W 2013 roku obchodzić będzie 40-lecie pracy w poznańskim zoo. Gdyby zaczął opowiadać o zwierzętach, ich zachowaniach i przyjaźniach, mogłaby powstać niejedna książka, oczywiście ilustrowana jego znakomitymi fotografiami, a także rysunkami. Czytałoby się ją jednym tchem, tak jak słucha jego opowieści o spacerach z lwicą, która towarzyszyła mu wszędzie, nawet podczas wizyt w poznańskich redakcjach. Z panem Marianem wsiadała nawet do windy.
- To były lata siedemdziesiąte. Do Starego Zoo przyjechały trzy lwy - opowiada Marian Bątkiewicz. - Dwa samce pojechały dalej, do Berlina, a została lwica Kama. Zacząłem ją powoli oswajać, bo miała brać udział w spotkaniach z ludźmi. Chodziłem z nią na spacery po ogrodzie. Wszyscy się dziwili, że mam takiego dużego psa. Zazwyczaj ludzie porównywali ją z dogiem. Wtedy nie reagowałem, żeby nie wywoływać sensacji, nawet kiedy zastanawiali się, co to za pies, który ma pędzel na ogonie.
Zawsze kochał zwierzęta. Jako uczeń codziennie był w zoo. Nie było więc innej alternatywy - poszukiwanie pracy rozpoczął oczywiście od zaniesienia podania i CV do Starego Zoo. Został przyjęty 22 listopada 1973. Po tym, jak pokazał swoje rysunki i zdjęcia zwierząt, został natychmiast zatrudniony w dziale dydaktycznym, w którym pracuje do dzisiaj. W tym czasie cztery razy zmieniali się dyrektorzy, a siedem razy kierownicy działu.
- Pierwsze zadanie w pracy pamiętam do dzisiaj. Od razu zostałem rzucony na głęboką wodę - miałem zrobić wystrój na wystawę plastyczną. Było trochę nerwów, ale zadaniu podołałem - wspomina.
Potem zajął się oswajaniem zwierząt i to wcale nie świnek morskich, a tych najbardziej niebezpiecznych, dzikich.
- Lwica Kama chodziła ze mną na wszystkie spotkania i prelekcje - opowiada Marian Bątkiewicz. - Była bardzo sławna. Pewnego razu wybraliśmy się nawet do redakcji na ulicę Grunwaldzką. Została zaproszona przez dziennikarzy. Szliśmy ze Starego Zoo prawie godzinę. Potem w gmachu wsiedliśmy do windy, wtedy jeszcze tam była. Kama tylko się rozejrzała, co to za pomieszczenie i pojechaliśmy do góry. Z ciekawością zwiedzała redakcyjne pokoje.
Była dobrze ułożona i posłuszna, kiedy pan Marian był w pobliżu. Potrafiła cały dzień spędzić w niewielkim baraku w Starym Zoo, w którym mieściła się pracownia plastyczna i dział dydaktyczny. Kiedy jednak opiekun wyjechał do miasta, a ona zostawała z innymi zwierzętami, pokazywała pazurki.
- Kiedy podróżowaliśmy tramwajem, współpasażerowie nie zdawali sobie sprawy, że jadą razem z lwem - dodaje. - Usłyszał tylko uwagę, że taki duży pies powinien mieć na pysku kaganiec.
Cały czas wspomina także dzieci Kamy - Kubę i Jagę, z którymi się zaprzyjaźnił. Potem na spotkania jeździł z Marianem Bątkiewiczem także oswojony skunks i fretki. Z niedźwiedziem, bo kiedyś w Starym Zoo były dwa brunatne, a nawet biała niedźwiedzica polarna, która dożyła 40 lat w ogrodzie, jeździł autobusem do Nowego Zoo na spotkania.
- Teraz już się tak nie oswaja zwierząt, nie wozi się ich na spotkania - twierdzi Marian Bątkiewicz. - Ale i tak wciąż staram się rozmawiać ze zwierzętami w zoo. Wtedy nawiązuje się między nami kontakt. Pamiętam jeden z moich pierwszych dyżurów. Przyniosłem sobie do czytania gazety i książki. Wytrzymałem przy czytaniu i w milczeniu jeden dzień, ale kolejnego zacząłem mówić do moich podopiecznych. Słuchali, choć nie rozumieli, co do nich mówię. Zaczęli rozpoznawać także mój głos. Kiedy oprowadzam wycieczkę i idziemy np. koło woliery z czepiakiem Colombo, wystarczy, że się odezwę, natychmiast przybiega i zaczyna swoje popisy.
Pan Marian twierdzi, że dzięki takiemu kontaktowi zwierzęta nabierają zaufania i udaje mu się robić takie świetne zdjęcia.
- Z każdym trzeba rozmawiać, także ze zwierzakiem - śmieje się. - Nawet z tygrysami gadamy po ichniemu, stąd potem mogę im robić zdjęcia w różnych sytuacjach. Trzeba mieć dużo cierpliwości, bo nie zawsze zdjęcie od razu się udaje.
Nie boi się żadnych zwierząt. Nie pamięta też, żeby któreś go przestraszyło.
- Respekt poczułem i do tej pory czuję, jak idę na zaplecze obok boksów słoni - mówi. - Naprawdę widziane z bliska robią wielkie wrażenie.
Rok po tym, jak pan Marian został przyjęty do pracy, na Malcie powstało Nowe Zoo i od tej pory pracował w obu ogrodach. W Starym Zoo do 1985 r., kiedy to powstały dwa osobne działy dydaktyczne. Wtedy Marian Bątkiewicz przeszedł do Nowego Zoo i tutaj właśnie pracuje do dziś - na początku jako specjalista, a obecnie jako specjalista-fotograf.
Na terenie Nowego Zoo chciałby zobaczyć piękny basen dla fok, taki, aby można było je obserwować, pływające pod wodą. Jego ulubieńcami są natomiast: osiołek Nemo, kucyki: Pyrka i Ziemniak oraz niezwykle towarzyski czepiak Colombo. Tyle lat pracy zaowocowało oczywiście olbrzymią liczbą zdjęć - wśród nich wiele jest wizerunków bernikli kanadyjskich i słoni - jego faworytów, jeśli chodzi o fotografowanie zwierząt.
- Chciałbym sfotografować kiedyś likaony, czyli psy afrykańskie - wyjawia swoje marzenie fotograf.
Likaon to gatunek drapieżnego ssaka z rodziny psowatych, zaliczany do reliktowej linii psowatych, dawniej występujący na prawie całym kontynencie afrykańskim, łącznie z Saharą, a w starożytności także na Bliskim Wschodzie aż po Babilonię. Obecnie jest jednym z najrzadszych dużych mięsożerców. Likaon ma bardzo silny instynkt stadny, który sprawia, że żyje i poluje w dużych watahach. Jest bardzo wytrzymałym drapieżnikiem - może gonić ofiarę przez wiele kilometrów.
W domu nie ma żadnych zwierząt, bo jak twierdzi, przyjaciół na czterech nogach i tych fruwających ma w ogrodzie zoologicznym, a w domu już nie miałby czasu na dbanie o nie.
- Święta Bożego Narodzenia są w zoo normalnymi dniami - śmieje się fotograf. - Zwierzęta trzeba nakarmić, napoić, posprzątać.
Nie zabierają też głosu w Wigilię. Jeden raz tylko słyszałem w nocy głos zwierzęcia, ale nie była to noc wigilijna, tylko letnia. Przygotowywaliśmy stulecie ogrodu zoologicznego, było bardzo dużo pracy i późną nocą wszedłem do pomieszczenia, w którym spała słonica Kinga. Spała wcale nie na stojąco, tylko na leżąco i potwornie chrapała…
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?