Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojciech Kręglewski: PO powinna współpracować z Ryszardem Grobelnym

Bogna Kisiel
Wojciech Kręglewski.
Wojciech Kręglewski.
Rozmowa z Wojciechem Kręglewskim, radnym Platformy o triumfalizmie PO, wycinaniu wewnętrznej opozycji w partii i sojuszu z Ryszardem Grobelnym, prezydentem Poznania

Czytaj także:
Grobelny chce uciekinierów z PiS i sfrustrowanych z PO
Poznań: Tarcia o miejsca na listach wyborczych PO

"Od ponad 20 lat funkcjonuję w legalnej polityce, ale ta kadencja rady zaczyna się najgorzej". To pana słowa po tym, jak PO wyeliminowała ze stanowisk w radzie klub prezydencki.

Wojciech Kręglewski: - To właściwie nadal jest aktualne. Triumfalizm powyborczy spowodował, że nie uszanowano reguł demokratycznych. Powinno się uhonorować wszystkie siły polityczne, które funkcjonują w radzie. Tymczasem zrealizowano porozumienie między PO a SLD. Pozostali musieli obejść się smakiem i nie uzyskali tych funkcji, które im się należały z racji osiągniętego wyniku wyborczego.

A były podstawy do takiego triumfalizmu PO?

Wojciech Kręglewski: - Sądzę, że nie. Nie osiągnęliśmy celów wyborczych, które sobie postawiliśmy. PO nie potrafi uporać się z faktem, że pozycja prezydenta Ryszarda Grobelnego jest w Poznaniu na tyle ugruntowana, że bez bardzo precyzyjnego i atrakcyjnego programu trudno z nim wygrać. Trzeba albo wykazać ogromny wysiłek intelektualny i przedstawić wyborcom interesującą alternatywę, albo spróbować otwarcie współdziałać z prezydentem. Platformy nie było stać ani na jedno, ani na drugie rozwiązanie. I chyba tak jest również dzisiaj.

Efekt? PO ma mniej radnych niż w poprzedniej kadencji.

Wojciech Kręglewski: - Przez ten rok obserwuję działania kolegów i widzę, że scenariusz zostaje cały czas ten sam. W poprzedniej kadencji, będąc szefem klubu radnych PO, byłem w ciągłej opozycji do przewodniczącego struktur miejskich partii, Dariusza Lipińskiego. Inaczej rozumiałem funkcjonowanie klubu zwłaszcza w sytuacji, gdy ci sami wyborcy, którzy do rady głosowali na PO, w wyborach prezydenckich poparli R. Grobelnego. Jeżeli dostaliśmy od naszych wyborców tak jasny sygnał, że politycznie stawiają na nas, a na stanowisku prezydenta widzą Grobelnego, to powinniśmy z tego wyciągnąć wnioski. I pogodzić się z tym faktem, bo za trzy lata wyborca może stracić cierpliwość.
Ale byli członkowie PO, którzy startowali do rady z listy prezydenta, m.in. Sławomir Smól czy Sławomir Hinc.

Wojciech Kręglewski: - To efekt trochę opacznego rozumienia procedur demokratycznych w partii. One w PO funkcjonują, ale służą eliminowaniu wewnętrznej opozycji. Wybory, które odbyły się ponad rok temu w strukturach miejskich PO doprowadziły do sytuacji, że zwycięzca wziął wszystko. Ci, którzy się z nim nie zgadzali najpierw zostali w większości wyeliminowani z list wyborczych. Potem skorzystano z pretekstu, ich startu na listach R.Grobelnego, by usunąć ich z partii, za… nielojalność. I tu zgoda, ale moim zdaniem lojalność to świadczenie wzajemne. Jeżeli władze partii potrafią być bezwzględne i nielojalne wobec swoich członków, nie pozostawiając im wyboru, by później zarzucić im nielojalność, to jest do przejaw daleko idącej hipokryzji.

Pana jednak nie usunięto z listy PO.

Wojciech Kręglewski: - Ale umieszczono na dalekim piątym miejscu. Wyborcy jednak mieli w tej sprawie inne zdanie i po raz szósty wybrali mnie radnym. Może dlatego, ze widzą, że bez względu na koszty staram się być wierny swoim poglądom i ideałom. Z tego też względu nie jestem zbyt wdzięcznym partnerem, by funkcjonować w ramach "dworu".

Przez ten rok pozostawał pan w cieniu. Odsunięto pana?

Wojciech Kręglewski: - Sam o tym zdecydowałem. Proponowano mi objęcie komisji finansów, ale w związku z tym, że nie przestrzegano demokratycznych procedur przy rozdziale funkcji w radzie pomiędzy poszczególne kluby, odmówiłem na znak protestu. Uczestniczę w pracach trzech komisji. Poza tym polityka to zaledwie część mojej aktywności. Teraz dużo więcej czasu poświęcam na pracę zawodową, która jest moja pierwszą pasją. Zajęć mam sporo. Nie narzekam, nie czuję się odsunięty.

Czy "młode wilki" m.in. Mariusz Wiśniewski czy Jakub Jędrzejewski żądne są władzy i w PO szykuje się zmiana pokoleniowa?

Wojciech Kręglewski: - Pewnie coś w tym jest. Moim zdaniem, ta zmiana nie wygląda tak, jak powinna. Część moich kolegów jedyne doświadczenia, jakie posiada, to te zdobyte w działalności partyjnej. Brak im doświadczeń zawodowych i życiowych oraz wystarczającej wiedzy, by właściwie ocenić zachodzące zjawiska. Obawiam się, że przez to mogą nieprawidłowo odczytywać oczekiwania, z natury milczącej, większości wyborców . Obserwuję, że częściej kierują się tym, co przeczytają w gazecie, niż tym co sądzą poznaniacy.
A są tacy, którzy dobrze rokują na przyszłość?

Wojciech Kręglewski: - Są. Jestem pozytywnie zaskoczony moim następcą na stanowisku szefa komisji polityki przestrzennej, Łukaszem Mikułą. Różnimy się w poglądach, ale podziwiam Łukasza za to, że potrafił bardzo szybko wejść w tę tematykę. Zresztą jest do niej zawodowo, bardzo dobrze przygotowany.

Co PO powinna zrobić przez najbliższe trzy lata, by nie stracić mandatów w radzie?

Wojciech Kręglewski: - PO ma pewien problem i to nie tylko na szczeblu lokalnym, ale i krajowym. Obyśmy nie stali się ofiarami własnego sukcesu. Po raz drugi z rzędu sprawujemy władzę w kraju, a to niesie ze sobą ogromne niebezpieczeństwo. Taka partia przyciąga wielu zainteresowanych. Także takich, którzy widzą, że przy niej mogą realizować swoje partykularne cele. Obawiam się, by PO zamiast wspólnoty ideałów nie stała się wspólnotą interesów. Musimy udemokratyzować życie wewnątrz partii. Dla tych, którzy mają inne spojrzenie niż przewodniczący lokalnych struktur, powinno być tutaj miejsce. Ich krytyczny głos należy brać pod uwagę. Muszą też mieć reprezentację we władzach statutowych PO. Wtedy tylko istnieje możliwość dopracowania się dojrzałych programów. Natomiast hołdowanie zasadzie "kto nie jest z nami, ten jest przeciwko nam" kończy się katastrofą i doprowadza do tego, że partia idzie w niebyt. Tak jest w PIS-ie. Jest silne przywództwo, które nie znosi żadnego sprzeciwu. Efekt. Rozłam za rozłamem. Nie chciałbym, żeby taka filozofia zdominowała działanie PO.

A PO ma pomysł na Poznań?

Wojciech Kręglewski: - Obawiam się, że nie. Wprawdzie powołano sekretariaty, które wypracowują pewne programy, ale nie mają one wystarczającego wsparcia intelektualnego ze strony praktyków. Zawsze byliśmy znaczącą siłą w Radzie Miasta, ale nigdy nie mieliśmy wpływu na to, co dzieje się w zarządzie miasta. Dlatego nasze doświadczenie związane z funkcjonowaniem miasta jest ograniczone. Gdybym zarządzał strukturą PO w Poznaniu, mimo wszystko, zdecydowałbym się na sojusz z Grobelnym. Gdyby prezydent był w PO, wówczas łatwiej byłoby uzyskać wpływ na to co dzieje się w Poznaniu. W tej chwili podszczypujemy prezydenta, a później podnosimy rękę "za". Bo tak naprawdę nie mamy wyboru, jeżeli chcemy ponosić odpowiedzialność za to miasto. Jeśli są dobre pomysły i rozsądne rozwiązania, trzeba je poprzeć, a nie robić oko do wyborców, że my jednak zrobilibyśmy coś trochę inaczej, ale...
Może lepiej nie identyfikować się z prezydentem, bo nadchodzą trudne czasy i politycznie można stracić?

Wojciech Kręglewski: - Jeśli ktoś ma ambicje wpływania na rzeczywistość i sprawowanie władzy, to powinien realnie do tego dążyć. Uważam, że zdecydowanie łatwiej byłoby dogadać się z prezydentem a nawet narzucić mu pewne rozwiązania, gdyby był członkiem naszego zespołu. Musimy pamiętać, że funkcjonujemy w określonym porządku prawnym. To przecież posłowie PO doprowadzili do bezpośrednich wyborów prezydentów, burmistrzów i wójtów. To ich autorstwa jest ustawa kompetencyjna, która wzmocniła władzę wykonawczą w gminach kosztem rad. Nie możemy więc teraz mówić, że Grobelny ma za dużą władzę. Na ostatniej sesji jedna z długoletnich radnych zapowiedziała, że "my ten budżet przewrócimy do góry nogami". To jest ładny tytuł do gazety, ale jest to deklaracja bez pokrycia. Wystarczy wziąć ustawę kompetencyjną i wszystkie akty wykonawcze. Jasno z nich wynika, że możliwości rady w zakresie blokowania rozwiązań budżetowych proponowanych przez prezydenta jest ograniczona. Pytanie, czy lepiej wpływać na zapisy budżetu miasta poprzez gardłowanie na sesjach skoro i tak w większości je przyjmiemy, czy pokusić się o wspólny front, starając się wpływać na działania prezydenta już na etapie formułowania wniosków do budżetu. Tylko nie można tego robić w opozycji do prezydenta. Trzeba mieć go za sojusznika. Jedyny układ, który widzę to wzięcie całej odpowiedzialności za miasto i stworzenie koalicji z prezydentem Grobelnym.

Czy to aby nie ambicje decydują o braku współpracy?

Wojciech Kręglewski: - To pani powiedziała, ale nie podejmuję się polemizować z tą tezą. Są osoby w Poznaniu, które ambicjonalnie nie mogą zaakceptować, że Grobelny jest prezydentem. Na tym stanowisku widzieliby kogoś, kim mogliby sterować z tylnego siedzenia. Zgodzi się pani jednak ze mną, że prezydent Grobelny na marionetkę kwalifikacji nie ma.

Czy budżet na 2012 jest dobry?

Wojciech Kręglewski: - To budżet na miarę naszych możliwości. Zżymam się na wypowiedzi, że jest to katastrofa, że miasto jest ponad miarę zadłużone. To sądy całkowicie bez pokrycia, bo sytuacja finansowa miasta jest relatywnie dobra. Panujemy nad wydatkami bieżącymi. Struktura tych wydatków jest chyba najlepsza w Polsce. To nie jest budżet naszych marzeń, ale musimy uwzględniać realia. Są jednak rzeczy, które oceniam krytycznie.
Z czego jest pan niezadowolony?

Wojciech Kręglewski: - Wprawdzie stadion wybudowaliśmy najtaniej spośród miast, które organizują Euro, ale powinniśmy podejść do tego zadania bardziej precyzyjnie. Choć sytuacja była złożona. Poznań budował stadion nie na Euro, ale na potrzeby Ekstraklasy. Gdy dostaliśmy mistrzostwa, trzeba było przeprojektować obiekt, adoptując część, która powstała w innym standardzie. Można mówić, że popełniono błędy. Ale czy, gdyby kto inny rządził miastem, takich błędów by nie popełnił? Można zarzucić, że pewnych rzeczy nie przewidziano, ale publiczne czynienie z tego zarzutu kryminalnego jest nie fair. Post factum każdy potrafi być ekspertem.

Ale nie jest pan zachwycony stadionem?

Wojciech Kręglewski: - Nie zupełnie, bo miałem trochę inne wyobrażenie o nim.

Co jeszcze ocenia pan krytycznie?

Wojciech Kręglewski: - Za mało wysiłku wkłada się w optymalizację inwestycji. Odnoszę wrażenie, że gdyby do tego podejść kompleksowo w ramach zespołów zadaniowych wiele inwestycji można byłoby zrealizować szybciej i taniej i mniej boleśnie. Jeden przykład. Zaangażowałem się w sprawę przebudowy ul. Grunwaldzkiej. Pierwszy projekt zakładał wyburzenie blisko 20 domów. Wspólnie z mieszkańcami, których reprezentowałem, często przełamując opór urzędników, udało się zmienić projekt i ograniczyć wyburzenia do sześciu posesji. A taka optymalizacja powinna być regułą i bez udziału radnego.

Czyli optymalizować?

Wojciech Kręglewski: - Optymalizacja powinna dotyczyć największego wydatku w budżecie miasta czyli pieniędzy przeznaczanych na oświatę. W tym przypadku mamy dość rozrzutne podejście. Są miasta, które wydają dużo mniej, a mają lepszą ofertę edukacyjną i lepsze wyniki nauczania. Powinniśmy stworzyć system, który będzie elastycznie reagować na dynamiczną sytuację demograficzną. W tej sprawie, bez wsparcia politycznego PO w radzie, prezydent jest na straconej pozycji. Bez zgody rady nie przeprowadzi koniecznych zmian. Powinien jednak podejść do tego problemu bardziej partnersko niż czyni to do tej pory.

Nie odnosi pan wrażenia, że prezydent nieco się zużył, brakuje mu wizji miasta?

Wojciech Kręglewski: - Jego wizja Poznania jest bardzo czytelna i w generalnych założeniach zgadzam się z nią. Chociaż nie bezkrytycznie. Oczywiście w debacie publicznej oponenci twierdzą, ze takiej wizji prezydent nie ma. Ale dostrzegam, że hałas jaki przy tym czynią jest odwrotnie proporcjonalny do poparcia jakie uzyskali w ostatnich wyborach samorządowych. I niech tak pozostanie.

Może nieumiejętnie dobiera współpracowników?
Wojciech Kręglewski: - Sądzę, że gdyby miał oficjalne wsparcie polityczne PO, także inaczej mogłyby wyglądać jego decyzje personalne. Wówczas moglibyśmy powalczyć o wyższą jakość ludzi, z którymi współpracuje. Czy potrafilibyśmy jednak respektować zasadę, że urzędnik powinien być kompetentny a nie partyjny?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski