Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wymarzony jubileusz Dimitrije Injacia

Hubert Maćkowiak
Dimitrije Injać
Dimitrije Injać archiwum
W meczu z Legią Dimitrije Injać rozegrał swój dwusetny mecz w barwach Lecha. Injać jest obcokrajowcem, który dla Kolejorza wystąpił w największej liczbie spotkań. Jubileusz wypadł co najmniej dobrze.

W sobotę defensywny pomocnik nie miał łatwego zadania. Przez 61 procent czasu gry to Legia była przy piłce i starała się konstruować groźne ataki. Na szczęście dla kibiców Lecha razem z Rafałem Murawskim rozbijał akcje warszawiaków. Legia nie stworzyła praktycznie żadnej stuprocentowej okazji do zdobycia bramki. - Rzeczywiście ta dwójka defensywnych pomocników dała sobie radę. Ich forma była bardzo ważna - mówi Arkadiusz Bąk, który w Lechu grał razem z Rafałem Murawskim i Dimitrije Injaciem. - Dlatego bardzo się cieszę, że Kolejorz zwyciężył. Dla "Dimy" to świetny jubileusz - zauważa były piłkarz Lecha. Jak wyglądała droga Injacia od pierwszego do dwusetnego meczu?

CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Lech Poznań: Kolejorz idzie na majstra?
Lech Poznań wygrał z Legią Warszawa 1:0

Złe miłego początki
Dziś wszyscy gratulujemy Injaciowi dwusetnego występu w barwach Lecha i sukcesów. Jednak trzeba przyznać, że pięć lat temu nikt nie mógł tego przewidzieć.
- Byłem sam w obcym kraju i mieście. Przyjechałem tutaj z innym piłkarzem, Zlatko Tanevskim. Na początku mojej przygody z Lechem było trudno. Musiałem się do wszystkiego przyzwyczaić. Myślę, że i tak dosyć szybko się zaaklimatyzowałem - opowiada o swoich początkach w Poznaniu Injać. - Czułem się potrzebny, wszyscy mi pomagali. Za to należą się wszystkim w klubie podziękowania. Bez ludzi, którzy służyli mi pomocą, bardzo ciężko byłoby się przebić - dodaje.
Kiedy sobotni jubilat poczuł się jak poznaniak i lechita z krwi i kości? - Bardzo ważnym momentem była bramka zdobyta w meczu z Bełchatowem. To było wiosną 2008 roku. Jesienią strzeliłem bramki przy Bułgarskiej Chazarowi Lenkoran i Grasshopers Zurych w eliminacjach Pucharu UEFA. Wtedy już sobie pomyślałem, że chcę zostać w Lechu na dłużej. Dziś śmiało mogę powiedzieć, że kibice przyjęli mnie jak swego, a sam w Poznaniu czuję się bardzo dobrze - zapewnia.

Kolejorz na gloswielkopolski.pl - wyniki, zapowiedzi, relacje

Słodko-gorzkie wspomnienia
Serbski piłkarz zupełnie nie spodziewał się, że odniesie w Poznaniu tak wielkie sukcesy. Oczywiście, przychodząc tutaj, miał swoje ambicje, ale pokonania Manchesteru City nie miał w planach. - Kto by pomyślał, że pokonamy najdroższą drużynę na świecie i to aż 3:1? Nie myślałem o wyeliminowaniu Juventusu Turyn. To była bajka - wspomina nasz rozmówca.
W Poznaniu jest już tak długo, że przeżył nie tylko piękne chwile, ale też kryzysy. Po jego zagraniach kibice rwali włosy z głowy, ale też oklaskiwali piękne bramki. Wiosną 2010 roku, kiedy Kolejorz zdobywał mistrzostwo Polski, "Dima" był zawodnikiem niezbędnym. Facet od czarnej roboty doskonale wywiązywał się ze swoich zadań, czyli przede wszystkim odbioru piłki. - Prezentowałem naprawdę dobrą formę. Na pewno mam też w pamięci wyjazdowe spotkania z Juventusem czy Red Bullem Salzburg. No i oczywiście wygrana 4:1 z Wisłą Kraków przy Bułgarskiej - opowiada o swoich najlepszych meczach. W pamięci serbskiego piłkarza jest też jedno wyjątkowo gorzkie wspomnienie. Był 24 października 2010 roku. Injać rozgrywał swój setny mecz w polskiej ekstraklasie. W 77. minucie zobaczył drugą żółtą kartkę i wyleciał z boiska. Kolejorz przegrał 0:2 i po raz kolejny dowiódł, że nie potrafi łączyć gry w Europie z występami na polskim podwórku. - Byłem bardzo rozczarowany. Wracaliśmy z Zabrza w słych nastrojach. Nie mogłem spać całą noc. Tak smutnego święta nie miałem nigdy - mówi Injać.

Patrzy w przyszłość
Defensywny pomocnik za czasów Jose Bakero grał nieco gorzej, ale w rundzie wiosennej wyraźnie odżył. Dzięki temu lada dzień podpisze nowy, dwuletni kontrakt. - To bardzo pożyteczny piłkarz, potrafi nie tylko odebrać piłkę, ale też zacząć akcję ofensywną i uderzyć z dystansu - charakteryzuje zawodnika były piłkarz Lecha, Dariusz Kofnyt, który w barwach klubu z Poznania zagrał 249. razy. - Może "Dima" poprawi moje osiągnięcie - dodaje Kofnyt, piłkarz Kolejorza w latach 1983 - 1995. Na pewno bohaterowi z soboty nie zabraknie motywacji, by bić kolejne rekordy i sięgać po laury. - Chcemy zagrać w Europie. Lech jest klubem, w którym praktycznie cały czas trzeba walczyć o wielkie cele - zastrzega Injać.

Dimitrije Injać na razie zagrał w Lechu we wszystkich rozgrywkach 200 meczów i strzelił 9 goli. Zaliczył tylko dwie czerwone kartki.
Tylko w europejskich pucharach zagrał 26 meczów i strzelił 3 gole. Wszystkie po strzałach z dystansu.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski