Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkopolska: Klempicz będzie walczył o elektrownię atomową

Piotr Talaga
Jest prawie 30 propozycji lokalizacji dla pierwszej elektrowni atomowej w Polsce. W oficjalnym rankingu wielkopolski Klempicz plasowany jest na drugim miejscu. Samorząd województwa chce czerpać z doświadczeń Dolnej Saksonii w dziedzinie energetyki jądrowej, choć w Niemczech myślą akurat o tym, jak najszybciej się z tej technologii wycofać.

Na początku roku Ministerstwo Gospodarki przedstawiło listę 28 lokalizacji (w tym jedną bardzo wstępną, która nie wskazywała konkretnego terenu, a jedynie region) dla przyszłej elektrowni jądrowej.

W połowie marca resort ogłosił wyniki analiz technicznych przeprowadzonych przez Energoprojekt-Warszawa dla tych lokalizacji. Najwięcej punktów uzyskał Żarnowiec, ale na drugim miejscu znalazł się wielkopolski Klempicz. Szans natomiast nie ma inna wielkopolska propozycja. Pątnów sklasyfikowano bowiem na ostatnim miejscu.

Hanna Trojanowska, pełnomocnik rządu ds. polskiej energetyki jądrowej, wskazuje, że przy opracowaniu rankingu szczególny nacisk położono na kwestie poszanowania środowiska naturalnego, uwarunkowania krajowego systemu elektroenergetycznego oraz założenia "Polityki energetycznej Polski do 2030 r." Pod uwagę wzięto m.in. warunki bezpieczeństwa, sejsmologię, czynniki ludnościowe (przede wszystkim poparcie lokalnej społeczności) czy hydrologiczne.

Karty nie są jeszcze rozdane. Ministerstwo Gospodarki rozważa kilkanaście lokalizacji, choć w praktyce liczą się 3-5, w tym oczywiście Klempicz. Zgodnie z planami uruchomienie pierwszej elektrowni jądrowej miałoby nastąpić w 2020 roku. By tak się stało, konieczny jest wybór lokalizacji i technologii oraz uzyskanie niezbędnych pozwoleń i rozpoczęcie budowy do 2016 roku.
Formalnie ostateczną decyzję o wyborze lokalizacji ma podjąć inwestor, czyli Polska Grupa Energetyczna.

- Nie wierzę, by tak się stało - mówi Marek Woźniak, marszałek województwa wielkopolskiego. - Będzie to decyzja o znaczeniu strategicznym dla Polski i z pewnością zostanie podjęta na poziomie rządu.
Marszałek zamierza nadal wspierać wielkopolską lokalizację. - Powstanie elektrowni wiąże się z silnym impulsem rozwojowym i właśnie na tym mi szczególnie zależy - mówi Marek Woźniak. - Pojawiło się bardzo dużo lokalizacji, co oznacza, że wszyscy chcieliby mieć tę elektrownię u siebie. Klempicz cały czas jest w grze.

O pomoc władze województwa zwróciły się do partnerskiego regionu Dolnej Saksonii. Przebywający niedawno w Poznaniu premier tego kraju związkowego - David McAllister - nie krył tym zaskoczenia.

- Celem naszej polityki jest szybsze rozstanie się z energetyką jądrową niż do tej pory zakładano. My zatem zastanawiamy się, jak wyjść z tej energii, zaś Polacy myślą jak wejść w energetykę jądrową - mówi David McAllister. - Przekażę panu marszałkowi dokumentację, jaką posiadamy. Mamy doświadczenia, mamy ekspertów, postaramy się, żeby cała wiedza została Wielkopolsce przekazana - zadeklarował premier.

Prośba marszałka województwa była tym bardziej zaskakująca, że McAllister jest w Niemczech znanym sceptykiem, jeśli chodzi o energetykę jądrową.

- Mam świadomość, że w Niemczech trwa obecnie histeria jądrowa - mówi Marek Woźniak. - Musimy to brać pod uwagę w kontekście ewentualnych protestów związanych z naszymi planami i korzystać z doświadczeń społecznych naszego partnera. Na etapie ewentualnej realizacji projektu potrzebni nam będą natomiast fachowcy. Ci pochodzący z Dolnej Saksonii mogą być wówczas wykorzystani.

Ministerstwo Gospodarki szacuje, że do 2030 r. zapotrzebowanie na energię elektryczną wzrośnie w naszym kraju o 57 proc. Przyjęty w końcu 2008 roku pakiet energetyczno-klimatyczny stawia kolejne bariery. Konwencjonalne elektrownie produkują bowiem zbyt dużo dwutlenku węgla, za co trzeba słono płacić. Postawienie na energetykę jądrową ma też wpłynąć na dywersyfikację źródeł energii i często podnoszoną suwerenność energetyczną kraju.

Po trzęsieniach ziemi w Japonii i awariach w tamtejszych elektrowniach podniosły się jednak i u nas głosy przeciwników atomu. Paradoksem jest jednak fakt, że w odległości 300 km od polskich granic eksploatowanych jest 10 elektrowni jądrowych , w których pracuje 26 reaktorów. Narażamy się zatem na ryzyko katastrofy jądrowej jak te kraje, które eksploatują elektrownie. Korzystamy z nich jednak w bardzo ograniczonym zakresie.

Od kogo technologię jądrową?
Potencjał do budowy elektrowni jądrowej ma obecnie kilkanaście krajów. W praktyce liczy się jednak pięć - Francja, Rosja, USA, Japonia i Kanada.
Coraz częściej działające w nich firmy wiążą się w międzynarodowe konsorcja, które nie tylko zajmują się budową i dostarczeniem technologii, ale także paliwa do budowanych elektrowni. Na przykład Rosjanie współpracują często z Francuzami, zaś Amerykanie z Japończykami. Amerykanie nie mają ostatnio szczęścia w przetargowej walce z Rosjanami i Francuzami. Nie tylko przegrali ten na budowę elektrowni jądrowej w Bułgarii, ale nie udało im się także dostać kontraktu na dostawę paliwa do elektrowni słowac-kich. Pokonali ich tam również Rosjanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski