- Nie doszukiwałbym się wspólnych przyczyn upadku drużyn w całym regionie. W Poznaniu brakuje sponsorów i coraz bardziej we znaki daje się firmom kryzys gospodarczy, ale i tak największym problemem jest przestarzała Arena. Bez gruntownej jej modernizacji lub budowy nowej hali nie mamy szans na stworzenie mocnego zespołu. Przy okazji omijają nas duże imprezy i to nie tylko sportowe, ale również kulturalne. Wstyd się przyznać, ale z tego powodu Poznań się prowincjonalizuje - tłumaczył były prezes koszykarzy PBG Basket.
W innych miastach narzekają na brak znaczących sponsorów. W Kaliszu grały kiedyś najlepsze siatkarki w Polsce, a Kapela znad Baryczy śpiewała o nich piosenki. Dziś pod siatką trenują młodzieżowe zespoły i siatkarze drugoligowego MKS.
- Przed sezonem mieliśmy konkretne deklaracje finansowe, ale sponsorzy wycofali się za pięć dwunasta, bo stwierdzili, że reprezentujemy za niski poziom. Tylko żeby dojść do tego wysokiego, to trzeba zacząć z niskiego pułapu - podkreślił trener Marian Durlej, który jest łącznikiem obecnych czasów z latami świetności. To on był współtwórcą mistrzowskich tytułów, wywalczonych przez Augusto Kalisz pod koniec ubiegłego wieku.
- Wtedy potężne pieniądze na drużynę dawał jeden człowiek (Ryszard August Tomaszek - przyp.red.). Teraz halowy sport próbują u nas odbudować władze miasta, ale bez prywatnego sponsora trudno zbudować zespół na miarę ekstraklasy. Poza tym miasto musi zadbać też o inne dziedziny życia, takie jak edukacja, zdrowie czy pomoc społeczna. W tym sezonie budżet opieramy na miejskiej dotacji. Od sponsorów mamy po 1-2 tys. zł miesięcznie, ale to wystarcza na zakup trampek i dresów. Z takim zapleczem finansowym na pewno nie będziemy mieli mocarstwowych planów - dodał Durlej.
Z kolei w Lesznie jeszcze kilka miesięcy temu w ekstraklasie występowały koszykarki Tęczy Leszno (w 2008 r. ta drużyna była czwarta w kraju). Zespół obronił się przed spadkiem, ale z uwagi na brak środków zamiast do rozgrywek PLKK, przystąpił do rywalizacji w II lidze.
- Nastały ciężkie czasy i sponsorzy wycofują się z finansowania sportu. Wszędzie słyszę "jest kryzys", więc nie chciałem robić z gęby cholewy i dlatego wybrałem wariant oszczędnościowy. Nie chcę żyć iluzją i złudzeniami. Początkowo kibice psioczyli, ale pierwszy mecz pokazał, że zawodniczki mogą liczyć na ich wsparcie nawet na najniższym poziomie zmagań - mówił prezes Tęczy, Jerzy Pielech.
Według niego sposobem na wyjście z kryzysu jest połączenie sił, czyli znalezienie 2-3 solidnych sponsorów i zabieganie o miejską dotację. W sportach halowych, w przeciwieństwie do piłki nożnej, droga na szczyt nie jest długa. W koszykówce żeńskiej w trzy lata można zdobyć mistrzostwo Polski. - W to złoto dla Wielkopolski nie za bardzo jednak wierzę. Dwie wizytówki regionu, czyli piłkarze Lecha i żużlowcy Unii tak drenują rynek, że dla pozostałych niewiele zostaje - zakończył prezes Pielech.
Lista sponsorów, którzy wycofali się z finansowania drużyn w ostatnich latach, jest długa. W 2003 r. siatkarki AZS AWF Poznań opuścił Danter. Tak samo było rok później z koszykarkami AZS Poznań, które wicemistrzostwo kraju wywalczyły pod szyldem Starego Browaru. W 2006 r. PGNiG nie przedłużyło umowy z Naftą Piła. W 2008 r. nastąpił koniec ery Winiar i Grześków w kaliskiej siatkówce. W tym samym czasie Atlas żegnał się z koszykarzami Stali Ostrów. Rok temu z piłkarzami ręcznymi Grunwaldu rozstało się Allegro, a przed sezonem z koszykarzami Basketu Poznań firma PBG.
Rozmowa z byłym prezesem koszykarzy, PBG Basket Poznań, Adamem Bekierem
Kiedyś dominację Lecha nazwał pan strefą cienia, mając na myśli to, że inne poznańskie kluby są w jego cieniu. Czy mocna pozycja Kolejorza to inny powód słabości zespołów halowych?
Adam Bekier: - Jeden z wielu, ale na pewno nie najważniejszy, bo kiedy w Warcie pojawił się solidny sponsor, to z dnia na dzień zaczęła ona funkcjonować na wysokim poziomie usług sportowych. W stolicy Wielkopolski dużym problemem, oprócz tego, że centrale dużych firm przenoszą się do Warszawy, jest brak infrastruktury. Arena jest przestarzała, a inne hale są za małe.
Może jednak brak hali to tylko wymówka, bo przecież duży budżet to najlepsza gwarancja dobrych wyników i pełnej widowni?
Adam Bekier: - Przez sezon lub dwa można tłumaczyć sponsorowi i kibicom, że to przejściowe niedogodności. Potem jednak ludzie zobaczą, że ligowe spotkanie nie ma nic wspólnego z wydarzeniem sportowym. Nie chcę już robić porównań do NBA, gdzie rodzinne wyjście na mecz trwa pół dnia i jest połączeniem wizyty w teatrze z zabawą w parku rozrywki. Wystarczy pojechać do Zielonej Góry, by zobaczyć, że nowoczesna hala pozwala kibicowi być współuczestnikiem widowiska.
A może męska koszykówka przestała być po prostu sama w sobie atrakcyjnym produktem?
Adam Bekier: - Dla Poznania i jeszcze większych miast, czyli Warszawy, Łodzi, Wrocławia być może tak. W nich bowiem brak drużyny koszykówki to tylko brak jednej z wielu atrakcji. W mniejszych, 100-200 tysięcznych ośrodkach, koszykówka ma się dobrze, choćby z uwagi na to, że jest w każdym z tych miast sportem nr 1.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?