Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna o dziecko: Sąd wybierze kraj dla 5-letniej Lary

Agnieszka Świderska
Co roku do polskich sądów trafia kilkadziesiąt wniosków z konwencji haskiej o wydanie dziecka rodzicowi z obcego państwa
Co roku do polskich sądów trafia kilkadziesiąt wniosków z konwencji haskiej o wydanie dziecka rodzicowi z obcego państwa 123rf
Katarzyna, lat 30, Polka, niesłysząca. Emilio, 36 lat, Hiszpan, niesłyszący. Łączy i dzieli ich pięcioletnia Lara, o którą walczą w poznańskim sądzie. Emilio twierdzi, że Katarzyna uprowadziła dziecko. Katarzyna, że wyjechała dla jej dobra, uciekając przed przemocą domową.

25 czerwca w sądzie na Młyńskiej w Poznaniu odbędzie się kolejna już rozprawa. Zeznawać będą na niej biegli, którzy badali całą trójkę w Rodzinnym Ośrodku Konsultacyjno-Diagnostycznym. Z ich opinii wynika, że Katarzyna skrzywdziła córkę zrywając przez wyjazd jej więź z ojcem, ale teraz centrum życiowym dla Lary jest Polska, a w środku tego centrum jest Katarzyna. To ona jest dla Lary najważniejsza.

Czytaj też: Rodzice walczą o dziecko. Krzysztof Rutkowski zorganizował konferencję w Poznaniu

Wyjazd do Hiszpanii bez matki byłby dla dziecka jeszcze większą krzywdą, która mogłaby zahamować jej rozwój i doprowadzić do głębokich zaburzeń. Lara żyłaby w przekonaniu, że Katarzyna ją porzuciła. Matka nie mogłaby pojechać za córką, gdyż Emilio oskarżył ją o porwanie dziecka.

Jest oficjalnie podejrzana. Grozi jej do 8 lat więzienia i utrata nawet na 10 lat praw rodzicielskich. Nie może nawet wyjechać z Polski, bo hiszpański sąd wystawił za nią europejski nakaz aresztowania. Polski sąd odmówił jej ekstradycji.

- To tylko polska specyfika, że gdy dwoje rodziców ma pełnię władzy rodzicielskiej wyjazd jednego z nich z dzieckiem za granicę bez zgody drugiego nie jest traktowany jako porwanie – komentuje adwokat Juan Antonio Godoy Varés, pełnomocnik Emilia.

Katarzyna wyjechała z Hiszpanii wiosną 2013 roku. Mówi, że nie zrobiłaby tego, gdyby Emilio i jej rodzina dobrze ją traktowali. A dobrze miało być tylko na początku. W grudniu 2006 roku wyleciała do Hiszpanii, by zamieszkać z poznanym przez Internet Emilio. Oboje byli niesłyszący, ale polski i hiszpański język migowy różnią się między sobą. Znaleźli jednak wspólny język. Mówi, że kochała Emilio i czuła się kochana. Wszystko miało się zmienić w 2010 roku po urodzeniu Lary.
- To była pierwsza wnuczka w rodzinie, w dodatku Emilio miał samych braci – opowiada Katarzyna. – Lara stała się oczkiem w głowie matki Emilio, która chciała traktować ją nie jak wnuczkę, ale jak córkę. Emilio jej na to pozwalał. Sam nie zajmował się dzieckiem. Wydawał tylko rozkazy. Oni wszyscy wydawali tylko rozkazy, a mnie sprowadzili do roli służącej. Kiedy zrobiłam coś nie tak, potrafił mnie uderzyć. Raz zaczął mnie dusić, bo rozlałam wodę w łazience.

W Hiszpanii pracowała krótko, jeszcze przed narodzinami Lary. Potem został jej tylko zasiłek dla niepełnoprawnych i na dziecko. Wiedziała, że to za mało, żeby odejść od Emilia i utrzymać się sama z Larą. Nie miała też złudzeń co do pracy. Nie było jej nawet dla młodych, wykształconych Hiszpanów, a jej hiszpański migowy wciąż pozostawiał wiele do życzenia. Bała się też hiszpańskich sądów. To Emilio był u siebie, miał rodzinę, dom i czasami pracę. Kto by zostawił dziecko niepełnosprawnej, bezrobotnej i bezdomnej Polce? Nie zgłosiła przemocy na policję.

Nie wspomniała o niej nawet psychologowi, do którego chodzili we w trójkę: ona, Emilio i jego matka. Chodziło o ograniczenie wpływu tej ostatniej na ich małą rodzinę.

- Emilio wiele razy mi się odgrażał, że odbierze mi Larę. Tam nie miałam z nim żadnych szans. Nie stać by mnie było nawet na adwokata – mówi Katarzyna.

W Polsce dostała go z urzędu. Ważne jest dla niej, że o sprawie rozstrzygnie polski sąd. Lara ma podwójne obywatelstwo, które w Hiszpanii nie jest uznawane. Z kolei dla polskiego sądu nie jest obojętne, czy dziecko jest czy nie jest Polakiem. I co najważniejsze: nie jest tu sama. Ma siostrę, która jej pomaga. Wcześniej była jeszcze matka, która rok temu zmarła na raka. Może jeszcze liczyć na brata, choć ten jest za granicą.

Emilio odpiera zarzuty, że był złym ojcem. Pracował na Larę i dbał o nią. Jego matka pomagała, bo to Katarzyna nie dawała sobie rady z opieką nad małą. Teraz czuje się skrzywdzony, że zabrała mu dziecko. Zaprzecza, by kiedykolwiek podniósł rękę na Katarzynę.
- Ona oszukała wszystkich, że wyjeżdża do Polski tylko na święta. Oskarżenie o przemoc jest całkowicie fałszywe. Wyssane z palca. Ma usprawiedliwić jej ucieczkę z Hiszpanii – przekonuje adwokat Juan Antonio Godoy Varés. – Żaden kraj w Europie nie jest tak wyczulony na przemoc w rodzinie jak w Hiszpania. Gdyby zgłosiła fakt znęcania się nad nią, to sprawca przemocy musiałby opuścić dom i zostałby od niej odizolowany. Dostałaby nie tylko adwokata z urzędu, ale cały aparat urzędniczy do pomocy. Miała setki okazji, żeby to zgłosić. Jej znajomość migowego hiszpańskiego była wystarczająca. Dlaczego tego nie zrobiła? Może dlatego, że nie było żadnej przemocy. To ona złamała prawo i życie całej rodzinie uprowadzając dziecko.
Katarzyna znalazła w Polsce pracę. Lara chodzi do przedszkola z językiem hiszpańskim. Matce zależy, by znała język rodziny ojca. Ten zarzuca jej, że po wyjeździe do Polski ukrywała się i na rok odcięła go od kontaktu z córką.

- Nigdzie się nie ukrywałam. Dwa razy się przeprowadzałam, ale miało to związek ze śmiercią mojej matki, która wynajmowała pierwsze mieszkanie. Tuż po przyjeździe do Polski złożyłam w sądzie wniosek o ustalenie miejsca pobytu Lary przy matce i powierzenie mi prawa decydowania o jej istotnych sprawach, gdzie podałam swój adres. Emilio znał mojego mejla oraz telefon i adres mojej siostry. Gdyby naprawdę zależało mu na Larze, mógł w każdej chwili przylecieć do Polski i zobaczyć się z nią. Przez te dwa lata był w Polsce tylko dwa razy i to tylko przy okazji rozpraw. Nigdy nie został dłużej. To ja namawiałam go do kontaktu z córką przez skype’a, bo sam uznał, że będzie lepiej, jak zerwie z nią kontakt. Alimentów też nie płaci.

Emilio przyznał na rozprawie, że to prawnik w Hiszpanii doradził mu, żeby nie utrzymywał kontaktu z córką, bo tak będzie lepiej dla sprawy. Alimenty? Nie płaci, bo nie ma nakazu. W tym, że nie łoży na córkę, a cały ciężar utrzymania spoczywa na Katarzynie, nie widzi nic złego, co wytknęli w swojej opinii biegli z ROKD. Jak Lara będzie z nim, to będzie ją utrzymywał.
- Lara ma obywatelstwo Hiszpanii i powinna wrócić do kraju, w którym się urodziła, do swojej rodziny, do swojego pokoju, do swojej szkoły, do ojca, dla którego jest wszystkim - mówi adwokat Juan Antonio Godoy Varés. - Będzie tam miała tam zapewnioną nie tylko lepszą przyszłość pod względem ekonomicznym, ale także lepsze warunki do rozwoju. Lara nie jest niepełnosprawna. Słyszy, ale w Polsce przebywa tylko ze swoją niesłyszącą matką. Tam będzie otoczona w domu osobami słyszącymi.

Emilio stara się o sprowadzenie Lary do Hiszpanii na podstawie Konwencji Haskiej, która dotyczy uprowadzenia dziecka. Sąd może nakazać powrót dziecka do ojca.
- Konwencja zastrzega jednak, że sąd może odmówić wydania dziecka jeżeli istnieje poważne ryzyko, że powrót dziecka postawiłby je w sytuacji nie do zniesienia. W opinii biegłych z ROKD powrót Lary do Hiszpanii bez matki byłby dla niej taką sytuacją - mówi adwokat Monika Małecka, pełnomocnik Katarzyny.

- Powrót Lary do ojca odbyłby się dla niej bez najmniejszej krzywdy, gdyby matka nie nastawiała jej przeciwko ojcu, co też wykazali biegli. Jeżeli sąd zdecyduje, że nie zwróci dziecka ojcu, to będzie oznaczało, że cała konwencja na nic, bo wystarczy porwać dziecko i wykorzystując nieobecność drugiego rodzica negatywnie go nastawić, żeby wywołać w dziecku traumę uniemożliwiającą mu powrót. Niech każdy kto ma dziecko i przeczyta ten artykuł wyobrazi sobie jak podstępem zabiera mu się dziecko i nastawia przeciwko niemu.

- Ojciec dziecka nie bierze pod uwagę stanu emocjonalnego córki i faktu, że nie jest ona z nim związana emocjonalnie, a jej powrót do Hiszpanii bez matki będzie dla niej traumą, głęboko zaburzającą jej rozwój. Dla dziewczynki dom jest tam gdzie jej mama - mówi Monika Małecka, pełnomocnik Katarzyny.

Co roku polskie sądy rozstrzygają kilkadziesiąt spraw w trybie konwencji haskiej. W 2010 roku nakazano powrót w 8 sprawach, oddalono wnioski w 26 sprawach. Rok później było to 17 do 46, w 2012 roku 15 do 34, a w 2013 roku 11 do 23.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wojna o dziecko: Sąd wybierze kraj dla 5-letniej Lary - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski