Wybory samorządowe w Wielkopolsce w ogromnej większości można uznać za ważne. Sądy odrzuciły zdecydowaną większość protestów wyborczych jako bezzasadne. Tylko w jednym przypadku - w Sompolnie, w powiecie konińskim - trzeba będzie powtórzyć wybory do Rady Miasta w jednym okręgu. Powód? Jeden z kandydatów, który został radnym, płacił wyborcom za oddanie za niego głosu. Kosztowało go to nie tylko fotel radnego. Sąd powiadomił także prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przez niego przestępstwa.
Przypomnijmy: po obu turach wyborów do sądów okręgowych w Poznaniu, Koninie i Kaliszu wpłynęło łącznie prawie 100 protestów. Najwięcej, bo aż 53, złożono w Poznaniu, po kilkanaście w pozostałych dużych miastach - wspomnianym wcześniej Koninie i Kaliszu, a także w Lesznie i w Pile. Najczęściej protesty dotyczyły rzekomych nieprawidłowości przy wyborach do rad gminy i powiatu. Najwięcej zastrzeżeń mieli sami kandydaci, którzy po wyborach nadal pozostali tylko kandydatami. Sądy miały miesiąc na rozpatrzenie protestów. I w większości przypadków wywiązały się z tego zadania.
- Sąd większość rozpatrzonych dotąd protestów uznał za niezasadne - mówi Agnieszka Weichert-Urban z Sądu Okręgowego w Poznaniu.
Inne, jak się okazało, trafiły pod zły adres. Przekazano je m.in. do Sądu Okręgowego Warszawa-Praga. Pozostałe, jak protest złożony przez komitet wyborców "Samorządni" Powiatu Nowotomyskiego, zostaną dopiero rozpatrzone.
Z pewnością najciekawszą sprawą, która trafiła na poznańską wokandę, jest protest złożony przez poznańskiego prawnika, Mikołaja Drozdowicza. Radca prawny, znany z reprezentowania kurii w głośnych procesach o odszkodowania, podważa ważność wyborów m.in. z powodu kart do głosowania. Ich wzór, który sprawił tak wiele problemów wyborcom, według niego, jak wszystko co dotyczy wyborów, powinien być określony ustawą, a nie uchwałą PKW. W dodatku kodeks wyborczy wspomina tylko o pojedynczej karcie do głosowania, a nie broszurze. Prawnik chce, by w sprawie wyborów wypowiedział się Trybunał Konstytucyjny.
Odpis listy jego zastrzeżeń trafił do ponad 40 sędziów, w tym wszystkich, którzy pełnili funkcje przewodniczących okręgowych i powiatowych komisji wyborczych. Każdy z nich ma prawo wziąć udział w postępowaniu dotyczącym tego protestu.
- Sam jestem ciekawy rozstrzygnięcia - przyznaje Mikołaj Drozdowicz.
Mniej ciekawy jest natomiast Roman Z., były już radny z Sompolna. Sąd Okręgowy w Koninie unieważnił wybory w okręgu, w którym zdobył mandat radnego z przewagą tylko jednego głosu nad kolejną kandydatką. To właśnie ona złożyła protest, zarzucając mu kupowanie głosów.
- Świadkowie potwierdzili to przed sądem - mówi sędzia Rafał Kwieciński, rzecznik Sądu Okręgowego w Koninie.
Jedna z kobiet miała przyjąć łapówkę w wysokości 50 złotych od Romana Z. w zamian za oddanie na niego głosu. Z podobnej propozycji miał skorzystać jej syn. Próba przekupienia kolejnej osoby nie udała się; skończyło się na usiłowaniu. Kandydat na radnego miał włożyć jej pieniądze do kieszeni. Wyjęła i oddała je. Sąd zawiadomił prokuraturę. Jeżeli dojdzie do postawienia zarzutów, to usłyszy je nie tylko Roman Z., ale także ci, którzy brali od niego pieniądze. Kupowanie i sprzedawanie głosów jest zagrożone karą od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Tymczasem unieważnione wybory trzeba będzie powtórzyć.
Na żadną powtórkę nie zapowiada się na razie w okręgu kaliskim. Wszystkie protesty zostały tam odrzucone, ale nie wszystkie jeszcze prawomocnie. Złożono bowiem zażalenia, którymi zajmie się już Sąd Apelacyjny w Łodzi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?