18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wierzą, że oglądanie filmu o Gröningu ich uzdrowi

Dorota Bonzel
Stanisław Kielar wierzy, że niemiecki uzdrowiciel Bruno Gröning pomoże jemu i żonie
Stanisław Kielar wierzy, że niemiecki uzdrowiciel Bruno Gröning pomoże jemu i żonie FOT. Dorota Bonzel
W Skórce pod Piłą pojawiło się koło miłośników Bruno Gröninga, niemieckiego uzdrowiciela. Członkowie, a podobno są ich tysiące w całym kraju, regularnie spotykają się na wykładach i uczestniczą w projekcjach filmu o życiu ich guru. Wierzą przy tym, że to ich uzdrowi.

Maria Cichoń, założycielka koła, o Gröningu dowiedziała się przed sześcioma laty z gazety. Spróbowała opisanych tam porad i już po pół godzinie poczuła, że bóle, które jej dokuczały, przeszły. Teraz zachęca innych, by uwierzyli w siłę uzdrowiciela. To ona zorganizowała pokaz filmu, który odbył się w Pile. Oglądało go 25 osób. Seans był darmowy, mógł wziąć w nim udział każdy. Przy wejściu zbierano jednak dobrowolne datki - na opłacenie sali. Rozdawano też ulotkę, na której można było opisać wrażenia po projekcji oraz zamówić książki o uzdrowicielu (ceny w euro).

A o czym jest ten cudowny film? Przez większość czasu (seans trwa 4,5 godziny) Niemcy opowiadają, jak spotkanie z Bruno Gröningiem pozytywnie wpłynęło na ich zdrowie. Jedna kobieta została uleczona z hemoroidów, ktoś inny z bólów głowy czy problemów z wypróżnianiem. Części z tych osób lekarze nie dawali już nadziei na przeżycie.

Gröning zmarł w 1959 roku, lecz jego wyznawcy wierzą, że wciąż ma moc uzdrawiania.
- Nie było przypadku, żeby po obejrzeniu filmu choć jedna osoba nie poczuła się lepiej - zapewnia Maria Cichoń. - Po projekcji w Pile dzwonili do mnie uczestnicy i opowiadali, że poczuli ból w chorych miejscach. To znaczy, że film działał.

Stanisław Kielar z Piły zamiast bólu czuł dziwne mrowienie. Ten starszy człowiek, poruszający się z pomocą balkonika, wierzy, że Bruno pomoże jemu i chorej żonie. Natomiast Maria i Jan, rodzeństwo ze Skórki, już wcześniej doświadczyli uzdrowienia. Ona, zamiast chodzić do lekarza, woli "nastawiać" się przy odpowiedniej muzyce. Dzięki temu świetnie się czuje, choć wcześniej ciężko chorowała na serce. Jan natomiast ciągle nosi zdjęcie Bruna w skarpecie. Dzięki temu jeszcze nigdy się nie przewrócił. Gdy spadł z drzewa, to nie pozwolił zawieźć się do lekarza, choć miał spuchnięte oko.

- Dziś śladu po upadku nie ma - mówi i pokazuje drugie zdjęcie Gröninga, ukryte w opasce na głowie.
Film to nie wszystko. Członkowie koła spotykają się co trzy tygodnie w Pile na wykładach. Najbliższy zaplanowano na 16 lipca. W tym dniu odbędzie się też wykład wprowadzający dla nowych osób, które chcą poznać naukę Bruno Gröninga i zostać dzięki niej uleczone z chorób.

Jak to możliwe, że w XXI wieku niektórzy wciąż wierzą w uzdrawiające filmy i zdjęcia?
- Ludzie zawsze chcą mieć nadzieję - mówi psycholog Izabela Jaskólska. - Jeśli nie mogą sobie z czymś poradzić, chwytają się irracjonalnych rozwiązań. Myślą: skoro wszystko inne zawiodło, to może film pomoże.

W uzdrawiający seans łatwiej też uwierzyć osobom, które nie chcą brać odpowiedzialności za swoje życie.

- Łatwiej obejrzeć film, niż samemu coś zmienić w życiu, na przykład udać się do lekarza- dodaje psycholog.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski