18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wizyta policji przemieniła życie w koszmar. "Ta, co dziecko zamordowała"

SAGA
Życie ciężarnej kobiety stało się koszmarem po wizycie policji.
Życie ciężarnej kobiety stało się koszmarem po wizycie policji. sxc.hu
Ciężarna spod Poznania została pomówiona o zabicie swojego dziecka. Wizyta mundurowych i położnej, która poinformowała policję o podejrzeniu zabicia płodu, ma dramatyczne konsekwencje: stan zdrowia ciężarnej pogorszył się. Także jej kondycja psychiczna.

DRAMATU CIĄG DALSZY: POCIĄŁ BRZUCH CIĘŻARNEJ. WCZEŚNIEJ DONIÓSŁ, ŻE ZABIŁA DZIECKO...

- Niedawno za plecami usłyszałam: "To ta, co dziecko zamordowała" - mówi roztrzęsiona kobieta.

To było, jak zły sen - pani Agata* wspomina dziś wydarzenia z końca ubiegłego roku. Była wtedy w czwartym miesiącu ciąży. Mąż pojechał na pływalnię, pani Agata została w domu z 3-letnią córeczką.

- Gdy wychodziłem, żona i córeczka leżały spokojnie na sofie. Uśmiechały się do mnie. Poczekałem aż zasną... - opisuje tamten dzień jej mąż.

Czytaj także:STALKING - OBSESJA, CZY JUŻ CHOROBA?

- Nagle usłyszałam: "Policja, otwierać" - opowiada pani Agata. - Weszła para młodziutkich funkcjonariuszy i jakaś kobieta. Dowiedziałam się, że to położna, do której ktoś zadzwonił i powiedział, że zabiłam dziecko, to dziecko, które noszę pod sercem. Ponoć ktoś widział jak wynoszę zakrwawione zawiniątko do śmietnika i z powrotem. Zaczęła ode mnie żądać dokumentów, wypytywać, kto prowadzi ciążę, kiedy była ostatnia wizyta itp. Rozpłakałam się, moja córka także, ale nie mogłyśmy liczyć na wsparcie policji - mówi ciągle roztrzęsiona. - Oni stali na rozstawionych nogach, z założonymi rękoma. Niewiele mówili, jakby nie wiedzieli jak się zachować. A położna ciągle mnie przesłuchiwała, mimo że wszyscy widzieli mój brzuch, mimo że zadzwoniłam do lekarza prowadzącego i oni przysłuchiwali się tej rozmowie. Odbywała się bowiem w trybie głośnomówiącym.

UWAGA, CIĘŻARNA, PROSIMY O OSTROŻNOŚĆ! - ZOBACZ KOMENTARZ AGNIESZKI ŚWIDERSKIEJ

Jak zakończyła się ta wizyta? Można było to przewidzieć: ciężarna poczuła się źle. Wezwano karetkę.

- Usłyszałam, że trzeba coś zrobić z dzieckiem, bo przecież karetką ze mną nie pojedzie. Powierzyłam je znajomej… - opowiada pani Agata.

- Gdy wróciłem, przed domem stał radiowóz i karetka pogotowia. Drzwi do mieszkania były otwarte. W pokoju stała obca kobieta, dwóch policjantów, ratownicy, a na środku pokoju moja żona. Była przerażona, płakała, trzymała się za brzuch - mówi mąż ciężarnej. - Córeczki nie było w pokoju. Zapytałem, co się dzieje? Już nie pamiętam, kto z obecnych w pokoju powiedział "żona musi pojechać do szpitala na badanie". Pamiętam nacisk na słowo " musi". Ktoś dodał, że było zawiadomienie o podejrzeniu zabicia noworodka. I dowiedziałem się, że żona musiała oddać znajomej przerażone dziecko, bo ani policja ani położna nie zainteresowali się 3-letnim dzieckiem! Nie powiadomiono nawet psychologa, który mógłby uspokoić małą - dodaje wzburzony.

Pani Agata mówi, że nie chciała jechać do szpitala, marzyła tylko o tym, aby nieproszeni goście wyszli z jej domu i żeby mogła się uspokoić. Ze zdenerwowania posiusiała się, ale - jak mówi - nie pozwolono jej nawet pójść do toalety. Policjanci wyprowadzili ją - roztrzęsioną, w mokrych spodniach - do karetki. Nie wynoszono jej na noszach, ani specjalnym siodełku, musiała iść trzymana przez funkcjonariuszy. Wszystkiemu przyglądał się tłum gapiów.

ZOBACZ TEŻ: SĄDY SKAZAŁY JUŻ 9 OSÓB ZA STALKING

- Tak traktuje się kobietę w ciąży? Odebrano mi prawo do zachowania godności - mówi pani Agata. I dodaje, że gdy później rozmawiała z policjantem z komisariatu dowiedziała się, że "sama chciała jechać do szpitala".

Dziś, gdy pytamy o tę sprawę, wszyscy rozkładają ręce. Choć historia wydaje się wręcz nieprawdopodobna, policja potwierdza, że taka interwencja była.

