Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wysokie opłaty dobijają sprzedawców owoców

Weronika Ignaciuk
Wysokie opłaty dobijają sprzedawców owoców
Wysokie opłaty dobijają sprzedawców owoców Dawid Łukasik
Sprzedawcy z targowiska przy ulicy Rynkowej w Pile są bardzo niezadowoleni. Skarżą się, że firma Tarpil, która zarządza targowiskiem, podniosła im opłaty za handel jagodami i grzybami. Tymczasem prezes firmy zapewnia, że żadnej podwyżki nie było. Mimo to kupcy grożą, że przeniosą się w inne miejsce. Ludzie są źli, bo nikt ich nie uprzedził o podwyżce. A ta, ich zdaniem, jest bardzo duża.

- Jeszcze niedawno za miejsce na stoliczek o wymiarach mniej więcej metr na metr płaciłam pięć złotych, a teraz muszę aż trzynaście! - żali się jedna ze sprzedawczyń.

Ale zdaniem niektórych handlujących już 5 złotych za zajęcie tylko części stoiska to było za dużo.  Mają oni żal, że miasto próbuje na nich zarabiać, zamiast wspierać.

- Kiedyś brano od nas symboliczną złotówkę, a już rok temu było to pięć złotych - opowiadała w sobotę pani Elżbieta. - W niektórych miastach, takich jak Poznań, Wałcz czy Trzcianka, tacy sprzedawcy jak my w ogóle nie płacą za zajmowane miejsce lub płacą grosze.

Przez większe opłaty handel jagodami czy grzybami na rynku staje się nieopłacalny. Sprzedawcy narzekają, że jeśli porównać nakład włożonej pracy i poniesione koszty, ledwo mogą wyjść na swoje.

- Muszę wstać wcześnie rano i iść do lasu nazbierać trochę jagód. Jak skończę, szybko przyjeżdżam tutaj - relacjonuje jedna ze sprzedawczyń. - Nigdy nie mam pewności, czy uda mi się sprzedać to, co nazbieram.

Dla osób, które na rynku pojawiają się tylko raz lub dwa razy w tygodniu, żeby sprzedać to, co udało im się nazbierać w lesie, handel nie jest głównym źródłem utrzymania.

- W ten sposób dorabiam sobie do małej emerytury - zdradza kobieta. - Niestety niedługo nie będzie sensu tutaj przyjeżdżać.

Niektórzy sprzedawcy już myślą o zaprzestaniu handlu na targowisku miejskim i przeniesieniu się w inne, darmowe miejsce.

- Jak tak dalej pójdzie to zaczniemy sprzedawać pod sklepami lub na deptaku - twierdzą.

Mimo że opłata jest egzekwowana od niedawna, sprzedawcy już robią, co tylko mogą, żeby jej nie płacić.

- Są osoby, które przychodzą handlować dopiero po godzinie 11 - można usłyszeć na rynku. - Wtedy opłata jest już zebrana.

A co na to władze Tarpilu - spółki zarządzającej targowiskiem?

- Ta opłata nie została teraz wprowadzona, lecz istnieje już od dawna - przekonuje Andrzej Gabryelów, prezes spółki. - Długo szliśmy sprzedawcom na rękę, ale nas obowiązuje regulamin i musimy go przestrzegać. Dlatego w końcu zaczęliśmy pobierać pieniądze.

Nie wiadomo, czy coś w kwestii opłat się zmieni.

- Jeszcze nikt do mnie w tej sprawie nie przyszedł ze skargą - informuje pan prezes. I dodaje: - Gdy sprzedawcy zechcą o tym porozmawiać to na pewno uda nam się dojść do porozumienia. Czekam na ich wizytę. 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski