Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkopolanki usuwają ciąże [ROZMOWA Z LEKARZEM Z NIEMIECKIEJ KLINIKI]

Krystian Lurka
W Polsce aborcja jest nielegalna. Polki jedna znalazły sposób na niechciane ciąże. Wyjeżdżają za granicę i tam poddają się zabiegom. To nie podoba się środowiskom katolickim. Co jakiś czas protestują w tej sprawie
W Polsce aborcja jest nielegalna. Polki jedna znalazły sposób na niechciane ciąże. Wyjeżdżają za granicę i tam poddają się zabiegom. To nie podoba się środowiskom katolickim. Co jakiś czas protestują w tej sprawie Joanna Urbaniec/Polskapresse
W weekend, kiedy czytelnik "Głosu" czyta te słowa, na stadionie w Poznaniu organizowana jest konferencja "Twoje dziecko, wielka sprawa". Stowarzyszenie Rodzin Katolickich Archidiecezji Poznańskiej przekonuje uczestników do ochrony życia poczętego. W tym samym czasie kilka kobiet z Wielkopolski szykuje się do wyjazdu. W klinice aborcyjnej na terenie Niemiec, Holandii lub Słowacji usuną ciąże. W czwartek trzy pacjentki poddały się zabiegowi, w piątek ciążę usunęły dwie kolejne kobiety.

- Miesięcznie przyjeżdża do mnie na zabieg od 20 do 30 pacjentek z Wielkopolski - potwierdza Janusz Rudziński, polski ginekolog, który wykonuje aborcje w niemieckiej klinice (rozmowa z lekarzem na stronie 4)

Szacuje się, że Polki przerywają 150 tysięcy ciąż rocznie. Z danych, które podaje CBOS, kobiet, które poddały się aborcji, może być w całej Polsce około 5,8 miliona. Z kolei, według oficjalnych urzędowych informacji, rocznie przeprowadzanych jest ok. 500 legalnych aborcji. Różnica między tymi liczbami to skutek "turystyki aborcyjnej", w której Wielkopolanki mają swój spory udział.

W linii prostej z Poznania do niemieckiej kliniki, gdzie wykonuje się aborcje, jest 230 kilometrów, a do tej na Słowacji około 480 kilometrów. W obu tych miejscach lekarze przerywają ciążę do 12 tygodnia ciąży. Tam jest to legalne. Dalej - bo ponad 800 kilometrów - muszą jechać ci, którzy chcą przerwać ciążę w 22 tygodniu ciąży (to już piąty miesiąc). Takie zabiegi są wykonywane tylko w Holandii.

Czytaj też: Zamieszanie z tabletką "dzień po". Kupisz ją w... niektórych aptekach

Jednak, jak przyznaje Janusz Rudziński, ginekolog, który wykonuje aborcje w Prenzlau, dla tych, którzy chcą usunąć dziecko, żadna odległość nie jest problemem. Pacjentki z Wielkopolski przyjeżdżają do niego albo własnym samochodem, albo w ramach wycieczki organizowanej przez firmy, które się w tym specjalizują. Choć oficjalnych danych o "turystyce aborcyjnych" nie ma, ci, którzy zajmują się tym procederem, nie narzekają na tzw. puste przejazdy. Kobiety, które chcą poddać się aborcji, bez problemu mogą w internecie znaleźć firmy, organizujące tego typu wyjazdy. Pracownicy firm bez skrępowania tłumaczą, krok po kroku, co trzeba zrobić, żeby przerwać ciążę i bezpiecznie wrócić do domu.

Dariusz B., który na co dzień wozi kobiety na Słowację, mówi podczas rozmowy z dziennikarzem "Głosu Wielkopolskiego", który zadzwonił do niego, udając partnera kobiety, która chce przerwać ciążę, że "obsługuje" wschodnią część Polski. - Chętnie pomogę również klientkom z Wielkopolski. Proszę przyjechać na dworzec kolejowy do Warszawy. Tak jest taniej i wygodniej - opisuje Dariusz B. i wyjaśnia dalej: - Około godzinny 22 zabieram państwa spod dworca. Do kliniki dojeżdżamy około 8. Tam jest badanie, zabieg i wracamy. W stolicy jesteśmy ok. 22.

Transport z Warszawy do kliniki i z powrotem to wydatek ok. 800 złotych. - Jeśli pan chciałby jechać z partnerką, to trzeba liczyć dodatkowe 400 złotych - zachęca. Sam zabieg kosztuje około 1600 złotych. Wystarczy zadzwonić do słowackiej kliniki i się zarejestrować na dzień, który będzie odpowiedni.

Czytaj też: Poznań: Lekarz pomylił dłonie i zostawił kawałki szkła w palcu [ZDJĘCIA]

Dariusz B., kończąc rozmowę sugeruje, żeby zadzwonić do jego współpracownika, który zajmuje się zachodnią częścią Polski. - Kilka kobiet z Wielkopolski już przygotowuje się do wyjazdu. Może pana partnerka dołączy do tej grupy - zastanawia się Darek B.

Dzwonimy pod wskazany numer. Odbiera Jan G. - Sugeruję samodzielny dojazd do Wrocławia, a stamtąd busikiem pojedziemy do miejscowości Levice na Słowacji - mówi organizator wyjazdów aborcyjnych i chętnie opowiada o tym, co trzeba zabrać do szpitala: obuwie zmienne, koszulę nocną, bieliznę na zmianę i podpaski. - Zadzwoni pan do kliniki na Słowację i powie, że rozmawialiśmy. My z nimi współpracujemy od dawna i nie będzie problemu. Dogada się pan.

Kiedy Jan G. dowiedział, że kobieta, która chce przerwać ciążę, jest już w 16. tygodniu, od razu proponuje wyjazd do Holandii. Jest droższy, ale w tym kraju jest to legalne.

- Trzeba się jednak szybko decydować - mówi Jan G. - Z każdym tygodniem ciąży zabieg jest droższy o 100 euro.
Zabieg w Holandii (wliczając w to koszt transportu) to od 6000 do 8000 złotych.

Tak wysokie kwoty jednak nie odstraszają. Zainteresowane kobiety dzwonią niemal każdego dnia. Firmy, które zajmują się dowozem pacjentek na aborcje, promują się w różny sposób, na przykład: "Obecnie najpopularniejszy trend to wyjazd na Słowację. Jest to decyzja dość dobrze uzasadniona z kilku powodów: Bardzo profesjonalnie przygotowane kliniki. Tutaj cały personel mówi zrozumiale mieszanym polskim i słowackim, nie ma więc barier komunikacyjnych, a także wysoki poziom obsługi medycznej". Na stronie internetowej firma informuje także o wadach wyjazdu na Słowacje. Ci, którzy tam jadą, muszą liczyć się tylko z... "takimi samymi kiepskimi drogi jak w Polsce".

Tylko jedna firma przewozowa tygodniowo kursuje raz lub dwa do Holandii, na Słowację i do Czech. Każda grupa składa się z kilku kobiet. Osobne panie to te, które docierają do klinik własnym transportem. Tylko jedna niemiecka klinika tygodniowo przyjmuje od kilku do kilkunastu Wielkopolanek.

Środowiska katolickie i prorodzinne protestują przeciwko turystyce aborcyjnej. Organizują pikiety, pogadanki i konferencje nt. ochrony życia poczętego. Dziś jedna z nich odbywa się na stadionie miejskim w Poznaniu. Organizatorzy konferencji chcą przekonać Wielkopolan, jak wielką rolę w wychowaniu dzieci odgrywają rodzice i co zrobić, żeby potomek nie zdecydował się w przyszłości, między innymi, na aborcję.

- Istota już od poczęcia jest człowiekiem - podkreśla Michał Michalski, rzecznik konferencji "Twoje dziecko, wielka sprawa". - Każdemu człowiekowi należy się szacunek, także temu nienarodzonemu - dodaje Michał Michalski.
W Polsce aborcja jest nielegalna (poza wyjątkowymi sytuacjami).

- Lekarz nie może podpowiadać pacjentce, gdzie ma wyjechać, by dokonać zabiegu. To może być traktowane jako tzw. pomocnictwo - wyjaśnia Aleksandra Różańska, prokurator Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.

Przepisy jednak nie precyzują tego, co się dzieje w internecie. Za informowanie o możliwości przerwania ciąży nic nie grozi.

Rozmowa z Januszem Rudzińskim, z lekarzem z niemieckiej kliniki w Prenzlau, który wykonuje aborcje Wielkopolankom.

Kiedy ostatnio usuwał Pan ciążę Wielkopolance?
W czwartek były u mnie trzy kobiety z Wielkopolski. W piątek przyjechały dwie. Jedna z Wolsztyna, a druga z Wrześni. Miesięcznie mam ich od 20 do 30.

Ile muszą zapłacić kobiety za aborcję u Pana w klinice?
Te kobiety, które chcą przerwać ciążę do 9. tygodnia, muszą zapłacić 500 euro, a od 10. do 12. tygodnia to wydatek 550 euro.

Opowiada Pan bez skrupułów o swojej pracy...
Tak, nie mam z tym problemu, bo nie przebywam w Polsce, więc nie dotyka mnie presja Kościoła. Mam też odwagę cywilną. Jeśli pan będzie próbował się skontaktować z polskimi lekarzami, to pewnie stwierdzą, że takiego zjawiska nie ma.

Ma Pan rację. Kiedy próbowałem skontaktować się z rzecznikiem prasowym jednego ze szpitala i prosiłem o rozmowę z ginekologiem o aborcji, to stwierdził, że żaden lekarz z placówki nie chce rozmawiać na ten temat. Z kolei jeden z profesorów znający tematykę powiedział, że posiada dane statystyczne, ale... nie może ich podać. Nikt nic nie wie...
Turystyka aborcyjna to temat tabu. Lekarze o niej wiedzą, co więcej, polecają, ale... się tym nie chwalą. Podam przykład. Wielokrotnie rozmawiałem z pacjentkami, które opowiadały mi, skąd wiedzą o mojej klinice. Schemat obiegu informacji jest prosty. Nikt nic nie mówi, tylko dane zapisywane są na kartce. Adres kliniki i numer telefonu kobieta sobie własnoręcznie przepisuje, a lekarz napisaną własną ręką informację - niszczy. Nie ma więc dowodu na wymianę zdań, nie ma nagrania rozmowy, nie ma niczego, poza informacją, po którą przyszła kobieta. Jeśli lekarz sugeruje miejsce, gdzie wykonuje się aborcje, jest to traktowane jako pomoc w popełnienie przestępstwa. A za to grożą trzy lata więzienia. Ogłoszenia w internecie nie są karalne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski