Wybory prezydenta Poznania 2018: Jacek Jaśkowiak wygrywa, ale za jego plecami robi się ciasno. Zobacz najnowszy sondaż
Dorota Bonk-Hammermeister - 9,6 proc., kandydatka ruchów miejskich
Wyniki badań sondażowych na tyle miesięcy przed kampanią wyborczą nie mogą być traktowane zbyt poważnie. Wciąż nie wiadomo, czy kandydaci w wyborach prezydenckich będą tacy jak w sondażu – mogą pojawić się nowi lub też ktoś nie wystartuje. To jest dla mnie trochę zabawa medialna. Czy mogą być wiarygodne badania, których wyniki, jak w moim przypadku, różnią się między sobą niemal 10-krotnie, w zależności od sondażu?
Notowania Jacka Jaśkowiaka nie są zaskoczeniem, wydają się realne w odniesieniu do I tury, jest on faworytem, ale obecne notowanie jest chyba najniższe. Dlaczego? Prezydent podważa swoją wiarygodność wycofując się z wielu obiecanych na początku kadencji działań. Z drugiej strony – kilkoro wyrazistych, zadeklarowanych kontrkandytatów oznacza, że pojawiła się alternatywa.
Mocno zawyżony wydaje się wynik Tadeusza Zyska. Nie jest on w Poznaniu postacią aż tak rozpoznawalną, żeby jako kandydat stosunkowo mało popularnego w naszym mieście PiS mógł uzyskać taki wynik w wyborach. Może zadziałał efekt nowości? Na pewno jednak Tadeusza Zyska nie wolno lekceważyć.
Moim zdaniem Tomasz Lewandowski nie bardzo ma szanse w wyborach na tak dobry wynik jak w sondażu. Poznańska lewica jest rozproszona i nie ma już takiej siły jak w 2014 roku, a stanowisko zastępcy prezydenta to za mało na taki wynik. No i T. Lewandowski wciąż nie zadeklarował startu w wyborach.
Dość wysokie notowanie Jarosława Pucka może być wynikiem pewnego efektu nowości, chociaż to ani postać całkiem nowa, ani nowe środowisko, które reprezentuje. Środowisko byłego prezydenta Grobelnego, to układ, który z poparciem kiboli Poznaniem długo już rządził, z wiadomym efektem. Zobaczymy, jakie realne znaczenie wyborcze będą miały te resentymenty.
Jeśli chodzi o mnie – nie jestem osobą tak rozpoznawalną w Poznaniu jak kandydaci popierani przez partie polityczne albo miejski "establiszment", gdzie inwestuje się sporo pieniędzy w promocję kandydatów i dysponuje sposobami promocji nieosiągalnymi dla komitetów mieszkańców. Działam u podstaw, więc biorąc pod uwagę, że to dopiero początki, taki wynik mnie cieszy. Nie śledzę jednak sondaży z wypiekami na twarzy – jeszcze nie zaczęła się nawet właściwa kampania wyborcza. Ponadto wybory to nie jest casting na prezydenta, ale wspólny wysiłek zorganizowanej zbiorowości. I od efektu pracy całego zespołu Społecznej Koalicji Prawo do Miasta będzie zależał rezultat.
Zobacz wyniki pozostałych kandydatów ----->