- Komisariat został powiadomiony, że jedna z mieszkanek gminy mogła zabić płód - mówi Ewa Ochocka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. - Zawiadomiła o tym położna, która dowiedziała się o tym od innej osoby. Patrol pojechał we wskazane miejsce na polecenie dyżurnego. Policjanci zobaczyli dokumenty potwierdzające ciążę i na tym praktycznie zakończyli działania. Kobieta zasłabła, więc wezwali karetkę. Dzieckiem zajęła się opiekunka.

Policja twierdzi, że działała prawidłowo. - A gdyby w śmietniku naprawdę leżało dziecko, a my byśmy zignorowali zgłoszenie? - słyszymy.

- Informacja brzmiała wiarygodnie. Osoba, która mi ją przekazała przedstawiła się, mówiła konkretnym, rzeczowym tonem - wyjaśnia położna, która zaalarmowała policję. - Musiałam przekazać tę informację policji. Teraz czuję, że stałam się narzędziem w ręku kogoś, kto tej kobiecie źle życzył. Ale gdybym jeszcze raz znalazła się w takiej sytuacji, postąpiłabym podobnie. Chodziło o dobro dziecka, a przecież ostatnio były, także w Poznaniu i okolicach, przypadki zabójstw dzieci.

CZYTAJ: POZNANIAK ZŁAPAŁ WANDALA I... CZEKAŁ NA POLICJĘ PONAD GODZINĘ

Sęk w tym, że sprawę można było załatwić inaczej. -Aby oszczędzić tej kobiecie plotek i pomówień, można było wysłać tam kryminalnych, radiowóz zostawić kilka ulic dalej, trzymać w tajemnicy powód wizyty - tłumaczą policjanci, z którymi rozmawialiśmy o sprawie. - Wiadomo, że w małych społecznościach plotki szybko się roznoszą.

- Sprawa była pilna, pojechał patrol umundurowany, bo był najbliżej i mógł natychmiast podjąć interwencję - mówi Ewa Ochocka.

KAMIENICA NA GŁOGOWSKIEJ - SMRÓD MOCZU i KRZYK "NIE BIJ MAMY!"

Położna oraz policja twierdzą, że nie pytali sąsiadów o ciążę i dzieci pani Agaty. Ona twierdzi jednak, że ma świadków na to, że było inaczej. To mogłoby tłumaczyć skąd wzięli się gapie na ulicy. Pozostaje jeszcze kwestia sprawdzania dokumentów dotyczących ciąży i problemów zdrowotnych pani Agaty przez osoby nieuprawnione. Dlaczego policja zabrała na interwencję położną, której pacjentką nie jest pani Agata? Dlaczego kobieta żądała dokumentów i przeglądała je, skoro sprawę przekazała policji?

- Kobieta była obecna podczas interwencji, po pierwsze dlatego, że zgłaszała przestępstwo, po drugie z racji wykonywanego zawodu - mówi Ewa Ochocka. - Zadawała pytania, ale to policjanci prowadzili czynności.

- Jakie czynności? Zapisali personalia. O nic więcej nie pytali! To położna przewodziła tej wizycie. Wcześniej pytała sąsiadów czy byłam w ciąży, ile razy, czy liczba dzieci zgadza się z liczbą ciąż! Świadkowie twierdzą, że gdy ona wypytywała, policjanci stali jak słupy soli. Ci sami świadkowie twierdzą , że tymi pytaniami zasiała plotki - irytuje się pani Agata.

Dlatego wspólnie z mężem wybierają się do prokuratury, by złożyć zawiadomienie o przekroczeniu uprawnień. Nie wykluczają także sprawy o pomówienie i żądania odszkodowania za doznaną krzywdę.

- Sprawa trafiła też do rzecznika odpowiedzialności zawodowej - mówi Teresa Kruczkowska, przewodnicząca okręgowej rady Izby Pielęgniarek i Położnych w Poznaniu. Mówi ogólnie, że położna ma prawo wejść do domu pacjentki, rozpoznać środowisko, a jeśli jest problem także zawiadomić policję. Ale o tym konkretnym przypadku rozmawiać nie chce. - Sprawa jest badana - tłumaczy i dodaje, że od zgłoszenia do decyzji rzecznika mogą minąć trzy miesiące.

- Niedługo urodzę. Przez tę sprawę mam problem z nietrzymaniem moczu, nie śpię po nocach, płaczę , jestem pod opieką psychologa. Nie wiem, kto nasłał na mnie tę położną i policję, ale nie mogę o tym zapomnieć - mówi pani Agata. - Została nam, także nienarodzonej dziewczynce, wyrządzona niewyobrażalna krzywda, a nawet nie usłyszeliśmy słowa "przepraszam".

- Od końca roku prowadzimy postępowanie dotyczące stalkingu, którego ofiarą jest ta ciężarna kobieta. Wszystko wskazuje na to, że ktoś ją prześladuje. Nie jest wykluczone, że ta osoba wykorzystała policję do swoich celów - mówi Andrzej Borowiak z KWP w Poznaniu.

Co wolno położnej?

Co może policjant?

* Imię kobiety zostało zmienione

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski