Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszystkie zwierzęta są równe

Leszek Waligóra
Pewien prezes pokazał mi kiedyś zdjęcie. Na zdjęciu był gość z wielgachną brodą, kudłami do ramion, w kolorowej koszuli i w dzwonach. Pacyfki dyndającej na łańcuchu - tego tylko zabrakło.

- To ja - powiedział prezes. Z żalem trochę. Bo w garniturze od krawca, z breitlingiem na ręku i z - nie da się ukryć - przetrzebioną mocno fryzurą, tego człowieka ze zdjęcia nie przypominał. Jego życie nic a nic nie przypominało miłości dla całego świata, choć dwójka dzieci i żona sprawiały wrażenie, że przynajmniej kawałek tego świata kocha. Niestety: rowerem jeździł bardziej dlatego, że to modne, niż żeby oszczędzać światu spalin swojego V8. Nie ukochał też społeczeństwa, bo jego pracownicy, z wyjątkiem tych wysoko postawionych - nie piali z zachwytu nad pensjami i pakietem socjalnym. Za to zamiast wąchać kwiaty na łące, pracował po 80 godzin tygodniowo. Taki los biznesmena, który kiedyś był hippisem. Ci już wyginęli.

Ich miejsce zajęło kilka innych ruchów. Teraz trendy nawet bardziej jest poruszać się rowerem, a stary garbus jest jednak passe - choćby nawet przybrał barwy różowe. Nawet kultowe auta - jak widać - trzeba skreślić, gdy natura domaga się ochrony. Ekologicznym być przecież warto.

W ramach bycia obrońcą dzikiej przyrody warto więc liczyć ptaki, nosić kurtki w kolorze khaki i jeździć rowerem. Do wyrobu którego w dalekich Chinach lekko zatrute zostało środowisko. Wypada zakupy robić z wykorzystaniem toreb ekologicznych (i 27 opakowań foliowych, w których znajdują się sojowe kiełbaski i sosy takowe). Można też chodzić w kultowym obuwiu ze świńskiej skóry, albo w obuwiu z wyrobów syntetycznych. Te drugie będą się pewnie rozkładać milion lat. Ale są eko? (Ciekawa sprawa z tym eko: właścicielka pewnej pralni ekologicznej po zniszczeniu mojej kurtki tłumaczyła mi, że mogłem się tego spodziewać, przecież agresywna chemia czyszcząca tak działa).

Jak wygląda anarchista po 20 latach? Jeśli mu się udało, to pewnie jeździ maybachem. Z kierowcą

Dobra, dajmy pokój ekologom. Bawią mnie solidnie od lat, bo widząc bardzo bogatych tak zwanych słynnych ekologów, dochodzę do wniosku, że to całkiem fajny zawód, ten ekologizm. I to całkiem logiczne, że w ramach ochrony matki-Ziemi przed zniszczeniem, daje się koncerty, do których zasilania trzeba zaangażować małą elektrownię. Eko-logiczne.

Kto tam został na tapecie? A! Anarchiści... No tak. Wikipedia (sama prawie anarchistyczna) mówi: anarchizm: doktryna postulująca model społeczeństwa opartego na dobrowolnej współpracy, równości społecznej, solidarności międzyludzkiej i poszanowaniu wolności jednostki, odrzucająca potrzebę istnienia instytucji państwa, kapitalizmu oraz innych form władzy, wyzysku, przymusu i hierarchii, a także ruch społeczny dążący do realizacji tych celów.

Cudnie. Pewnie dlatego będąc anarchistą wypada prowadzić długie dysputy nad przyszłością, budowaniem kraju, zarządzaniem firmami, miejscami pracy i rozwoju małych społeczności. Co akurat ma sens.

I pewnie dlatego w Poznaniu w ramach anarchizmu wypada spierać się, a potem dogadać, żeby dostać nieruchomości. Płacąc stawkę najmniejszą z najmniejszych. W imię równości, która każe chronić tych, którzy nie płacą. Może sobie anarchiści teraz dokwaterują trudnych lokatorów? Przecież w ich ochronie walczą.

Ale to tylko moje zdanie, z którym zresztą nie zgadzają się wielcy tego świata. Już Napoleon* mówił przecież, że wszyscy są równi.

Tak, Napoleon. Bohater "Folwarku zwierzęcego". Prywatnie: niezła świnia. Ale jak już zamieszkał w pałacu dodał: wszyscy są równi, a niektórzy są równiejsi. Niech żyje!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski