Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkopolska: 3 tys. ofiar przemocy domowej od stycznia

Paulina Jęczmionka, Agnieszka Smogulecka
Małgorzata Trzybińska, Monika Micek-Grześkowiak i Dariusz Majewski biorą udział w weekendowych "przyjaznych patrolach".
Małgorzata Trzybińska, Monika Micek-Grześkowiak i Dariusz Majewski biorą udział w weekendowych "przyjaznych patrolach". Bartłomiej Wutke
Wprowadzona rok temu ustawa o przemocy w rodzinie pozostaje na papierze. Szokujące przykłady można mnożyć.

W ubiegłym miesiącu prokuratura w Chodzieży skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Andrzejowi R. Mężczyzna odpowie za zabicie żony. Pobitą kobietę znaleziono na podwórku w lutym.

Czytaj także:
Wolsztyn: Stanie przed sądem za znęcanie się nad konkubiną
Konin: Czeka na wyrok za znęcanie się ze skutkiem śmiertelnym

- W dniu zdarzenia Andrzej R. bił żonę tępym narzędziem po całym ciele i głowie - informuje prokuratura. - Później chwycił kobietę pod pachy i ściągnął ze schodów, pozostawiając przed domem. Oskarżony nie przyznał się do znęcania i zabicia żony. Przyznał się jednak do pobicia.

Z kolei sąd w Pile skazał niedawno 63-letniego Mieczysława Ch. na 4,5 roku więzienia za molestowanie trzech wnuczek. Mężczyzna dostał też 10-letni zakaz zbliżania się do nich. Sprawa wyszła na jaw, gdy 4-latka trafiła do szpitala, bo krwawiła w okolicach intymnych. Lekarz powiadomił policję. Okazało się, że dziadek molestował wszystkie wnuczki.

Statystyki dotyczące przemocy w rodzinie są porażające. W Wielkopolsce w ubiegłym roku odnotowano 11,5 tys. takich przypadków. Od stycznia były ich ponad 3 tysiące. A wprowadzona rok temu rewolucyjna ustawa w dużej mierze pozostaje na papierze.

Poznańscy policjanci i pracownicy socjalni, prowadzący od kilku lat program "przyjazny patrol" tylko w lipcu interweniowali 24 razy. Często konieczne było zabranie dziecka z domu. A policjanci przykłady mogą mnożyć.

Dwoje dzieci (2 i 4 lata) odebrali kobiecie, która miała we krwi 2 promile alkoholu. Dzieci przez cały dzień nic nie jadły, były brudne i roztrzęsione. Inny przypadek: na klatce schodowej leży nieprzytomna, pijana kobieta. Razem z nią jest 2-letnie dziecko. Zabrał je - zaalarmowany przez policję - biologiczny ojciec. Jeszcze inna sytuacja: 15-letni chłopak nie mogący znieść tego, co dzieje się w domu, sam przyszedł do komisariatu i powiedział, że ojciec go bije.

- Podobne sytuacje są niemal codziennością. Przemoc to ogromny problem, a spotkać się z nim można we wszystkich grupach społecznych, bez względu na status materialny - mówi Joanna Kęcińska z Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu. - Brak reakcji może prowadzić do tragedii.

Chronić przed nimi miała nowa ustawa, która weszła w życie w sierpniu 2010 roku. Po raz pierwszy wprost zakazano bicia dzieci. Teoretycznie mogło chodzić nawet o zwykłego klapsa. Ustawa wprowadziła możliwość natychmiastowego odebrania pokrzywdzonego dziecka rodzicom przez specjalny "zespół interdyscyplinarny" (pracownika socjalnego, policjanta, psychologa i lekarza). Później o losie dziecka w ciągu 24 godzin ma zdecydować sąd. Nowy był też zapis dotyczący natychmiastowego odizolowania sprawcy od ofiary przemocy.

W toku prac nad ustawą część polityków, a także organizacje społeczne obawiały się, że nowe przepisy doprowadzą do tego, iż po donosie np. sąsiada albo niezadowolonego dziecka zostanie ono niesłusznie odebrane rodzicom. Praktyka tego nie potwierdziła. Na 997 zadzwonił 10-latek, twierdząc, że jest maltretowany przez rodziców. Okazało się, że owa "przemoc" to polecenia uprzątnięcia zabawek i odrobienia lekcji. Czara goryczy przelała się, gdy chłopiec nie dostał batonika. O natychmiastowym odebraniu dziecka mowy być nie mogło. I nie ma jej też wtedy, gdy chodzi o klapsa.

Poza tym okazuje się, że część ustawy pozostaje na papierze, bo nie ma przepisów wykonawczych. A część nie jest stosowana, bo w gminach nie ma zespołów interdyscyplinarnych. W sierpniu 2010 r. poznański Urząd Miasta zapewniał, że zespół będzie tworzony we wrześniu. Dziś słyszymy to samo.

- Trwają prace nad stworzeniem zespołu - mówi Marta Kempińska z MOPR w Poznaniu. - Odbyły się spotkania robocze, podpisano porozumienie. Aby zaczął pracę, konieczne jest zarządzenie prezydenta miasta. Sądzę, że będzie to jesienią, może we wrześniu. Czekamy na rozporządzenie, które rozszerza krąg instytucji prowadzących procedurę "Niebieskiej karty".

Bo okazuje się, że nowej niebieskiej karty - druku, który rozpoczyna działania zespołu, też wciąż nie ma. A stare karty straciły ważność w lutym.

- Ze względu na złożoność aktu wykonawczego od kilku miesięcy trwają nad nim prace. Projekt rozporządzenia traktowany jest priorytetowo. Znajduje się na końcowym etapie prac. W najbliższym czasie zostanie przekazany do Komitetu Rady Ministrów - informuje Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej.

Na razie wciąż obowiązują więc stare karty i procedury.

Po staremu jest także w sądach. W Poznaniu nie było ani jednego przypadku orzeczenia sądu w trybie 24-godzinnym o odebraniu dziecka rodzicom. W powiecie grodziskim także nie było takich wniosków. Z kolei w Koninie nie wydano ani jednego zakazu zbliżania się sprawcy do ofiary. W Gnieźnie od stycznia sąd dwa razy nakazał oprawcy opuścić dom. Sąd w Pile w ciągu ostatniego roku wydał cztery orzeczenia, w których prócz kar, nałożył na oprawcę 10-letni zakaz kontaktowania się z ofiarami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski