Największe ich zagłębie w Poznaniu to ulica Żydowska. Tam swój ogródek ze stolikami ma prawie każda kawiarnia: Cafe Bordo, Tratoria Girasole, Cafe Kawka, Angielka, Ławka, Fajansowa, Czekolada…
- Wynika to z tutejszej gęstości zabudowy. Na innych staromiejskich uliczkach nie ma tak przestronnych podwórek, gdzie można by stworzyć ogródki - opowiada Anna Puciatycka, menedżerka Czekolady i Pracowni z Wodnej.
Czytaj także:
Stary Rynek zamienił się w namiotowy kanion...
- Tutaj przychodzą ludzie, którzy lubią ukryte miejsca. Przychodzą naprawdę ze sobą porozmawiać, a nie obserwować tłum i poocierać się o siebie, jak to się dzieje na Starym Rynku - mówi Halina Gogulska, współwłaścicielka Kawki przy ul. Żydowskiej i Gołębnika przy ul. Wodnej. - Ja sama preferuję takie intymne, schowane miejsca i myślę, że jaki właściciel taka klientela.
- Jeśli ktoś lubi obserwować życie miasta to tutaj tego nie znajdzie. Ale jeśli ktoś szuka spokoju, a nawet chce posłuchać ćwierkania ptaków, to jest to właściwe miejsce - dorzuca Edyta Ćwiklińska z Cafe Bordo.
Właścicielka Kawki wspomina jednak jak trudne były początki. - Nasz pierwszy ogródek robiliśmy na Żydowskiej, kawiarnia nazywała się Cafe Bocian, to był 2001 r. Tamto podwórko to była kloaka, stały tam budy, szopy. Trzeba było naprawić tam wszystko włącznie z wyrównaniem terenu - opowiada Halina Gogulska. - To, jak teraz wyglądają podwórka to cudo. Właściciele wkładają w to mnóstwo pracy.
Stary Rynek: Wracają stare problemy - bijatyki i pijackie kłótnie?
Dodaje także, że wewnętrzne ogródki dają dużo więcej możliwości niż takie na Starym Rynku. W swojej kawiarni organizuje w weekendy pokazy filmów niemych na zawieszonym na jednej ze ścian ekranie, pokazy mody, a także wernisaże. - Na zewnętrznym ogródku nie byłoby to możliwe - mówi.
Niewątpliwą zaletą wewnętrznych ogródków jest także cena najmu za metr. Wliczona jest ona w koszt najmu lokalu. Przypomnijmy, że na Starym Rynku restauratorzy płacą 50 zł za mkw, co jest jedną z najwyższych stawek w Polsce.
Restauratorzy jednak zgodnie przyznają, że lokatorzy pobliskich kamienic nie mają lekko. - Nie zazdroszczę im - mówi wprost Anna Puciatowska z Czekolady. - Sama nie chciałabym tu mieszkać. Choć zawsze uprzedzamy o większych imprezach, to mimo wszystko są to sytuacje stresogenne zarówno dla nas, jak i dla mieszkańców. Hałasu nie da się uniknąć - mówi.
Podobnie uważa Halina Gogulska. - Mam koleżankę, która mieszka nad pubem i bardzo cierpi z tego powodu. W przypadku kawiarni nie jest tak źle, to zdecydowanie mniej hałaśliwe miejsce - mówi.
Zdarza się, że mieszkańcy nie wytrzymują i na kawiarnianych stolikach lądują jaja i pomidory. Menadżerka Czekolady przyznaje, że zdarzyło się taka sytuacja. Podobnie w Sorelli, przez jakiś czas pizzerię nękał sąsiad. Rzucał do ogródka nie tylko jaja, ale także słoiki…
Takiego problemu nie ma przy ul. Świętosławskiej w Werandzie i Cocorico, które mają wspólny ogródek. Z resztą powstał chyba jako jeden z pierwszych w Poznaniu. - Funkcjonuje już od 1999 r. - przyznaje z dumą właściciel Krzysztof Głogowski. - Na początku służył jako nasz ogródek prywatny jako, że tu mieszkamy, a kiedy otworzyliśmy kawiarnię służy klientom.
To jeden z nielicznych ogródków (ma go też Poema), gdzie można w upalne dni posiedzieć pod zielonym dachem z pnączy. - To miejsce, które upodobali sobie artyści. Przychodzą tu malarze, muzycy. Czują ten klimat - podsumowuje właściciel.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?