Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojciech Fibak: Iga Świątek jest wyjątkowa, ale Agnieszka Radwańska miała trudniej [ROZMOWA]

Hubert Zdankiewicz
Hubert Zdankiewicz
Iga Świątek
Iga Świątek fot. fot. AP/Associated Press/East News
Finalista Masters Wojciech Fibak o zwycięstwie Igi Świątek w Miami, nieuzasadnionej krytyce, Hubercie Hurkaczu i rozpoczynającym się sezonie na kortach ziemnych.

Zaskoczył pana przebieg finału w Miami?
Ani trochę, pana zaskoczył?

Samo zwycięstwo Igi Świątek również ani trochę, ale jego rozmiary już tak. 6:0 w drugim secie z Naomi Osaką...
Ja z kolei już po pierwszym byłem przekonany, że w drugim Japonka wygra góra dwa gemy. Nie dziwi mnie również fantastyczna gra Igi. Od kilku lat powtarzam w wywiadach, że ona ma wyjątkowy talent i prędzej czy później zdominuje kobiecy tenis. Również dlatego, że czołówka jest w kryzysie. Nic nie ujmując Idze, ale Agnieszka Radwańska miała trudniej, bo za jej czasów były siostry Williams, Kim Clijsters, Justine Henin, Amelie Mauresmo, Ana Ivanović, Wiktoria Azarenka, Maria Szarapowa, Petra Kvitova, Andżelika Kerber i Karolina Woźniacka... Wszystkie w dodatku grały wtedy swój najlepszy tenis. Iga miała do niedawna groźną rywalkę w osobie Ashleigh Barty, z którą przegrała ubiegłej wiosny w Madrycie, a potem w styczniu tego roku w Adelajdzie. Australijka zakończyła jednak karierę, a Kvitova, Kerber czy Simona Halep nie grają w ostatnim czasie tak dobrze jak kiedyś. Z kolei młodsze tenisistki są chimeryczne i nierówne. Nie tylko Osaka - wystarczy spojrzeć, co się dzieje w ostatnim czasie choćby z Emmą Raducanu.

Dlatego właśnie już w styczniu, zaraz po losowaniu drabinki Australian Open, widziałem Igę w finale i niewiele się pomyliłem. Trudno było przewidzieć, że w półfinale Danielle Collins zagra przeciwko niej mecz życia, z najlepszą możliwą taktyką, jaką można zastosować na Igę. Czyli atak totalny przy każdym drugim serwisie, w podobny sposób wygrała z nią w lutym w Dubaju Jelena Ostapenko. Tak naprawdę w światowej czołówce nie ma dla Igi godnych rywalek już od dobrych kilku miesięcy. Odkąd poprawiła regularność. Nadal mogą przytrafiać się jej oczywiście takie mecze jak z Collins czy Ostapenko, ale generalnie tak jest. To wisiało w powietrzu - oczywiście to fantastyczna sprawa, że Iga gra tak dobrze i potrafiła wykorzystać swoją szansę. To wielka chwila polskiego tenisa i znakomita promocja dla dyscypliny. Zainteresowanie jest ogromne - od kilku dni non stop ktoś do mnie dzwoni i pyta o Igę albo o Huberta [Hurkacza - red.]. Wszyscy są zachwyceni, a proszę sobie przypomnieć, jakie pojawiały się opinie na jej temat pod koniec ubiegłego roku.

Jeszcze w styczniu pojawiały się opinie, że cofa się w rozwoju.
To prawda, a co więcej - nie krytykowali jej przypadkowi ludzie, tylko tenisowi eksperci. Było wiele głosów, że tak nie można grać, że nie z tym uchwytem forhendowym, że zaraz będzie kontuzja, że w ważnych momentach zawsze gra ramą itd. Mnie za to zarzucano, że patrzę na Igę przez różowe okulary.

Jak można podsumować występ Huberta Hurkacza? Tytułu w singlu nie obronił, ale trafił w półfinale na naprawdę groźnego rywala.
Carlos Alcaraz nie bez powodu porównywany jest do Rafaela Nadala. Ta sama ambicja, waleczność, odporność psychiczna. On ma dopiero 18 lat, ale wygrał z Hubertem przede wszystkim głową. Jeszcze większą koncentracją, dojrzałością i spokojem w kluczowych momentach. Hubert jest w ścisłej czołówce i bardzo się z tego cieszę. Tak się to układa, że jak dobrze wiedzie się Hubertowi, to trochę gorzej Idze, a potem ona ma lepszy okres, a on trochę słabszy. Teraz oboje odnieśli sukces, bo półfinał singla i zwycięstwo w deblu to również wspaniałe osiągnięcia.

Zaczyna się sezon na kortach ziemnych. Iga uwielbia ceglaną mączkę, ale już Hubert niekoniecznie...
Hubert z jednej strony wychował się na kortach ziemnych i dobrze się na nich czuje, znakomicie się ślizga. Z drugiej jednak co roku pojawia się na nich kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu niżej sklasyfikowanych „terrierów”, którzy mogą mu zagrozić. Szczególnie Latynosów, którzy grają na ziemi praktycznie cały rok. Oni przyjeżdżają już przygotowani do Monte Carlo czy Barcelony i od pierwszego meczu są groźni. To jest niebezpieczeństwo dla Huberta. Nie ma co jednak dramatyzować, bo to raptem trzy turnieje. Zagra w Madrycie, Rzymie i Paryżu, a potem przeniesie się na swoją ulubioną trawę.

Rozmawiał Hubert Zdankiewicz

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski