15 ofiar śmiertelnych na 100 tysięcy zatrudnionych w budownictwie - ten wskaźnik jeszcze kilka lat temu zapewniał Polsce niechlubne miejsce w "wypadkowej" czołówce Unii. Gorzej było tylko na budowach w Bułgarii i w Czechach. Jak wynika z ostatnich danych Państwowej Inspekcji Pracy, która zbadała wypadki z lat 2010-2012, co piąta ofiara wypadku na budowie to była ofiara śmiertelna.
Tak było w całym kraju, podobnie też było w Wielkopolsce. Jak wynika z raportu Okręgowego Inspektoratu Pracy w Poznaniu za 2012, najwięcej śmiertelnych wypadków zdarzyło się na budowach, na których zginęło 5 pracowników (we wszystkich wypadkach zginęło 30 osób).
Raport za ubiegły rok będzie gotowy za kilka tygodni. Wiadomo już, że znajdzie się w nim listopadowa tragedia w Jankowie Przygodzkim. Na skutek wybuchu gazu zginęły dwie osoby. Z kolei w grudniu w Obornikach podczas montażu siatek bezpieczeństwa zginął pracownik.
Tegoroczna czarna seria rozpoczęła się już 2 stycznia tragedią w Ostrowie Wlkp. Podczas prac dekarskich jeden z pracowników spadł z 9 metrów prosto na betonowy chodnik. 43-letni mężczyzna zginął na miejscu. Trwa postępowanie prokuratury w tej sprawie.
- Musimy ustalić, czy doszło do nieszczęśliwego wypadku, czy też do przestępstwa narażania pracownika na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - mówi Wanda Palczewska, prokurator rejonowy w Ostrowie Wlkp. - Sprawdzimy czy pracownik był przeszkolony i wyposażony w odpowiedni, atestowany sprzęt.
Kilka dni temu w Słupcy zapadł wyrok w sprawie tragicznego wypadku w Strzałkowie, gdzie w październiku 2012 roku zginął 26-letni mężczyzna przygnieciony koparką. Prokuratura oskarżyła dwie osoby, w tym właściciela firmy, o niedopilnowanie zasad BHP i narażenie jego życia, a operatora koparki o nieumyślne spowodowanie jego śmierci.
Właściciel firmy i operator dobrowolnie poddali się karze. Zostali skazani na półtora roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Trzeci z oskarżonych, który nie przyznał się do winy, będzie miał osobny proces.
Ostatni tydzień przyniósł nie tylko wyrok, ale także kolejne wypadki. W zakładzie Raf-Pak w Kuczkowie (powiat pleszewski) poważnie ranny został 28-letni operator maszyny poligraficznej. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że kiedy maszyna się zepsuła, 28-latek zgodnie z procedurami zablokował ją.
- Kiedy zaczął usuwać awarię, maszyna uruchomiła się - opowiada podkom. Tomasz Mimier z KPP w Pleszewie.
28-latek trafił do szpitala z licznymi ranami szarpanymi, złamaniami oraz urazem oczodołu. Jego życiu nie zagraża jednak niebezpieczeństwo.
Dużo szczęścia miał również operator pracujący przy rozciągarce do papieru w Ikea Industry w Zbąszyniu.
- Chciał poprawić ułożenie papieru w maszynie i włożył dłoń pod osłonę - relacjonuje jeden z pracowników działu technicznego. - W tym samym momencie zadziałał nóż do cięcia papieru. Obciął mu prawą dłoń na wysokości nadgarstka.
W klinice im. Degi w Poznaniu udało się ją przyszyć. Nie straciłby jej, gdyby wyłączył maszynę zanim zaczął poprawiać papier.
- Jeżeli winny jest tzw. ludzki czynnik, to najczęściej jest nim niedoświadczenie albo rutyna - twierdzi Jacek Strzyżewski z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Poznaniu - Dlatego też najwięcej ofiar wypadków jest wśród pracowników z najkrótszym stażem i wśród tych z najdłuższym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?