Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyboista autostrada do piekła [RECENZJA KSIĄŻKI]

Cyprian Lakomy
Cyprian Lakomy
Materiały wydawcy
Książek o AC/DC ukazało się już na naszym rynku kilka, jednak żadna nie pochodziła spod pióra autora rangi takiej jak Mick Wall. Brytyjski dziennikarz muzyczny, autor oficjalnych biografii Iron Maiden i Ozzy'ego Osbourne'a to w rockowej żurnalistyce nazwisko, z którym należy liczyć się nie mniej niż z szyldem grupy braci Youngów w show biznesie.

Okazuje się jednak, że nawet wysoki status Walla nie zdołał przekonać założycieli AC/DC do udziału w tworzeniu „Diabelskiego Młyna” (oryg. „Hell Ain't a Bad Place to Be” - za tytułem jednej z piosenek). Po lekturze książki dochodzę jednak do wniosku, że wyszło to jej wyłącznie na dobre.

Autor uniknął bezwzględnie nabożnego stosunku do swoich bohaterów. Podkreśla wybitne osiągnięcia australijsko-szkockiej ikony hard rocka, ale odnotowuje też jej bolesne upadki, których apogeum przypadło w połowie lat 80.

„Diabelski Młyn” ukazuje hermetyczny charakter klanu Youngów, który w latach 50. przybył do Perth w Australii ze szkockiego Glasgow. Zasada, zgodnie z którą „albo jesteś w 100% wewnątrz, albo w 100% poza klanem” miała jednakowe zastosowanie do muzyków, producentów i menedżerów przewijających się przez całą karierę AC/DC.

To również opowieść o zespole, który tak naprawdę przez dekady miał pod górkę – czy to w Australii, czy to w branży amerykańskiej, która podejrzliwym okiem łypała na grupę nawet, gdy ta odnosiła największe sukcesy z płytami „Highway to Hell” i „Back in Black” na czele.

Ale to przede wszystkim rzecz o kapeli zupełnie innej od zadumanych rockowych wrażliwców lat 70. O ludziach ukształtowanych przez knajpianą rzeczywistość, pełną bójek, problemów z prawem i narkotykowych przedawkowań. W końcu, to także opowieść o Bonie Scotcie, legendarnym frontmanie, który pod powierzchownością hulaki skrywał zupełnie inną, pokiereszowaną przez los osobowość.

Mick Wall darzy Scotta szczególnym sentymentem. To właśnie historia działalności AC/DC z nim za mikrofonem stanowi znaczną część „Diabelskiego Młyna”, podczas gdy karierę z Brianem Johnsonem w roli wokalisty zmieszczono na niecałych dwustu stronach.

Tak jak historia zespołu znacząco różni się od nieco starszych stażem Led Zeppelin i Deep Purple, tak również język, którym Wall posługuje się na stronach książki daleki jest od bezbarwnego kronikarstwa. Autor nie cenzuruje wypowiedzi ludzi, z którymi udało mu się porozmawiać (byli członkowie, opiekunowie itp.), sam również niespecjalnie stroni od wulgaryzmów. Nie zawsze niestety za tą specyfiką nadąża tłumacz, często popadający w przydługie zdania, raz po raz robiący błędy składniowe i literówki. Na szczęście, nawet te uchybienia nie są w stanie pozbawić czytelnika emocji, jakie towarzyszą jeździe autostradą do piekła. Nawet jeśli to tylko jazda oczami po zadrukowanym papierze.

Cenna i rzetelna (liczne wypowiedzi zebrane osobiście i za pośrednictwem mediów muzycznych) rzecz, która przybiera na znaczeniu zwłaszcza dziś, gdy dalsza kariera zespołu stoi pod znakiem zapytania. Malcolm Young od wielu miesięcy jest ciężko chory. Szczegóły stanu jego zdrowia pozostają nieznane do dziś. Jakiekolwiek by one jednak nie były, to on od początku dowodził tym rock'n'rollowym pociągiem. I trudno wyobrazić sobie AC/DC bez szefa.

Mick Wall, "AC/DC. Diabelski Młyn", wyd. In Rock, Czerwonak 2013__

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski