Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wolontariusze z Ukrainy na wagę złota w Poznaniu. To oni są teraz najważniejsi dla uchodźców

Alicja Durka
Alicja Durka
Tłumacze języka ukraińskiego i sami Ukraińcy są najbardziej potrzebnymi wolontariuszami.
Tłumacze języka ukraińskiego i sami Ukraińcy są najbardziej potrzebnymi wolontariuszami. Robert Woźniak
Minęły już prawie cztery tygodnie od rozpoczęcia agresji Rosji na Ukrainę. W całym kraju wolontariusze ruszyli do pomocy. W Poznaniu nie jest inaczej, ale nawet najlepsze chęci nie zastąpią umiejętności językowych, dlatego to właśnie tłumacze języka ukraińskiego i sami Ukraińcy są najbardziej potrzebnymi wolontariuszami.

Wolontariusze z Ukrainy są na wagę złota

Sami doświadczyli wiele, ich rodziny często zostały w kraju, a oni sami wyjechali nieco wcześniej – jedni do pracy, inni do szkoły, a jeszcze inni do rodziny, na wycieczkę, żeby odpocząć i odwiedzić rodzinę. Teraz są w Polsce. Z dala od swoich rodzinnych miejscowości, ale pomagają, jak tylko się da. Są wolontariuszami, ich pomoc jest nieoceniona, bo to bariera językowa jest najbardziej problematyczna.

Ukraińscy wolontariusze są więc teraz na wagę złota, bo mogą pomóc od razu. W pawilonie czwartym na Międzynarodowych Targach Poznańskich działa punkt, do którego poznaniacy przynoszą dary – jedzenie, wózki, ubrania, chemię, kosmetyki. Uchodźcy mogą przyjść i za darmo wziąć to, czego im potrzeba.

Żeby uniknąć chaosu, na MTP punkt podzielono na dwie strefy. Jedną z tekstyliami, a drugą z jedzeniem i chemią. Do pierwszej chętni wchodzą sami, wybierają to, czego im potrzeba, znajdą tam ubrania, buty, wózki dziecięce i dla osób z niepełnosprawnościami, koce itd., ale do drugiej części dostęp mają tylko wolontariusze i to tam język jest niezbędny. Sprawę zorganizowano tak, że uchodźcy przekazują listę ze swoimi potrzebami wolontariuszom, a ci kompletują zamówienie i przekazują paczkę. Nie wszyscy posługują się językiem polskim, więc swoje potrzeby zapisują w swoim języku.

Wolontariusze z Ukrainy często uciekli z kraju niemal od razu po wybuchu wojny, zazwyczaj mają w Polsce rodzinę lub znajomych, więc pierwsze potrzeby mają zapewnione, ale chcą pomóc swoim rodakom.

– Chcę pomagać, bo tutaj są ludzie z Ukrainy i ja też jestem Ukrainką

– mówi wolontariuszka od tygodnia działająca na MTP, która pochodzi z Iwano-Frankiwska. Jest ogromy wsparciem, bo języka polskiego nauczyła się przez cztery lata w szkole. Mówi, że nie wszystko rozumie, ale to wystarczy do podstawowej komunikacji. W punktach pomocowych liczy się przede wszystkim ukraiński, bo to Ukraińcom właśnie udzielana jest pomoc.

Do Polski przyjechała do dziadków ze swoją mamą. Jej ojciec został w Ukrainie, bo mężczyźni w wieku poborowym nie mogą wyjeżdżać, został, by walczyć.

Chętnych do pomocy jest wielu. Wszyscy segregują, wydają, robią, co trzeba.
Chętnych do pomocy jest wielu. Wszyscy segregują, wydają, robią, co trzeba. Robert Woźniak

Wladimir zaś jest wolontariuszem w Arenie, ale do Polski przyjechał już trzy lata temu. Jest kucharzem, doskonale mówi po polsku. Przez półtora roku uczył się w Ukrainie, żeby móc studiować na poznańskiej uczelni. Teraz, gdy nie pracuje pomaga rodakom, którzy uciekli przed wojną. Jego działania mogą wydawać się proste, wskazuje kierunki, pomaga zorganizować jedzenie, znaleźć informacje, wyjaśnia, zakłada karty do telefonu z polskim numerem. To wszystko byłoby niemożliwe, a na pewno bardzo utrudnione, gdyby nie znał języka i kultury.

Przy takich osobach uchodźcy czują się bezpieczniej. Słyszą znajomy język, trafiają na rodaka, więc wszyscy mierzą się w pewien sposób z tym samym doświadczeniem.

– Staram się, żeby poczuli się trochę jak w domu. Nasze języki są podobne, ale niektórym ciężko się dogadać i zrozumieć, o co chodzi

– mówi Wladimir.

Sam też martwi się o swoich bliskich, bo w Ukrainie zostawił rodziców i dwie siostry – 6-letnią Oleksandrę i 14-letnią Anastasię. Wladimir chciał wrócić do Ukrainy, ale zarabia i odkłada na przyszłość dla rodziny.

Ukraińscy wolontariusze są teraz na wagę złota, bo mogą pomóc od razu.
Ukraińscy wolontariusze są teraz na wagę złota, bo mogą pomóc od razu. Robert Woźniak

Pomoc ma wiele narodowości

Pomagają nie tylko Polacy i Ukraińcy. Pojawiają się też osoby innych narodowości, także Rosjanie, ale często ukrywają swoje pochodzenie, boją się negatywnego nastawienia. Nie przypadkiem wyjechali z kraju, nie zgadzają się z decyzjami Putina, a często muszą się tłumaczyć. Pomagają, by w ten sposób wyrazić swój sprzeciw.

– Chętnych do pomocy jest wielu. Wszyscy segregują, wydają, robią, co trzeba. Ludzi nie ubywa, często stoją w długich kolejkach

– mówi wolontariuszka z Białorusi, która ze swojego kraju wyjechała trzy miesiące temu ze względu na sytuację polityczną. Wcześniej uczestniczyła protestach politycznych i pracowała z jednym z kandydatów na prezydenta. Na wolontariat zdecydowała się, bo jeszcze nie znalazła pracy w Poznaniu, a nie chciała siedzieć bezczynnie w obliczu tragedii osób, które uciekają z kraju objętego wojną.

Lwów

Ukraina jest piękna. Lwów i Kamieniec Podolski zachwycały tu...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski