Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Worek prezentów od Wielkopolan

Redakcja
Trudno radzić, jaką książkę kupić na prezent pod choinkę. W tym roku zrezygnowałem z szukania książek zajmujących pierwsze miejsca na listach bestsellerów. Te są w każdej bibliotece - swoje typy na prezenty przedstawia Stefan Drajewski

Na tegorocznej mojej liście prezentowej znajdą się książki z różnych względów ważne. Do jednego worka włożyłbym pozycje zauważone i docenione: "Agora-filię" Piotra Piotrowskiego i "Polichromię" Joanny Jodełki. Pierwsza otrzymała zupełnie niedawno nagrodę imienia Igora Zabla w Barcelonie, druga - Nagrodę Wielkiego Kalibru na Międzynarodowym Festiwalu Kryminałów we Wrocławiu. Drugi worek z prezentami zapełniłbym "książkami przepisanymi". Pod tym tajemniczym określeniem kryją się "Baśnie Braci Grimm", które na nowo przetłumaczyła Eliza Pieciul-Karmińska i "Baśnie z tysiąca i jednej nocy" w wersji Błażeja Kusztelskiego. Trzeci worek to "worek różności", do którego wsadziłbym wiele propozycji dla dzieci, bo - jak głoszą najnowsze badania statystyczne - najwięcej pieniędzy przeznaczamy na prezenty dla nich właśnie. A skoro tak, to dobrze by było, aby w worku z upominkami znalazła się zawsze jakaś książka.

Nagrodzone smaki dla koneserów

Piotr Piotrowski przyzwyczaił czytelników, że jego książki o sztuce najnowszej budzą rezonans nie tylko wśród historyków sztuki, inicjują dyskusje i są... nagradzane. Najnowsza książka profesora Piotrowskiego "Agorafilia. Sztuka i demokracja w postkomunistycznej Europie" to kontynuacja głośnej "Awangardy w cieniu Jałty" (otrzymał za nią nagrodę Jana Długosza). Piotrowski w nowej książce buntuje się przeciwko temu, że o rozwoju sztuki decydują wyłącznie takie ośrodki jak Paryż, Londyn czy Nowy Jork. Próbuje pokazać, że sztuka powstaje także na zachód od Łaby. Piotrowski opowiada o tym, co się w sztuce działo po 1989 roku w takich krajach jak Polska, Rosja, NRD, Słowacja, Czechy, Bułgaria czy Rumunia. Autor "Agorafilii..." nie zgadza się na podział geograficzny Europy i dlatego proponuje podział historyczno- polityczny (patrz tytuł). Z książki z jednej strony wylewa się rzeka informacji o sztuce współczesnej w krajach postkomunistycznych, z drugiej kipi ona oryginalnymi koncepcjami. Najbardziej interesująca wydaje się teza, że reprezentanci "sztuki krytycznej" wyprzedzali w tym czasie socjologów i publicystów. "Agorafilia" będzie na pewno znakomitym prezentem dla koneserów.

Druga książka nagrodzona w ostatnich tygodniach, chociaż to kryminał, wiąże się również z historią sztuki. Nie chcąc psuć nikomu smaku czytania kryminału, nie zdradzę, która wielkopolska polichromia zainspirowała autorkę. Inspiracja wyszła jej na dobre. Powieść Jodełki zasłużyła sobie na nagrodę, chociaż to dopiero debiut i chociaż można jej to i owo zarzucić. Ale czyta się ją - jak na kryminał przystało - wartko, z dużym zainteresowaniem.

"Polichromia" to opowieść o dwóch detektywach, którzy próbują wyjaśnić zagadkę morderstwa popełnionego w willi na poznańskim Sołaczu. Wkrótce zostaje popełniona kolejna zbrodnia, a łacińskie zwroty znalezione na miejscu morderstwa sugerują, że dokonał jej ten sam sprawca. Poza komplikacjami w śledztwie detektywi zmagają się z osobistymi problemami i ten wątek dodaje uroku kryminalnej opowieści.
"Przepisane" na nowo

Każde pokolenie czytelników ma prawo do swojego przekładu. Niestety, nie zawsze znajdzie się śmiałek, który podejmie wyzwanie. Często bowiem w kulturze przyjmuje się jakiś przekład i każdy kolejny traktowany jest jako zamach. Życie jednak dowodzi, że warto się mierzyć zwłaszcza z gigantami literatury, by wspomnieć znakomite przekłady Szekspira Macieja Słomczyńskiego i Stanisława Barańczaka. Przekłady te dzieli niezbyt duża przerwa, a jednak są inne. Dzieli je nie tylko kunszt translatorski, ale przede wszystkim stosunek do języka, słuch na język jego użytkowników...

W ostatnich latach Wydawnictwo Media Rodzina dokonało dwóch rewolucji: najpierw Bogusława Sochańska przełożyła wszystkie "Baśnie" Andersena, a teraz Eliza Pieciul-Kamińska porwała się na "Baśnie Braci Grimm". Obie tłumaczki odważyły się na ostrą konfrontację nie tylko z przekładami, ale przede wszystkim z adaptacjami, których pełno na rynku księgarskim. Okazuje się, że podczas tłumaczenia z oryginału, można znaleźć sporo błędów, które mocno wryły się w odbiór tej literatury.

W nowym przekładzie "Baśni" Eliza Pieciul-Kamińska na przykład zaryzykowała i zamiast "złotej rybki" wprowadza właściwą nazwę - turbot, licząc, że się przyjmie, bo to wyjątkowo piękna ryba. Ale nie odważyła się zmienić imienia Kopciuszka na Popielatko, ani Śpiącej Królewny na Cierniową Różyczkę. Szanuję tłumaczkę za zdrowy rozsądek. Cenię za odwagę odarcia "Baśni" Grimm z poetyzmów, wyrzucenie nadmiernej liczby przymiotników, zdrobnień i ulepszeń. Dzięki temu udało się wydobyć prostotę narracji, ówczesną codzienność, która bardziej koresponduje z naszą niż te wszystkie uładzone przez lata czytanki. "Baśnie Braci Grimm" są bardziej prozaiczne. Dzięki temu zabiegowi nareszcie trafią również do dorosłego odbiorcy.

Błażej Kusztelski odbył zupełnie inną drogę do krainy "Baśni z tysiąca i jednej nocy". Uważnie przeczytał mocno zwietrzałe polskie wydanie, z którego wybrał niektóre tylko baśnie, układając je w pewną - zrozumiałą dla młodego odbiorcy - całość. Napisał je na nowo współczesnym językiem, wychodząc z złożenia, że tylko w ten sposób może zachęcić do lektury. Kusztelski zrobił to, co ostatnio bardzo chętnie robią z klasycznymi dramatami młodzi dramaturdzy. Dzięki takim zabiegom powstają nowe teksty, niemalże autorskie. Kusztelski nie dość, że dokonał wyboru, to także poprzestawiał akcenty, podkreślając dowcip, rugując z dość licznych makabresek, dopisał brakujące ogniwa i wprowadził do narracji dialog, co sprzyja dynamice zdarzeń, nadaje im potoczystości.
Domowy worek różności

Miłośnikom genealogii i Wielkopolski polecam najnowszą książkę profesora Andrzeja Kwileckiego - "Wielkopolskie rody ziemiańskie", na którą składają się szkice i studia poświęcone 20 rodzinom, między innymi Engestromów, Korzbok-Łąckich, Stablewskich...

Wszystkie rody zostały opatrzone tablicami genealogicznymi, które opracował znawca tematu - Rafał T. Prinke. Profesor Kwilecki uprzedza czytelników, że w książce dominuje postawa socjologiczna. Ale nie ma się czego bać, podobnie jak w poprzednich książkach o wielkopolskim ziemiaństwie naukowy wywód otwarty jest na anegdoty, opowieści i narracje zwykle pomijane w rozprawach naukowych. Profesor korzysta z dzienników i zapisków prowadzonych przez swoich bohaterów, które nie zawsze, a właściwie rzadko, przeznaczone były do druku.

Kto szuka na półce dobrej powieści obyczajowej, polecam nową powieść Hanny Kowalewskiej "Inna wersja życia". To już czwarty tom serii powieściowej o Matyldzie, młodej kobiecie, singielce, która próbuje ciągle na nowo poznać siebie, poskładać swoje życie, wreszcie rozwikłać jakieś niewyjaśnione i zagadkowe historie rodzinne. Nie trzeba znać wcześniejszych książek z Matyldą w roli głównej. Powieść Kowalewskiej mieści się w nurcie prozy kobiecej, ale tej bardziej ambitnej, wysmakowanej literacko, dopieszczonej pod względem formy.

Nie zamilkła jako pisarka Urszula Sipińska. Dopiero co ukazała się jej nowa książka "Gdybym była aniołem… historie dziwne, prawdziwe, śmieszne". To druga po "Hodowcach lalek" książka niezwykle popularnej piosenkarki, dziś pani architekt. Myślę, że dla pokolenia 50-, 60-latków będzie to książka ważna, pokazująca, jak Sipińska zapamiętała tamten świat, kiedy zajmowała przestrzeń zbiorowej wyobraźni jako gwiazda polskiej piosenki.

Pięknym prezentem, który może połączyć pokolenia, może być książka zatytułowana "Czy Bóg istnieje". To nie jest traktat filozoficzny, ale zbiór odpowiedzi na pytania zadawane przez dzieci. A te potrafią zapędzić w kozi róg niemal każdego. Na te trudne pytania odpowiadają naukowcy z Niemiec, Austrii i Szwajcarii, ludzie, którzy mają zwykle troje dzieci, naukowo zajmują się teologią lub pedagogiką religii. Większości z nich przyświeca bardzo otwarta postawa, którą można zawrzeć w postaci pytania: w jaki sposób dzieci wyznające różne religie, mogą nauczyć się lepszego rozumienia siebie nawzajem i życia w zgodzie?

I jeszcze kilka nowości dla maluchów. Wydawnictwo Zakamarki poleca "Cymon i Trusia", czyli zbiór wierszyków na cały rok oraz uroczą bajeczkę "Słoneczne jajo" Elsy Beskow.

Wydawnictwo Media Rodzina przygotowało z myślą o najmłodszych odbiorcach dwie bajki o Czupieńkach. Kim są? To pracowite stworzonka, które mieszkają w lesie, noszą wielkie kapelusze i przeżywają bardzo zabawne przygody. Właśnie ukazały się dwie książeczki: "Gwiazdka" i "Smok".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski