Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkie dzieło w małej wiosce [ZDJĘCIA]

Marek Weiss
Pomysł rzucony przed czterdziestu laty przez grupę zapaleńców ma godnych kontynuatorów. Dawni mistrzowie cenią sobie, że pamięta się tutaj o ich największych sukcesach

Nie ma chyba drugiego miejsca w Polsce, gdzie zagęszczenie pamiątek sportowych na metr kwadratowy byłoby większe. Można tu znaleźć skałę z K2 przywiezioną przez Krzysztofa Wielickiego, rakietę Wojciecha Fibaka, tęczową koszulkę mistrza świata Ryszarda Szurkowskiego czy oryginalne flagi olimpijskie z Seulu, Albertville i Lillehammer. Są pozostawione przez mistrzów rękawice bokserskie, wiosła, piłki, medale, maskotki. Długo można byłoby jeszcze wyliczać. Wszystko starannie opisane i wyeksponowane.

Mowa o Wysocku Wielkim, gdzie dokładnie od 40 lat działa najstarszy w Polsce klub olimpijczyka. Takiej kolekcji nie powstydziłaby się organizacja z Warszawy, a co dopiero mówić o wiosce liczącej tysiąc mieszkańców.

- Kiedy zakładaliśmy ten klub, nikt z nas nie spodziewał się, że potrwa to tak długo, i że będziemy mogli oglądać na żywo największe gwiazdy polskiego sportu. Wtedy, w połowie lat 70. powstało wiele takich klubów w Polsce, ale tylko nasz przetrwał do dziś - wspomina obecny prezes Mieczysław Knychała.

Jednym z pierwszych pomysłów były spotkania z zawodnikami znanymi z pierwszych stron gazet oraz dziennikarzami sportowymi.

- Właśnie dziennikarze jako pierwsi dostrzegli, że to, co robimy, ma głęboki sens. Zmarły niedawno znakomity redaktor Bogdan Chruścicki napisał nawet, że ,,jest w Polsce Wysocko Wielkie, obok którego leży miasto Ostrów Wielkopolski’’ - dodaje z dumą prezes.

W ciągu 40 lat przyjechało do Wysocka blisko 300 gości z najwyższej półki! Najczęściej, bo aż 50 (!) razy zawitał tu Zenon Licznerski, medalista igrzysk w Moskwie, mistrz Europy w sprincie z 1978 roku.

- Nawet na olimpijskiej bieżni nogi mi tak nie drżały jak na tej sali. Odkąd przyjechałem do Wysocka po raz pierwszy, jestem pod wrażeniem panującej tu sportowej atmosfery, gdzie ceni się to, co osiągnęliśmy. To bardzo ważne, że się o naszych sukcesach pamięta i potrafi je jeszcze uhonorować po tylu latach - mówi Licznerski, który tak związany jest z Wysockiem, że przed laty świętował tu nawet swoje 50. urodziny. Żartowano wtedy, że byłby bardzo dobrym kandydatem na... sołtysa.

Wysocki klub to nie tylko spotkania, ale i turnieje memoriałowe, biegi i sztafety olimpijskie, pikniki, bale oraz mistrzostwa kibiców. Nie byłoby to możliwe bez działaczy, którzy nie szczędzą swojego czasu, by kontynuować dzieło podjęte w grudniu 1975 roku. Na sobotnim jubileuszu obecna była czwórka współzałożycieli - Mieczysław Knychała, Marian Janicki, Stefan Matczak oraz Edmund Janiak. Tego dnia klub otrzymał sztandar, a delegacja Polskiego Komitetu Olimpijskiego wręczyła odznaczenia. Wydano ponadto leksykon 40-lecia.

Minutą ciszy uczczono pamięć tych, którzy odeszli. Szczególnie wiele wspomnień związanych było z postacią Mariana Matysiaka - współzałożyciela i przez 31 lat prezesa, a obecnie patrona klubu. Jeszcze w 2008 roku, na kilka miesięcy przed śmiercią mówił, wyjmując opasłe tomy klubowych kronik: - To jest kawał mojego życia. Czuję, że choroba nie daje za wygraną, ale wraz z przyjaciółmi udało mi się spełnić moje marzenia. Co prawda olimpiady w Wysocku nie zrobiliśmy, ale byli u nas najwięksi polscy olimpijczycy.

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski