Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyburzą nowy dom przez przepisy?

Karolina Koziolek
Wyburzą nowy dom przez przepisy?
Wyburzą nowy dom przez przepisy? Łukasz Gdak
Przez błąd urzędnika rodzina może zostać pozbawiona domu. Wszystko przez wadliwe pozwolenie na budowę spornej nieruchomości.

Bartłomiej Dengusiak razem z żoną wyprowadzili się z Poznania na Śląsk. Mówi, że musieli uciec z tego miasta przez piętrzące się problemy. Ich przyczyną jest urzędnik z magistratu i najbliższa rodzina.

W 2007 r. Dengusiak składa do Urzędu Miasta wniosek o wydanie warunków zabudowy na działce przy ul. Bastionowej przy Cytadeli. Urząd, nie bez problemów, wydaje pozytywną decyzję. Potem decyzję zaskarża sąsiad. Dokument przechodzi wszelkie instancje, by ostatecznie Wojewódzki Sąd Administracyjny podtrzymał jego ważność. Tak już będzie do końca procesu budowy. Sąsiedzi za każdym razem wyczerpują wszelkie drogi odwoławcze, by nie dopuścić do powstania domu.

W morzu dokumentów, odwołań, specjalnych zgód resortu budownictwa i strażaków, pojawia się błąd urzędnika Wydziału Urbanistyki i Architektury popełniony w 2012 r. Pomiędzy wydaniem warunków zabudowy w 2008 r. a wnioskiem inwestora o pozwolenie na budowę w 2012 r., uchwalono plan miejscowy dla tego terenu. Urzędnik przy wydawaniu pozwolenia na budowę całkowicie to pominął, wydał zgodę na podstawie nieaktualnych już warunków zabudowy i tym samym złamał prawo. Odkryli to sąsiedzi Dengusiaków i zarazem najbliższa rodzina: jego ciotka i chrzestna. Zaalarmowali Urząd Miasta i radnych, ale dom już powstawał.

Czego konkretnie dotyczy złamanie w prawa i jak jego konsekwencje wyglądają w praktyce? Dom jest obszerniejszy niż zakładają to nowe przepisy. W części zabudowa podchodzi blisko granicy działki sąsiadów, na odległość jednego metra. Jest to część podziemna budynku, która wystaje ponad poziom gruntu, tworząc stromą skarpę.

Aby zalegalizować stan faktyczny, należałoby wprowadzić zmiany w uchwalonym planie miejscowym. Jeśli tak się nie stanie, dom zostanie wyburzony.
Bartłomiej Dengusiak, właściciel nieruchomości: - Od prawie 10 lat przechodziliśmy gehennę, żeby postawić dom. Kosztowało nas to zdrowie i zmusiło do wyprowadzki. Teraz dowiadujemy się, że dom ma zostać wyburzony. Jesteśmy załamani.

Mateusz Bieliński, sąsiad, rodzina Dengusiaka: - Nam chodzi wyłącznie o egzekwowanie prawa. Skoro urzędnik je złamał, miasto musi ponieść konsekwencje. Wszyscy muszą być równi wobec prawa. Konsekwencje, o których mówi, to wyburzenie obiektu na koszt miasta i odszkodowanie dla właściciela, o które będzie ubiegał się w sądzie - ok. 1,5 mln zł.

Adam Pawlik, radny komisji polityki przestrzennej uważa, że inwestor jest częściowo winny sytuacji. Jego zdaniem wiedział on o naruszeniu prawa, ale „siedział cicho”. - Jeśli teraz zmienimy plan miejscowy, będzie to deprawujące dla urzędników. Pokażemy, że błędy uchodzą na sucho, naginamy prawo do sytuacji - uważa.

Innego zdania jest Łukasz Mikuła, szef komisji polityki przestrzennej uważa, że miasta nie warto narażać na koszty, a tak się stanie, kiedy właściciel pójdzie do sądu walczyć o odszkodowanie. - Jestem za tym, by wywołać plan miejscowy i usankcjonować istniejącą sytuację. Z drugiej strony urzędnicy muszą odpowiedzieć za swój błąd. Powinni zostać ukarani co najmniej zwolnieniem z pracy - mówi radny.

Z naszych informacji wynika, że magistrat będzie się starał o wywołanie planu. O sprawie zadecydują radni na wtorkowej sesji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski