Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkopolska dołącza do reszty świata i zaczyna się wyludniać. "Niska dzietność to choroba cywilizacyjna"

Alicja Durka
Alicja Durka
Ostatnie prognozy, jeszcze bez danych z Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań, przeprowadzonego w zeszłym roku, przewidują, że do 2050 roku, Polaków będzie mniej o blisko 4 miliony. W Wielkopolsce prognozuje się ubytek na poziomie ponad 200 tys. osób. Wcześniejszy stan nie wróci. Bezpiecznie już było.
Ostatnie prognozy, jeszcze bez danych z Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań, przeprowadzonego w zeszłym roku, przewidują, że do 2050 roku, Polaków będzie mniej o blisko 4 miliony. W Wielkopolsce prognozuje się ubytek na poziomie ponad 200 tys. osób. Wcześniejszy stan nie wróci. Bezpiecznie już było. Adam Jastrzębowski
Kolejne dane ze spisu powszechnego nie pozostawiają złudzeń. Przed Polakami ogromny kryzys demograficzny. Prognozy wskazują, że w krótkim czasie liczba Polaków może zmniejszyć się nawet o 10 proc., a mieszkańców Wielkopolski ubędzie 200 tys.

Spis treści

Z informacji przekazanych przez Główny Urząd Statystyczny wynika, że populacja maleje i nie zanosi się, by ten trend w najbliższych latach miał się odwrócić. To nie pierwsza taka sytuacja w historii ludzkości. Wzrosty liczby ludności związane były zazwyczaj z rozwojem medycyny, przez co zmniejszała się umieralność wśród noworodków i dzieci oraz wydłużała się średnia długość życia.

Choć sytuacje, gdy populacja malała również miały miejsce, ale statystycy mówią jednym głosem: obecna sytuacja jest alarmująca. Od lat powojennych liczba ludności intensywnie wzrastała, aż do mniej więcej lat 90. Populacja Polski, na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci utrzymywała się na poziomie blisko 38 milionów z małymi odchyleniami w obie strony. Teraz to się zmieni. Od 2012 roku w Polsce weszliśmy w etap ujemnego przyrostu naturalnego.

Na początku wieku również obserwowaliśmy spadki, ale były one krótkotrwałe. Teraz trend się utrzymuje, a najpewniej będzie jeszcze silniejszy. Na taki scenariusz wskazują współczynniki demograficzne, zmiany kulturowe i przykłady krajów zachodnich, w których to niemal identyczny proces obserwowano kilkadziesiąt lat wcześniej.

– Te same procesy, które zachodzą u nas, występowały w innych krajach Europy zachodniej 25-30 lat wcześniej. Można powiedzieć, że niska dzietność to choroba cywilizacyjna

– mówi Jacek Kowalewski, dyrektor Urzędu Statystycznego w Poznaniu.

Ostatnie prognozy, jeszcze bez danych z Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań, przeprowadzonego w zeszłym roku, przewidują, że do 2050 roku, Polaków będzie mniej o blisko 4 miliony. W Wielkopolsce prognozuje się ubytek na poziomie ponad 200 tys. osób. Wcześniejszy stan nie wróci. Bezpiecznie już było.

Czytaj też: Mieszkasz tu? Te gminy są najlepsze w Polsce!

Nietypowy czas dla spisu

Spis powszechny w 2021 roku był robiony w specyficznym momencie, bo jeszcze w trakcie pandemii, ale jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie. Dane spisowe na pewno wychwycą część kwestii związanych z wpływem pandemii, zwłaszcza na rynku pracy, bo obowiązek spisowy mieli wszyscy (poza korpusem dyplomatycznym), którzy 31 marca przebywali w Polsce.

Jest to jednak najważniejsze wydarzenie dla statystyki w kraju, nie tylko ze względu na skalę badania, ale także na zmianę podejścia społeczeństwa do badań statystycznych. Jacek Kowalewski, dyrektor Urzędu Statystycznego w Poznaniu przekazuje, że obecnie osoby zajmujące się statystyką, mają problem z uzyskaniem odpowiedniej próby, bo ludzie są już znużeni, nie chcą odpowiadać na pytania. Podobnych badań dużo i do tego nie każde z nich jest na dobrym poziomie, co zniechęca potencjalnych ankietowanych.

Dobrze zadane pytania są kluczowe dla uzyskania informacji. W przypadku spisów powszechnych proces dochodzenia do pytań, na które ostatecznie odpowiadamy jest bardzo długi i wielostopniowy. W praktyce, po zakończonym spisie powszechnym, niemal od razu zaczynają się prace nad kolejnym. Obecnie zasada jest taka, że zgodnie z zaleceniami ONZ, wszystkie państwa przeprowadzają spisy powszechne w podobnym czasie. Takie działania mają zapewnić porównywalność danych. Pierwszym spisem, który pozwolił na tak szczegółowe porównania, był spis w 2001 roku. Stąd też część pytań ustalana jest w ONZ, inne dodatkowo uzgadniane na poziomie Unii Europejskiej, ale w spisie znajduje się także moduł pytań krajowych. Celem takich działań jest uzyskanie danych podstawowych, które są niezbędne do innych analiz i przeprowadzania kolejnych badań.

Czytaj też: Restauracja-widmo w Wielkopolsce. Kiedyś popularny zajazd "Pod Kaczorem" to dziś ruina. Poznajcie jego tajemniczą historię!

Dane z najnowszego spisu będą pojawiały się jeszcze przez wiele miesięcy. Z ciekawszych, możemy spodziewać się m.in. informacji dotyczących wykształcenia, transportu i ludności rezydującej z uwzględnieniem ruchu migracyjnego. Harmonogram publikacji poszczególnych danych dostępny jest na stronie internetowej GUS-u.

Demografia stoi kobietą

Z niemal wszystkich danych demograficznych wynika, że kobiet jest więcej i żyją dłużej, choć chłopców na ogół rodzi się więcej.

– To jest powszechne prawo w demografii, jeżeli nie ma oczywiście ingerencji w dzietność, jak to było np. w Chinach. Zawsze naturalnie rodzi się więcej chłopców i około 40. roku życia ta liczba się wyrównuje

– mówi Jacek Kowalewski, dyrektor Urzędu
Statystycznego w Poznaniu.

W grupie Polaków po 40 roku życia, w Polsce obserwuje zdecydowaną przewagę kobiet. Jak tłumaczy to dyrektor Kowalewski, chłopców rodzi się więcej, żeby w pewien sposób zrekompensować większą śmiertelność w młodym wieku. Kobiety żyją też dłużej, czego efektem jest ich zdecydowana przewaga w grupie Polaków, którzy ukończyli 60. rok życia. Po osiemdziesiątce ta różnica jeszcze się pogłębia i na trzy kobiety przypada tylko jeden mężczyzna. Starość ma więc najczęściej kobiecą twarz.

Wielkopolska jeszcze się broni, ale dobra passa już się kończy

Według ostatecznych wyników, liczba ludności Polski liczyła 38 036 118 osób i była mniejsza o 1,2 proc. (475 706 osób) w porównaniu z wynikami spisu 2011 roku. Z danych GUS wynika więc, że większość województw znacząco się kurczy. Wyjątkiem są trzy województwa: Wielkopolska, Pomorze i Małopolska.

Wielkopolska charakteryzuje się tym, że do 2020 roku miała zarówno dodatnie saldo migracji, jak i dodatni przyrost urodzeń. 2021 rok był rokiem przełomowym. Nie widać tego jeszcze w spisie powszechnym, ale w 2020 roku po raz pierwszy odnotowano ujemny przyrost naturalny i w 2021 sytuacja była analogiczna. Najpewniej była to konsekwencja pandemii, ale zgodnie z prognozami należy liczyć się z tym, że i Wielkopolska, podobnie jak inne części kraju, będzie mierzyła się z trwale ujemnym przyrostem naturalnym.

Jednak liczebność ludności miast, miasteczek i wsi zależy nie tylko od przyrostu naturalnego. Drugim czynnikiem, który o tym decyduje są migracje. W Polsce jest pięć ośrodków, które mają dodatnie saldo migracji, co oznacza, że osiedla się w nich więcej osób niż wyprowadza. Są to: Kraków, Trójmiasto, Poznań, Wrocław i Warszawa oraz ich okoliczne miejscowości. To w okolice tych miast ludzie przyjeżdżają na studia, szukają pracy i osiedlają się na stałe. Ale coś za coś. Takie ruchy powodują wyludnianie obszarów peryferyjnych. W Wielkopolsce widać to zwłaszcza w części wschodniej i północnej. Najbardziej jaskrawym tego przykładem jest Konin, bo przechodzi najszybszy proces starzenia. Według prognoz, w Koninie, w 2050 roku, mediana wieku ludności będzie wynosiła ok. 60 lat. A ludność Konina będzie na poziomie 40 tys. mieszkańców.

Poznań się wyludnia

Od kilku dekad, Poznań, podobnie jak inne duże miasta w Polsce, się wyludnia. To proces suburbanizacji, który polega na przenoszeniu się ludności na obrzeża miasta lub do okolicznych miejscowości.

– Wszystkie duże miasta wyludniają się od początku lat 90., ale zyskują na tym okoliczne miejscowości. Przykład Poznania jest tutaj bardzo dobry, bo aż cztery gminy z Wielkopolski są wśród 10 gmin o najwyższym przyroście naturalnym w kraju

– tłumaczy dyrektor Jackowski.

Największe przyrosty liczby ludności od poprzedniego spisu mamy w gminach ściśle przylegających do poznania, w kolejności to Komorniki, Dopiewo, Rokietnica i Kleszczewo. Tam odnotowano wzrost liczby mieszkańców na poziomie 60-70 proc. Co za tym idzie, liczba mieszkań w tych miejscach praktycznie się podwoiła.

Czytaj też: Przerażające sekrety opuszczonego szpitala psychiatrycznego pod Poznaniem. To tragiczna historia, którą mało kto zna

Iwona Matuszczak-Szulc, dyrektorka Wydziału Rozwoju Miasta i Współpracy Międzynarodowej UMP przekazuje, że w 2011 roku na zlecenie Urzędu Miasta Poznania Centrum Badań i Edukacji Statystycznej GUS przeprowadziło ankietowe „Badanie zachowań migracyjnych mieszkańców Poznania, migrujących do powiatu poznańskiego w okresie styczeń – grudzień 2011”. Jego celem było
uzyskanie informacji o przyczynach i zachowaniach migracyjnych mieszkańców Poznania, poznanie okoliczności zmiany i dokonania wyboru nowego miejsca zamieszkania, określenie charakterystyki aktualnego miejsca zamieszkania, a także poznanie opinii migrantów na temat ich kontaktów z Poznaniem.

Badanie zostało zlecone, ponieważ w tym czasie migracje mieszkańców Poznania były wyraźnie zauważalne, co mogło negatywnie wpłynąć na rozwój miasta. Trzeba jednak podkreślić, że miało ono miejsce 11 lat temu, kiedy to obserwowano maksymalny ruch migracyjny.

Od tego czasu saldo migracji (różnica między liczbą osób, które napływają do miasta i tych, które je opuszczają) dla Poznania jest ujemne, ale nieco wzrasta, co oznacza. że wyprowadza się coraz mniej osób lub więcej osiedla w stolicy Wielkopolski. Badania wskazują, że gospodarstwa domowe, z co najmniej jednym migrantem, najczęściej przenosiły się do gmin: Komorniki (15,2 proc. ogółu migrujących gospodarstw), Dopiewo (11,8 proc.) oraz Tarnowo Podgórne (10,4 proc.).

Najczęściej migrowały rodziny młode, bo to aż 64 proc. wszystkich przemieszczających się rodzin, na drugim miejscu są rodziny dojrzałe – 28,2 proc. ze średnim miesięcznym dochodem netto w granicach 3001–5000 złotych. Zdecydowanie rzadziej na zmianę miejsca zamieszkania, poza granice administracyjne Poznania, decydowały się osoby samodzielne, niezależnie od wieku. Najczęściej migrowały gospodarstwa wieloosobowe, składające się z trzech (35,1 proc.) i czterech osób (31,3 proc.).

Kto zatem wyprowadza się z Poznania? Wyniki badań wyraźnie wskazują więc, że to osoba w wieku od 25 do 34 lat, z wyższym wykształceniem, pracująca w Poznaniu na stanowisku specjalisty, a przed przeprowadzką na przedmieścia, mieszkała w zabudowie wielorodzinnej. Pomimo opuszczenia granic administracyjnych Poznania, 46,7 proc. z wyprowadzających się w dalszym ciągu
wskazywało Poznań jako miejsce swojej pracy lub nauki.

Czytaj też: Cmentarzysko lokomotyw i wagonów w Poznaniu. Zobacz, co stoi na torach na największej stacji towarowej w Wielkopolsce

– Jako najczęstszą przyczynę zmiany miejsca zamieszkania określoną jako bardzo ważną lub ważną, migranci uważali zbyt małą powierzchnię mieszkania, a za nieważny uznali zły stan techniczny, zmianę prawnoekonomiczną warunków zamieszkania jak również wysokie koszty utrzymania mieszkania. Nie kierowali się również modą na mieszkanie poza miastem lub wyprowadzką znajomych lub rodziny poza granice administracyjne Poznania. Wśród czynników dotyczących spraw rodzinnych za bardzo ważną i ważną przyczynę zmiany miejsca zamieszkania migranci uznali zawarcie związku małżeńskiego, rozwój rodziny, a biorąc
pod uwagę środowisko naturalne otoczenia nowego miejsca zamieszkania, istotne okazało się polepszenie warunków dotyczących czystości powietrza, hałasu oraz chęć posiadania ogrodu przydomowego

– czytamy w raporcie z badania.

Ilu jest poznaniaków?

– Aby dokładniej oszacować liczbę mieszkańców, Urząd Miasta Poznania w 2018 roku skorzystał również z danych dostarczonych przez TMobile Polska wspólnie z DataWise - w ramach projektu szacowania rzeczywistej populacji miast polskich

– mówi Iwona Matuszczak-Szulc.

Jak czytamy w raporcie z badania, na potrzeby analizy wylosowano szereg dni z okresu od sierpnia 2017 i marca 2018 roku, uwzględniając ich różne typy (dni wakacyjne, w roku szkolnym, wolne od pracy, pracujące). Celem było oszacowanie liczby unikalnych osób w przebywających w granicach administracyjnych miast. Liczby te szacowano oddzielnie dla godzin roboczych i nocnych.

Dla Poznania przeciętna szacowana liczba osób przebywających w granicach miasta, w roku szkolnym, w dzień powszedni, w godzinach nocnych (między 20., a 5.) wynosiła wówczas 637 tys., co było liczbą o ok. 100 tys. większą od tej raportowanej wtedy przez GUS. Odpowiednio, liczba dla godzin roboczych (9. -17.) wynosi aż 789 tys. Liczby te uwzględniają ruch turystyczny, tranzyt oraz (w przypadku godzin dziennych) osoby wjeżdżające do miasta z powodu pracy, zakupów oraz innych potrzeb i obowiązków.

Nowy spis powszechny pokazał, że rzeczywiście liczba osób raportowana przez GUS była niedoszacowana. We wrześniu 2022 roku Główny Urząd Statystyczny opublikował pierwsze wyniki spisu powszechnego na poziomie regionalnym i lokalnym. Najnowsze dane zweryfikowały liczbę ludności stolicy Wielkopolski. Według nich Poznań liczy 546,9 tys. mieszkańców. To więcej niż GUS podawał
wcześniej - według poprzednio prezentowanych danych liczba mieszkańców stolicy Wielkopolski wynosiła 529,4 tys. Narodowy Spis Powszechny skorygował więc tę liczbę aż o 17,5 tys. Dane nie uwzględniają m.in. obywateli Ukrainy, którzy masowo przyjechali do stolicy Wielkopolski po 24 lutego 2022 r. i osób pracujących tymczasowo w Poznaniu, które z różnych przyczyn nie są ujmowane w rejestrach urzędowych.

Gdzie są dzieci?

W Wielkopolsce dzietność utrzymuje się na poziomie ok. 1,5. W kraju nieco mniej. W Europie jesteśmy na średnim poziomie, ale w państwach, które już przeszły ten szok demograficzny, obecnie rodzi się już więcej dzieci. W żadnym z państw europejskich współczynnik dzietności nie jest jednak na takim poziomie, który przez demografów byłby określany jako współczynnik gwarantujący odtworzenie struktury demograficznej.

Przy obecnej umieralności ten współczynnik powinien wynosić mniej więcej 2,1. W Europie są kraje zbliżające się do tego wskaźnika, ale nie ma takiego, który by to przekraczał. Konsekwencje będą bardzo wyraźne, bo zmiany demograficzne są podstawą wszystkich zjawisk społeczno-gospodarczych. Wpływa na rynek pracy, strukturę ludności, liczebność dzieci. Statystycy podkreślają, że nie ma dziedziny, której nie dotknie zmniejszona dzietność.

Źródło danych: GUS

Które porodówki w Wielkopolsce cieszą się największą popularnością? Zobacz w galerii!Przejdź dalej -->

W tych szpitalach w Wielkopolsce kobiety rodzą najczęściej. ...

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski