Co to było... Sentyment do lat młodości czy do maszyny, którą pozwolił mu się zajmować ojciec? A może korciło go, aby sprawdzić, czy da radę naprawić w nim to, co z latami zostało zaniedbane? I jeszcze jedno. Choć pracował jako kierowca, to przecież miał te kilka hektarów, a czasy były takie, że zdobyć nową maszynę, było rzeczą prawie niemożliwą. Dlatego kupił tego Ursusa C45, przywiózł do domu, do Targowiska i postawił na podwórku.
- Można powiedzieć, że od tego Ursusa się zaczęło. To były lata osiemdziesiąte. Pamiętam, jak ojciec się cieszył, że ma taki sam traktor, jaki w 1959 roku kupił dziadek - opowiada Rafał Samelczak.
Dziadek Rafała, czyli ojciec Jerzego Samelczaka, miał duże gospodarstwo w Targowisku, wsi niedaleko Leszna. Jak to w gospodarstwie, pracy nie brakowało, a traktorem można było zrobić więcej niż końmi. Jednak dla młodego chłopaka, jakim był wtedy Jurek, ten Ursus C45 był czymś więcej. Był kawałkiem nowoczesnego świata, który trafił do tej niedużej, wielkopolskiej wsi.
- Niedługo po tym Ursusie, ojciec kupił drugi ciągnik - Lanc Bulldoga 25 - kontynuuje Rafał Samelczak. - I to już był zaczątek jego kolekcji, choć wtedy rzadko kogo pasjonowały takie rzeczy.
Potem przyszedł rok 1989, po którym można było już bez problemów wyjechać na Zachód. Na początek do najbliższych sąsiadów, Niemców czy nieco dalej do Holendrów.
- Tam ojciec zorientował się, że zainteresowanie starymi ciągnikami i maszynami rolniczymi jest bardzo duże. Wielu ludzi wydawało sporo pieniędzy, aby kupić, bądź odnowić urządzenia, którymi posługiwano się niegdyś w gospodarstwach - mówi Rafał Samelczak.
Podczas tych wyjazdów Jerzy Samelczak bliżej poznał wielu z tych niemieckich i holenderskich kolekcjonerów. Z czasem zaczęli się do niego zgłaszać po części do starych ciągników, a nawet, aby podjął się wyremontowania Lanz Bulldoga.
Mijały kolejne lata, a w Jerzym dojrzewał pewien pomysł. Może by tak spróbować zorganizować coś, co na Zachodzie już cieszyło się sporym wzięciem. Zaprosić w jedno miejsce ludzi podobnych do niego, takich, których życiową pasją są te rolnicze starocie. Niech je pokażą, niech przypomną innym, jak kiedyś pracowało się na wsi. Był rok 2002. W gminie właśnie zbliżały się dożynki, które tym razem miały być w Wilkowicach. Samelczak zapukał do drzwi gminy, przedstawił pomysł ówczesnemu wójtowi i udało się.
- Za pierwszym razem oprócz ojca, swoje zbiory wystawiło również kilku znajomych z najbliższej okolicy. Przyjechali także ludzie spod Gniezna, Dolska, z Kujawsko-Pomorskiego. Od razu też było wiadomo, że to był strzał w dziesiątkę - podkreśla Rafał.
Kilkanaście tygodni po tej pierwszej wystawie Jerzy Samelczak nagle zmarł. Wtedy, tuż po jego śmierci, wydawało się, że towarzyszący dożynkom pokaz starych maszyn, będzie jednorazowym wydarzeniem. Tak się jednak nie stało. Okazało się bowiem, że ludzie, którzy po raz pierwszy spotkali się w Wilkowicach, uznali, że trzeba kontynuować to, co zaczął Jerzy Samelczak. Powołano stowarzyszenie, a na jego prezesa wybrano syna Jerzego, Rafała.
- To była pasja mojego ojca, ale wtedy, podczas tego spotkania, poczułem się zobowiązany do tego, że teraz ja muszę się tym zająć - mówi Rafał Samelczak.
Latem 2003 roku w Wilkowicach ponownie można było spotkać kolekcjonerów i stare maszyny. Od tego czasu z każdym rokiem zjeżdża się ich coraz więcej. Przywożą ze sobą Ursusy, Lanz Bulldogi, Fergusony, Skody, Steyery, Porsche, Zetory, MAN-y. Wiele z nich to były dosłownie kupy złomu, które trzeba było najpierw rozłożyć, następnie zdobyć lub dorobić brakujące części, a następnie śrubka po śrubce złożyć. Czasami kosztowało to nie tylko miesiące pracy, ale też sporo pieniędzy.
Podczas spotkań w Wilkowicach bumbaje, bo tak potocznie mówią na te stare traktory, znowu pokazują, co potrafią. Jeżdżą, orzą, a ich donośny terkot słychać z daleka.
- To jest najważniejsze wydarzenie nie tylko dla naszej wsi, ale też całej gminy. Przyjeżdża do nas około 20 tysięcy ludzi, aby zobaczyć te stare maszyny. Trzeba więc starać się, aby wszystko było w jak najlepszym porządku - z dumą podkreśla Aleksander Szturo z Wil-kowic. Dlatego on oraz wielu innych wspieranych przez gminę, wójta i ośrodek kultury od kilku już tygodni przygotowują się, aby jutro i w niedzielę każdy, kto odwiedzi Wilko-wice, tego nie pożałował. Karolina Sternal
Festiwal Starych Ciągników i Maszyn Rolniczych w Wilkowicach - program
sobota 20 sierpnia godz. 9 - otwarcie festiwalu dla zwiedzających
godz. 12 - rozstrzygnięcie konkursu "Kolekcjoner roku 2011"
godz. 12.30 - prezentacja ciągników na placu manewrowym
godz. 13.30 - konkurs siłowy Ursusy 45 i Lanz Bulldogi
godz. 14.30 - prezentacja współczesnych ciągników
godz. 15 - pokazy w polu
godz. 16 - konkurs "Odpalanie bumbaja"
godz. 17 - zakończenie pierwszego dnia festiwalu
niedziela 21 sierpnia godz. 9 - otwarcie festiwalu dla zwiedzających
godz. 10 - msza w kościele św. Edyty Stein w Wilkowicach
godz. 11.15 - korowód ulicami Wilkowic
godz. 12 - prezentacja maszyn na placu manewrowym
godz. 13 - konkurencje sprawnościowe "Odpalanie bumbaja" - Ursusy 45 i Lanz Bulldogi
godz. 14 - konkurs sprawnościowy "Odpalanie korbą"
godz. 15 - prezentacja współczesnych ciągników i maszyn rolniczych
godz. 15.30 - pokazy w polu
godz. 16 - konkurs siłowy - pozostałe ciągniki
godz. 17 - zakończenie festiwalu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?