Właściciel kamienicy chciał pozbyć się z niej seniorki. Chociaż został skazany na więzienie, to broni go prokuratura. Będzie uniewinniony?

W 2011 roku oskarżony Josef L. pozbawił mnie i moją mamę dachu nad głową. Zrobił to w szczególnie brutalny sposób, dla pieniędzy, bo de facto wyrzucił bezbronną, 93-letnią kobietę. Do tej pory nie poniósł za to żadnej kary i mam nadzieje, że teraz ją poniesie. Dla niego nie liczą się ludzie, ale pieniądze. Traktował nas jak zwierzęta, które można wykurzyć. Chciałabym, aby po wyroku poczuł się jak moja wówczas 93-letnia mama, którą pozbawił poczucia bezpieczeństwa

- mówiła we wtorek w Sądzie Okręgowym w Poznaniu Hanna Chlebowska, córka zmarłej już Stefanii Chlebowskiej.

Kobiety od kilku lat walczyły z Josefem L., właścicielem kamienicy przy ul. Woźnej, w której kiedyś mieszkały.

Z kolei jej pełnomocnik, mecenas Krzysztof Bartkowiak, domagał się podwyższenia kary dla Josefa L. do dwóch lat więzienia oraz grzywny w wysokości 30 tys. zł.

Zobacz, co o tej sprawie mówiła Stefania Chlebowska:

Przypomnijmy, że w listopadzie 2019 roku Josef L. został skazany na 8 miesięcy więzienia oraz grzywnę w wysokości 20 tys. zł. Sąd uznał go winnym tego, że usiłował doprowadzić Stefanię Chlebowską do niekorzystnego rozporządzenia majątkiem oraz wprowadził ją w błąd informując ją w maju 2011 roku, że posiada decyzję o nakazie rozbiórki budynku, choć takiej wtedy nie było.

W procesie nie uczestniczyła za to prokuratura, która wcześniej sama dwukrotnie umorzyła śledztwa wobec Josefa L. Jednak po wyroku skazującym prokuratura niespodziewanie włączyła się do sprawy i również napisała odwołanie od wyroku. Co więcej, było ono... korzystne dla Josefa L. Prokuratura, podobnie jak obrońca Josefa L., domagają się bowiem jego uniewinnienia.

Jestem oburzona i zbulwersowana działaniem prokuratury w tej sprawie. To ona uczyniła Josefa L. bezkarnym

- komentowała we wtorek w sądzie Hanna Chlebowska.

Prokurator Paweł Woch z prokuratury na poznańskim Starym Mieście w sądzie przytoczył te same argumenty, które śledczy zawarli w apelacji. Pisaliśmy o tym szczegółowo w ostatnich dniach.

To, że prokuratura staje po stronie oskarżonego, jest ewenementem w znacznym stopniu. W pełni podzielam argumentację prokuratury. W tej sprawie brak jest winy i sprawstwa. Mój klient nie miał zamiaru nikogo wprowadzić w błąd ani doprowadzić do niekorzystnego rozporządzenia mieniem

- mówił z kolei adwokat Michał Grochowiak, obrońca Josefa L.

A ponadto krytykował pracę mediów. - Media przedstawiają tę sprawę jako proces czyściciela kamienic. A tu nie ma żadnego czyszczenia kamienic. To przekłamanie. Tyle się mówi o hejcie i nienawiści, a moim zdaniem media przedstawiając tę sprawę, właśnie to powodują. Wierzę w to, że nagonka medialna nie przełoży się na orzeczenie sądu - mówił mecenas Grochowiak, wnosząc o uniewinnienie Josefa L.

Sam Josef L. także pojawił się w sądzie i domagał się uniewinnienia.

Nigdy nikogo nie chciałem wyrzucać. Chciałem polubownie załatwić tę kwestię. Proponowałem mieszkanie, pokrycie kosztów transportu, ekwiwalent w wysokości 50 tys. zł, ale panie odmówiły, bo domagały się 150 tys. zł. Od tego czasu byłem nękany w prokuraturach i sądach

- przemawiał Josef L. - Nie wiem, jakim trzeba być tchórzem i kłamcą, żeby zasłaniać się 93-letnią kobietą i udowadniać, że chciałem ją wyrzucić. Jestem człowiekiem uczciwym, można zbadać mnie wariografem. Jestem w stu procentach niewinny - dodawał

Zobacz też: