ZOBACZ: Oceniamy lechitów po meczu Lech - Wisła: Dramat Tamasa Kadara
Kolejorz grał ambitnie, ale był nieskuteczny. Okazało się, że brzemienny w skutkach był błąd na początku meczu Tamasa Kadara. Węgier w kolejnym meczu się nie popisał.
Wisła zaskoczyła Lecha pressingiem. Lech pewnie spodziewał się, że rywale z respektem czekać będą na jego ataki, a tymczasem to gospodarze zaczęli grać szybko i z polotem.
Już po pierwszej składnej akacja Wisła objęła prowadzenie. Po centrze Głowackiego na głowę Pawła Brożka, doświadczony napastnik zgrał na piąty metr, a tam Tamas Kadar nie upilnował Rafała Boguskiego, który z bliska umieścił piłkę w siatce.
Węgier znowu zachował się jak śpiący rycerz. Nie wiadomo, co widzi w nim trener Maciej Skorża, faktem jest, że ten piłkarz zawalił już piątego gola w tym sezonie. To co wyprawia zakrawa na skandal. Nie można już patrzeć na jego nonszalancką grę i kardynalne błędy, które niwelują wysiłek całego zespołu.
Podrażniony Kolejorz obudził się dopiero po kwadransie. Wcześniej kolejny głupi błąd tym razem Ceesaya o mało nie zakończyłby się drugim golem dla "Białej Gwiazdy". Gości uratował Burić, który wyczuł intencje Guerriera i nie dał się przelobować.
Lechowi na dziesięć minut udało się uporządkować grę i w tym czasie musiał wykazać się Cierzniak. Najpierw golkiper krakowskiej drużyny obronił strzał Lovrencsicsa, potem popisał się świetnym refleksem, kiedy instynktownie obronił strzał Kamińskiego.
Okazje miała też Wisła. Po stracie Trałki w środku pola, krakowianie wyprowadzili groźną kontrę. Gdyby Boguski potrafił lepiej dograć do Brożka byłoby bardzo groźnie. Podał jednak niedokładnie i wracający Linetty zablokował strzał najlepszego napastnika gospodarzy.
Najlepszą okazje poznaniacy mieli w 27. minucie. Pawłowski popisał się świetnym zagraniem do Thomalli, ale ten zamiast od razu strzelać długo zwlekał i piłkę spod nóg wybił mu Guzmics.
Thomalla znów pokazał, że jest graczem chaotycznym i nie ma instynktu snajpera. Co Lech w nim widział sprowadzając go do Poznania pozostaje tajemnicą ludzi odpowiedzialnych za sprawy sportowe. Poznaniakom znów brakuje klasowego snajpera i to jest jeden z powodów, dla których ten ligowy sezon rozpoczął się bolesnymi wpadkami.
Wiśle też brakuje piłkarskiej jakości, ale nie brakowało ambicji. Zdecydowała się na agresywną walkę w środku pola i udawało się jej zmusić Lecha to chaotycznej wymiany ciosów, w której czuła się jak ryba w wodzie.
Po przerwie Maciej Skorża, próbował wrócić do wariantu z poprzedniego sezonu Jevticem w środku pola i Hamalainenem na szpicy, ale krakowianie dobrze się bronili, a jeśli już lechici dochodzili do sytuacji strzeleckich, dobrze bronił Cierzniak. Tak było choćby przy strzałach Hamalainena i Douglasa.
Lech dążył do odrobienia strat, Wisła groźnie kontratakowała, mecz był więc żywy, emocjonujący. Niestety graczom ofensywnym brakowało klasy, wyrachowania i jakości, jaką choćby mieliśmy w środę gdy rezerwowi piłkarze Basel pokazali jak ważna jest technika, dobre przyjęcie piłki czy podjęcie błyskawicznej decyzji o strzale.
Poznaniakom nie można było odmówić ambicji, ale za bardzo nie mieli wczoraj kim straszyć. Także z ławki. Okazuje się, że zapewnienia władz klubu o tym, że mają zespół z szeroką wyrównaną kadrą to mit.
Dwukrotnie groźnie głową strzelał Hamalainen. Kolejorz zresztą wykonał ponad 30 dośrodkowań! Ani jedno nie skończyło się bramką, co też świadczy o tym, gdzie oprócz środka obrony, jest w tej chwili największy problem mistrzów Polski.
Kiedy praktycznie strata punktów przez Lecha była już przesądzona, Wisła wyprowadziła ostatni kontratak. Jankowski ograł Kadara, znakomicie podał do Boguskiego, który w sytuacji sam na sam z Buriciem pokazał spokój i z łatwością umieścił piłkę w siatce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?