Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wilda: Mieli mieć niski czynsz i remont. Zostali z niczym [ZDJĘCIA]

Katarzyna Dobroń
Wilda: Mieli mieć niski czynsz i remont. Zostali z niczym
Wilda: Mieli mieć niski czynsz i remont. Zostali z niczym Maciej Urbanowski
Wpłacili kilkadziesiąt tysięcy złotych na „fundusz remontowy”. W zamian zostali zameldowani i umówili się na niewysoki czynsz. Po pół roku czynsz wzrósł o połowę, a po kolejnych sześciu miesiącach o 100 proc. Zdaniem lokatorów, remontu jak nie było, tak nie ma. Umowa nie określa terminu jego wykonania. Są za to sprawy sądowe. Te o zwrot „funduszu remontowego” wygrywa kamienicznik.

– Szukałam dla siebie mieszkania, potrzebowałam też meldunku. W internecie znalazłam ogłoszenie dotyczące mieszkania „za odstępne” – opowiada Marta Grygiel, jedna z lokatorek. – Wprowadziłam się w lutym ubiegłego roku po wpłaceniu 30 tysięcy złotych na fundusz remontowy.

Stan kamienicy rzeczywiście pozostawia wiele do życzenia. Domofon nie działa, tynk odpada, instalacje na klatce nie są zabezpieczone, skrzynka pocztowa jest zdewastowana.

– W połowie grudnia dostałam bez uzasadnienia pierwszą podwyżkę: z 359 złotych na 529 złotych. Usłyszałam tylko, że „życie w Poznaniu jest coraz droższe” – opowiada Marta Grygiel.

Okazało się, że sąsiedzi pani Marty znaleźli się w podobnej sytuacji, z tym, że na jednej podwyżce się nie skończyło.

– Jeszcze w grudniu złożyłam wypowiedzenie i do kwietnia czekałam na zdanie mieszkania – kontynuuje Marta Grygiel. – Złożyłam pismo o ugodę i zwrot wpłaty na „fundusz remontowy”. Właściciel nie stawił się w sądzie i na tym się skończyło. Mogę walczyć dalej, ale okazuje się, że dla sądu sprawa nie jest taka oczywista.

W podobnej sytuacji jest Monika Warząszka, która wprowadziła się z mężem do kamienicy przy Sikorskiego cztery lata temu. Za 52-metrowe mieszkanie wpłacili 32 tysiące zł na „fundusz remontowy”. Czynsz miał wynosić 450 zł miesięcznie. Pół roku później wzrósł o połowę.

– Teraz właściciel żąda od nas ponad 1000 zł czynszu. Złożyliśmy sprawę do sądu o zwrot tych 32 tys., ale przegraliśmy. Nasza adwokatka była w takim samym szoku jak my – opowiada Monika Warząszka. – Wkrótce dostaliśmy też nakaz eksmisji, ale tę sprawę wygraliśmy. Sąsiedzi poparli nas, kiedy właściciel próbował udowodnić, że wszczynamy w domu bójki.

Właściciel kamienicy uważa, że od lat toczy się przeciwko niemu czarna kampania w mediach. Zaznacza też, że wszystko co robi jest zgodne z podpisaną przez obie strony umową.

– Były trzy postępowania i we wszystkich przypadkach sąd uznał, że mam racje. Jeżeli ta pani uważa, że jestem jej coś winny to niech też pójdzie do sądu – powiedział Jarosław M. właściciel budynku. I dodaje: - Nie mogę nic więcej powiedzieć, aby nie zaszkodziło mi to podczas postępowania sądowego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski