Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkopolska: Wojskowa prokuratura zamknęła sprawę CASY

Łukasz Cieśla
Czy będzie akt oskarżenia w sprawie katastrofy wojskowego samolotu CASA? Opinia publiczna ma się o tym dowiedzieć w najbliższy czwartek. Jutro Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Poznaniu zorganizuje bowiem konferencję prasową. - Na razie powiem tylko tyle, że zamknęliśmy śledztwo w sprawie CASY. Dwaj podejrzani nie składali żadnych wniosków dowodowych - mówił nam wczoraj ppłk Sławomir Schewe, rzecznik Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Fakt, że zamknięto śledztwo oznacza, iż kolejnym krokiem będzie albo jego umorzenie, albo skierowanie do sądu aktu oskarżenia.

- Przewiduję, że jutro będzie bardzo gorąco, bo prokuratura podejmie odważną decyzję, czyli umorzy śledztwo - twierdzi jeden z prawników znający szczegóły śledztwa.

Decyzja o umorzeniu byłaby rzeczywiście zaskakująca, bo jeszcze niedawno prokuratura zaostrzyła zarzuty wobec jednego z podejrzanych. Chodzi o por. Adama B., byłego kontrolera na lotnisku w Mirosławcu. Początkowo śledczy uznali, że nieumyślnie nie dopełnił swoich obowiązków. Na początku tego roku, po uzyskaniu opinii biegłych, prokuratura zmieniła mu jednak zarzuty na działanie umyślne. Adam B. nie przyznaje się do winy. Do zarzutów nie przyznaje się także drugi podejrzany, czyli płk Leszek L. To były szef jednostki w Krakowie, w której stacjonowała CASA.

Jego wina ma polegać na wyznaczeniu do lotu niewłaściwych pilotów. Chodzi głównie o Michała Smyczyńskiego, który w dniu katastrofy pełnił funkcję drugiego pilota CASY. Bliscy pilota nie zgadzają się z tymi twierdzeniami śledczych. Decyzja o umorzeniu śledztwa oznaczałaby, że głównymi winowajcami zostaliby uznani właśnie piloci CASY.

Sprawa katastrofy wyjaśniana jest od końca stycznia 2008 r. Śledztwo trwa tak długo m.in. z powodu przygotowywania opinii ekspertów. Najpierw wypowiedzieli się wojskowi biegli powołani przez MON. Ich opinia była jednak niewystarczająca dla poznańskich prokuratorów. Powołali własny zespół specjalistów od lotnictwa. Gdy ci pracowali nad swoim raportem, doszło do katastrofy tupolewa pod Smoleńskiem. Część ekspertów od CASY została zaangażowana w sprawę tupolewa, co opóźniło ich prace w związku z katastrofą CASY.

Ugody mają charakter otwarty, czyli bliscy mogą starać się o większe pieniądze

Skarb Państwa wypłacił już rodzinom ofiar z CASY pierwszą transzę zadość-uczynienia.
Na pokładzie CASY w chwili katastrofy znajdowało się 20 żołnierzy. Wszyscy zginęli. Na mocy ugody pomiędzy rodzinami, a Prokuratorią Generalną, rodzice, małżonkowie oraz dzieci ofiar dostaną po 250 tys. zł zadośćuczynienia. Taką samą kwotę dostaną bliscy ofiar katastrofy prezydenckiego tupolewa.

- Pierwsza transza została już wypłacona rodzinom, kolejna powinna trafić już niebawem - mówi mecenas Sylwester Nowakowski, pełnomocnik rodzin po ofiarach CASY. Ugoda, którą w lutym zawarto w sądzie, stanowi, że każda z osób, która dostanie zadośćuczynienie, będzie mogła w ciągu trzech lat wystąpić z dodatkowym roszczeniem. Chodzi o to, że sądy w Polsce do tej pory nie wypowiadały się, ile powinno wynosić zadośćuczynienie za śmierć bliskiego w katastrofie samolotu i nie ma jednoznacznych danych wskazujących, ile powinna wynieść taka rekompensata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski