Wilda - szatan już tu nie mieszka
Jacek Skąpski, Serwis Zegarków Szwajcarskich, rynek Wildecki. - Pół wieku temu miejscowi przychodzili do nas naprawiać radzieckie "vostoki" czy "poljoty". Dziś sprzedajemy i prowadzimy serwis wyłącznie szwajcarskich zegarków renomowanych firm, a klientów mamy z całego kraju. To nie przypadek, że jesteśmy w tym samym miejscu już od kilkudziesięciu lat. Centrum Wildy to nie jest dobry adres, to jest bardzo dobry adres. Są tu rzeczy, które się nie zmieniają. Rynek jest wciąż ten sam, ta sama przekupka, którą zna się od lat. To samo bicie zegara w pobliskim kościele, który kiedyś się naprawiało. Wilda to przede wszystkim nostalgia. Coraz mniej jest takich miejsc. Może dlatego ci, którzy się tu urodzili, często tu zostają. Tutaj nie wyrzuca się ludzi z kamienic, tak jak w centrum. Nikogo nie straszą martwe, czarne okna. Wilda żyje. To prawda, że z dawnych sąsiadów z rynku oprócz jubilera i optyka nikt nie został, ale zostaniemy tu na długie lata. To jedyne na osiedlu takie centrum zegarmistrzowsko-jubilerskie, a optyk to firma rodzinna, podobnie jak moja. Czas na Wildzie przyspieszył tak jak wszędzie po 1989. Nie ma już robotniczej Wildy. Jest osiedle, które się nobilituje. Nie widać przepaści między starym a nowym, tak jak nie widać jej między rynkiem, a blokami, które stanęły po jego zachodniej stronie. Co tworzy klimat Wildy? To ludzie.