Scenariusz zawsze był podobny: Psssyk (otwarcie puszki z piwem), kur..., chu..., muzyka z komórki na cały regulator. Słowem, ktoś znowu zaczynał imprezowy weekend jeszcze w MPK. Czasami ktoś z nas, współpasażerów, protestował, żeby usłyszeć: – A w r.. chcesz? O godzinie 18 w piątek, po całym tygodniu pracy, raczej nikt nie chciał, więc z czasem przestaliśmy się czepiać. Byle dojechać i wysiąść.
Przypomniałem sobie te historie sprzed kilku lat po przeczytaniu tekstu o trzech matkach wyproszonych przez kierowcę MPK z autobusu za... wejście do niego z dziećmi w wózkach. Kierowca mógł się przyczepić – bo odpowiada za bezpieczeństwo pasażerów – ale nie musiał. Teoretycznie jest więc czysty. I wszystko byłoby OK, gdyby ten sam kierowca – i jego, podobnie myślący, koledzy kierowcy i motorniczowie – byli tak konsekwentni w zapewnianiu nam bezpieczeństwa nie wtedy, kiedy trzeba przegonić z pustawego pojazdu matki z małymi dziećmi, a kiedy trzeba pokazać drzwi pijącym, klnącym i zaczepiającym pasażerów gagatkom.
Osobna kwestia to przepisy ZTM-u i MPK, które często – jak w tym przypadku – są nieprecyzyjne, nieżyciowe lub takie i takie jednocześnie. Gdyby były jasne, a kierowcy i motorniczowie wiedzieliby, co dokładnie powinni – a czego nie mogą – robić w każdej sytuacji, żadna nadgorliwość i żadne przymykanie oka nie wchodziłyby w grę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?