Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Właściciele dyskoteki Broadway nie przychodzą do sądu

Agnieszka Świderska
Broadway przez wiele miesięcy spędzał sen z powiek mieszkańcom kamienicy przy Gwarnej 9. Został po nim spokój i długi
Broadway przez wiele miesięcy spędzał sen z powiek mieszkańcom kamienicy przy Gwarnej 9. Został po nim spokój i długi Paweł Miecznik
Do siedmiu razy sztuka - dziś sąd okręgowy będzie chciał przesłuchać Ryszarda i Zbigniewa M., braci z dyskoteki Broadway. Od września, kiedy to odbyła się pierwsza rozprawa w procesie o ich eksmisję z lokalu przy Gwarnej 9, żaden z nich nie pojawił się w sądzie.

CZYTAJ - BROADWAY ZAMKNIĘTY

Ryszard prawie za każdym razem usprawiedliwiał się chorobą; prawie, gdyż na ostatniej, kwietniowej rozprawie, nawet jego adwokatka nie znała powodu jego nieobecności. Z kolei jego brat musiał opiekować się rodziną, którą również dotknęły kłopoty zdrowotne.

Sąd jednak uznał, że bracia wyczerpali już limit chorób i ostatnie wezwanie opatrzył rygorem pominięcia ich zeznań. Właściciele Broadwayu muszą stawić się dzisiaj w sądzie, jeżeli nie chcą zostać zaocznie uznani za byłych.

Dla Witolda K., do którego należy ponad połowa kamienicy przy Gwarnej 9 i dla pozostałych współwłaścicieli, bracia M. nie mają już żadnych praw do lokalu po byłej dyskotece. W maju Ryszardowi M. wypowiedziano umowę najmu.

Powód? Od połowy 2008 roku zalegał z czynszem: uzbierało się tego ponad pół miliona złotych, teraz dług razem z odsetkami sięga już ponad 700 tys. złotych. Równie dobrze powodem do zerwania umowy mogły być hałasy z dyskoteki, na które skarżyli się lokatorzy, a brak takich uciążliwości był jednym z warunków umowy.

CZYTAJ - SPÓR O MAJĄTEK[a/]

Jak bronią się bracia? Przede wszystkim obciążają jednego ze współwłaścicieli kamienicy i byłego zarządcę, Piotra K. To on w marcu 2007 roku podpisał z Ryszardem umowę najmu i to na konto członka jego rodziny trafiało co miesiąc 30 tys. złotych za wynajem prawie 1000-metrowego lokalu.

Tyle że Ryszard M. podejrzewał, że umowę podpisał z nim za plecami innych. Dlatego chciał zobaczyć na piśmie zgody pozostałych współwłaścicieli. Potrzebował tego z jeszcze jednego powodu: żeby dostać zgodę na przebudowę lokalu, musiał wykazać, że ma prawo nim dysponować. Żeby zmusić zarządcę do wydania mu tych oświadczeń, przestał płacić czynsz, a lokal na dyskotekę przerobił bez pozwolenia, co później było powodem jej zamknięcia i wszczęcia postępowania przez prokuraturę.

Ryszard M. nie czuje się również dłużnikiem nikogo z Gwarnej - w kwietniu umowę najmu przepisał na brata Zbigniewa. Tyle że oprócz nich nikt o tym nie wiedział.

Współwłaściciele, którzy zeznawali na ostatniej rozprawie obalają jednak jego linię obrony: umowę podpisano, a później wypowiedziano za ich zgodą. Ugoda z braćmi M. nikogo na Gwarnej nie interesuje. Chcą o nich jak najszybciej zapomnieć, a przy tym odzyskać swoje pieniądze. Po ich stronie jest również prokuratura okręgowa, która włączyła się do sprawy powołując się na zasadę "ochrony praworządności, praw obywateli lub interesu społecznego".

Tymczasem na Gwarnej od czasu zaplombowania na początku marca dyskoteki można już spać spokojnie. Czy równie spokojnie śpią bracia M.?

[a]https://gloswielkopolski.pl/poznan-nielegalny-klub-bez-biezacej-wody-sanepid-zamknie-broadway/ar/369408

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski