Wojewoda tłumaczy, czemu odwołał kuratora. Twierdzi, że nie za "wirusa LGBT", a za politykę kadrową i skargi w sprawie konkursów dla uczniów
W poniedziałek (24 sierpnia) Tobiasz Bocheński, wojewoda łódzki przedstawił swoją wersję zdarzeń, które doprowadziły do odwołania Grzegorza Wierzchowskiego z funkcji łódzkiego kuratora oświaty. Ma nie chodzić wcale o "wirusa LGBT".
O sprawie piszemy od minionego weekendu. W sobotę (22 sierpnia) Grzegorz Wierzchowski (na zdjęciu) poinformował w mediach społecznościowych o odwołaniu go ze stanowiska kuratora. Nastąpiło to po czwartkowym udziale kuratora w audycji w Radiu Maryja, w której użył on sformułowania "wirus LGBT". Jednak już od niedzieli Tobiasz Bocheński - oraz Dariusz Piontkowski, minister edukacji narodowej (MEN zatwierdza wniosek o odwołanie kuratora składany przez wojewodę) - twierdzili, że decyzji o odsunięciu Grzegorza Wierzchowskiego nie można łączyć z wypowiedziami w toruńskiej rozgłośni.
Tobiasz Bocheński na poniedziałkowej konferencji prasowej w Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim, pytany przez dziennikarzy, stwierdził nawet, że podpisałby się pod słowami Grzegorza Wierzchowskiego o "wirusie LGBT". Rozpoczął ją zresztą od wizji "wojny kulturowej", w której jedna strona chce "radykalnego zniszczenia wartości rodzinnych", zaś druga strona - reprezentowana także przez wojewodę - ich broni.
>>> Czytaj więcej na kolejnym slajdzie >>>