak
Sportowe wydarzenia środy zdominowały dwie informacje. Pierwsza to ostre słowa siatkarki Anny Barańskiej skierowane wobec byłego prezesa Winiar Kalisz, Wiesława Kostery.

Reprezentantka kraju domaga się od niego zaległych pieniędzy i przy okazji obrzuca go błotem. Z kolei były prezes Groclinu Dyskobolii, Zbigniew Drzymała, dąży do zdrowej transakcji finansowej, polegającej na sprzedaży stadionu w Grodzisku skarbowi państwa, który mógłby bez inwestowania złotówki stworzyć tam ośrodek szkolenia młodzieży.

Zajmę się pierwszą sprawą, ale nie dlatego, że bardziej skandaliczna, tylko dlatego, że obrazująca pewne zjawisko w polskim sporcie. Odsądzanie swego pracodawcy od czci i wiary to przecież nic nowego, tak postępowały starsze koleżanki Barańskiej i tak samo lżyły pseudosponsorów i pseudodziałaczy przedstawiciele innych dyscyplin.

Pytanie tylko, czy Kosterę powinno się zaliczać do tego grona, bo moim zdaniem nie. Dla jednych może on być oczywiście grabarzem kaliskiej siatkówki, ale dla innych facetem, który budował jej potęgę, choć wcale tego nie musiał, bo żyje z innych rzeczy niż podpisywanie kontraktów z zawodniczkami i ich menedżerami. Z drugiej strony w cywilizowanym świecie powinna obowiązywać zasada pacta sunt servanda (umów należy dotrzymywać).

Pretensje do Kostery można mieć o to, że firmował swoim nazwiskiem życie na kredyt. Może za późno doszedł też do wniosku, że upadek drużyny to jeszcze nie koniec świata. Może te słowa sprzed kilku tygodni o tym, że cesarstwo rzymskie też upadło, należało wypowiedzieć rok lub dwa lata wcześniej. Ludzie czasami za bardzo kierują się złudzeniami, a nie rozsądkiem i później spotykają ich niezasłużone cięgi.

Barańska ma prawo domagać się należnych pieniędzy, ale warto pamiętać, że w Kaliszu zarabiała co najmniej pięć razy więcej niż wynosi średnia krajowa (w czołowych klubach LSK najlepsze zawodniczki otrzymują nie mniej niż 20 tys. zł miesięcznie) i przez wiele lat była pupilką kibiców i zarządu. Ma podpisany kontrakt reklamowy z jednym z producentów sprzętu sportowego. Nie przymiera głodem, bo w kadrze i Aluprofie Bielsko-Biała nie mają kłopotów z wypłacalnością.

1,5 roku temu w podobnej sytuacji, co Barańska, znalazła się Brazylijka Fernanda Oliveira. Nie była kluczową postacią w kaliskim zespole, ale sezon skończyła z pustym kontem. Wysyłała dramatyczne apele do mediów i różnych instytucji, ale nie przypominam sobie, żeby prezesa nazwała człowiekiem bez honoru.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski