Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory samorządowe 2018: Wydają więcej niż mogą? Politycy nie chcą zdradzać, ile kosztuje ich kampania

Błażej Dąbkowski
Materiały Michała Boruczkowskiego zalały os. Sobieskiego w Poznaniu
Materiały Michała Boruczkowskiego zalały os. Sobieskiego w Poznaniu Łukasz Gdak
Na Piątkowie w Poznaniu królują Małgorzata Woźniak z PO i Michał Boruczkowski z PiS. Tylko na os. Chrobrego na płocie jednego z parkingów można zobaczyć aż trzy banery Małgorzaty Woźniak, z kolei spory billboard tej samej radnej znajduje się przy ul. Łużyckiej. Nieopodal „wywiesił się” Michał Boruczkowski, którego materiały zalały os. Sobieskiego. Czy ktoś to kontroluje?

Radny PiS Michał Boruczkowski, startujący z 3. miejsca tłumaczy, że... nie wie ile materiałów wyborczych z jego podobizną rozwieszono w mieście.

- Zajmuje się tym inna osoba z mego sztabu wyborczego, ale wierzę, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem, a moje wydatki na kampanię nie przekroczą wyznaczonego limitu - mówi. Ile ten limit wynosi? - O tym decyduje kierownictwo partii, nie chcę ujawniać wewnętrznych informacji ugrupowania - odpowiada M. Boruczkowski.

Z kolei M. Woźniak (6. miejsce na liście Koalicji Obywatelskiej) mówi, że co prawda wydrukowała kilkadziesiąt banerów, ale dokładnej kwoty wydanej na kampanię jeszcze nie zna.

Czytaj także: Marszałek z PO zarzuca PiS, że kolejny raz chwali się nie swoimi sukcesami

- Muszę poczekać na fakturę z agencji reklamowej, która się tym zajmuje, na pewno jednak zmieszczę się w limicie. Zamówiłam 50 banerów i inne nośniki reklamowe. Miałam bardzo korzystne warunki - zapewnia. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy radnej przysługiwał niecały tysiąc złotych. - Sam billboard wraz z drukiem i wyklejeniem kosztuje 800-1000 zł - mówi nam osoba z branży reklamowej. Koszt baneru? To 12-30 zł (1x2 m).

- Poza początkowym limitem można otrzymać środki z puli przeznaczonej na kampanię krajową lub przekazywać je wewnątrz listy, skorzystałam z tego - tłumaczy radna.
W tym roku resort finansów podwyższył limity wydatków na agitację w wyborach do rad i sejmików. W Dzienniku Ustaw ukazało się rozporządzenie w tej sprawie. Wynika z niego, że w wyborach do rady miasta w miastach na prawach powiatu - 3 830,40 zł. Jak się dowiedzieliśmy w Koalicji Obywatelskiej (PO i Nowoczesna) w przypadku okręgu pięciomandatowego partia wyda ok. 15 tys. zł na kampanię wszystkich kandydatów, w przypadku sześciomandatowego - ok. 18.

- Te stawki mogłyby być wyższe, ale część pieniędzy zabierana jest na kampanię ogólnopolską - tłumaczy nam jeden z działaczy. Platforma ustaliła, że osoby znajdujące się na pierwszych miejscach mają otrzymać po 5 tys. zł, „dwójki” oraz „trójki” ponad 2 tys., na podobną kwotę może też liczyć kandydat startujący z ostatniego miejsca. - Reszta otrzymuje na frytki, czyli po kilkaset złotych - dodaje działacz. Jednak każdy z kandydatów mógł wywalczyć sobie wyższy limit, negocjując dodatkowe środki z puli przeznaczonej na kampanię ogólnopolską lub przejmując niewykorzystane środki innych kandydatów.

Sprawdź też: Kandydat PiS nielegalnie wykorzystał utwór w swoim spocie?

Jakie to kwoty? - Sięgają nawet kilku tysięcy złotych - mówi nam jeden z kandydatów z PO. Jak udało nam się ustalić jedna z osób startujących z pierwszego miejsca dostała ponad 7 tys. zł. - Nikt się tym jednak nie chwali, bo później inni mają pretensje. W czasie kampanii największymi przeciwnikami nie są inne komitety, a koleżanki i koledzy z tej samej listy - tłumaczy.

W PiS obowiązywały inne zasady przydzielania pieniędzy na kampanię - tam każdy indywidualnie negocjował sobie stawki i zgłaszał zapotrzebowanie. Tu „jedynka”, o ile znajduje się w dobrych relacjach z regionalnymi władzami może liczyć na ok. 10 tys. zł. „Dwójki” otrzymały ok. 5 tys. zł. Członkom partii w tym roku udało się znaleźć firmę, która produkuje bardzo tanie banery. - Za sztukę wychodzi 12 złotych, z kolei druk jednej ulotki to wydatek 10 groszy. Niektórzy załatwili sobie też bardzo tanie billboardy za 300 złotych - mówi nam jeden z działaczy PiS.
W przypadku lewicy sytuacja wygląda nieco inaczej, bowiem tworzy ona komitet wyborców. W tym przypadku środki finansowe mogą pochodzić wyłącznie z wpłat nieprzekraczających 15-krotności minimalnego wynagrodzenia za pracę, dokonanych przez obywateli polskich mających miejsce stałego zamieszkania w naszym kraju (limit wpłaty wynosi 31,5 tys. zł).

Jak tłumaczy Katarzyna Kretkowska, szefowa klubu radnych Zjednoczonej Lewicy oraz jedna z „jedynek” na KWW Lewica, każda osoba startująca z pierwszego miejsca musiała wpłacić na rzecz komitetu po 10 tys. zł. - Ale nie oznacza to, że „jedynki” wykorzystują cały budżet. Ustaliliśmy, że liderzy list wspierają resztę i zamawiają co najmniej 5 banerów ze wszystkimi naszymi kandydatami z danego okręgu - wyjaśnia K. Kretkowska. Radna przyznaje, że sama zamówiła więcej, bo 10 banerów, a także 2,5 tys. ulotek i spoty w telewizji. - W naszym przypadku nie musimy się martwić o ewentualne przekroczenie limitów - zapewnia.

Jak zaznacza jeden z radnych PiS, w tym roku warto się pilnować z wydatkami na kampanię. - Już chodzą słuchy, że CBA będzie się wszystkim dokładnie przyglądać - tłumaczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski