Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkopolanin został dawcą. Teraz mieszkańca Wyszyn odwiedził genetyczny bliźniak

Piotr Ślęzak
Piotr Ślęzak
Emil Lisiewicz z Wyszyn dwa lata temu został dawcą szpiku kostnego. Teraz odwiedził go biorca, bliźniak genetyczny
Emil Lisiewicz z Wyszyn dwa lata temu został dawcą szpiku kostnego. Teraz odwiedził go biorca, bliźniak genetyczny arch. K. Lisiewicz
Emil Lisiewicz z Wyszyn dwa lata temu został dawcą szpiku kostnego. Teraz odwiedził go biorca, bliźniak genetyczny

Emil Lisiewicz z Wyszyn dwa lata temu został dawcą szpiku kostnego. Teraz odwiedził go biorca, bliźniak genetyczny. Emil Lisiewicz i jego żona Kamila gościli go w domu.

Kamila i Emil Lisiewiczowie to młode małżeństwo z Wyszyn, dość często angażujące się w pomoc charytatywną – taki mają charakter. Pan Emil jako młody chłopak, jeszcze w szkole średniej, przy okazji jednej z akcji wypełnił deklarację i zgodził się być dawcą szpiku kostnego. Przez kilka lat nic się nie działo.

- Dwa lata temu, byliśmy wtedy krótko po narodzinach naszego pierwszego syna Stasia, do mojego męża zadzwonił przedstawiciel fundacji DKMS, pytając, czy jest chętny pomóc osobie w potrzebie. Mąż zgodził się bez wahania

– opowiada Kamila Lisiewicz.

Dodaje:

- Wszystko potoczyło się szybko: wyjazd na pobranie do Warszawy, samo pobranie, później krótki kontakt e-mailowy, oczywiście wszystko w pełnej dyskrecji, nie mogli zdradzać swoich imion, nazwisk czy imion swoich bliskich.

Po roku pan Emil odebrał kolejny telefon z informacją o tym, że stan biorcy pogorszył się i potrzebne będzie kolejne pobranie.

- Mąż bez wahania udał się do Warszawy. Z niepokojem czekaliśmy na informacje o stanie zdrowia

- wspomina pani Kamila.

Po dwóch latach od momentu pierwszego pobrania, państwo Lisiewicz nawiązali bliższe kontakty online z dawcą, którym okazał się Kurt z Miami.

- Mieliśmy kontakt telefoniczny oraz facebookowy, prowadziliśmy długie rozmowy i dość szybko Kurt stwierdził, że musi się spotkać ze swoim bliźniakiem genetycznym, bo, jak stwierdził, nie wiadomo ile czasu mu zostało. Długo nie czekaliśmy. Od pierwszej wiadomości do momentu spotkania minęły niecałe dwa miesiące i tak chłopaki mogli cieszyć się sobą już osobiście

- relacjonuje pani Kamila.

Dodaje:

- Kurt przyjechał do nas pociągiem z Berlina, ale wcześniej jego podróż trochę trwała. Z Miami leciał na Islandię i z Islandii dopiero do Berlina. Spotkaliśmy się na dworcu w Chodzieży i było to bardzo emocjonujące spotkanie – obaj płakali. Przytuliliśmy się wszyscy, jakbyśmy byli rodzina od zawsze.

- Bardzo polubił polską kuchnię. Jadł już pierogi, gołąbki, bigos i kiełbasę. Bardzo mu wszystko smakuje

– opowiada pani Kamila.

Kurt był u państwa Lisiewicz od piątku do poniedziałku. W poniedziałkowe południe Kamila i Emil odwieźli Kurta na dworzec do Poznania, skąd odjechał do Berlina, a stamtąd wyleciał do Miami. Planuje jednak ich odwiedzić znowu w październiku. Czują, że zyskali przyjaciela, członka rodziny na zawsze.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

Źródło: chodziez.naszemiasto.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski