- Jako firma państwowa nie możemy liczyć na żadne dotacje, a potrzebowalibyśmy dopływu kapitału, aby unowocześnić naszą działalność. W tej chwili pracujemy na bardzo starych maszynach, co powoduje, że nie możemy konkurować z innymi nowocześniejszymi tego typu przedsiębiorstwami - mówi Dariusz Zamiar, prezes orzechowskich zakładów. Dodaje też, że zakup urządzeń to wydatek rzędu kilkunastu milionów złotych.
- Nie ukrywam, że jest to nasza walka o przetrwanie. Mam nadzieję, że prywatyzacja nastąpi w przeciągu roku. Obecnie firma jest w dość dobrej kondycji, jednak bezwzględnie potrzebne są nowe rozwiązania, które pozwolą nam być konkurencją dla innych. W innym przypadku firma będzie funkcjonować najwyżej pięć lat - tłumaczy szef zakładów. Dariusz Zamiar przekonuje, że prywatyzacja jest również szansą na zwiększenie liczby zatrudnienia w zakładzie.
- Jeżeli nowy właściciel zdecyduje się zwiększyć produkcję, to będzie musiał zatrudnić więcej osób - przekonuje prezes. Rodzi się jednak pytanie, co jednak, jeżeli produkcja pozostanie na tym samym poziomie, ale w firmie pojawią się nowe sprzęty. Czy część załogi nie straci wówczas pracy?
- Trudno mi dziś jednoznacznie odpowiedzieć. Być może dojdzie do takiej sytuacji. Prawdą jednak jest, że jeżeli nic nie zrobimy to pracę straci o wiele więcej osób - przekonuje prezes.
Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?