- Różnica między kosztem leku refundowanego a jego ceną pełnopłatną czasem wynosi kilka złotych, a czasem pacjenci za lek kosztujący 1100 złotych płacą jedynie 3,20 zł. Który z chorych pozwoli sobie na taki wydatek? I to tylko z powodu niechlujstwa lekarza - pyta Tadeusz Bąbelek, prezes Wielkopolskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej.
Czytaj także:
NFZ: Za błędne recepty płacą apteki
E-recepty będą testowane jesienią w wybranych placówkach Wielkopolski
Zgodnie z rozporządzeniem do ustawy refundacyjnej wydanym przez Ministerstwo Zdrowia od przyszłego roku mają obowiązywać nowe umowy, które apteki mają podpisywać z Narodowym Funduszem Zdrowia. Kontrowersje wzbudzają przepisy dotyczące źle wypisanych lub nieczytelnych recept, których farmaceuci nie mogą przyjąć. Jeżeli je zrealizują, zapłacą kilkudziesięciotysięczne kary. A pacjent będzie miał dwa wyjścia: wrócić do lekarza po dobrze wypisaną receptę lub zapłacić sto procent ceny leku refundowanego.
- Źle wypisane lub nieczytelne recepty zdarzają się bardzo często, tak naprawdę co ósma nie spełnia wymogów - wyjaśnia Barbara Tereba z apteki "Dom Leków na Gwarnej" w Poznaniu - Błędy pojawiają się zarówno w receptach wypisywanych ręcznie jak i drukowanych, ponieważ lekarze ściągają stare karty leków.
Lekarze przyznają, że w pośpiechu - zwłaszcza gdy wypisują kilka leków dla tego samego pacjenta- zdarza im się popełnić błąd na recepcie.
- Wtedy pacjenci do nas wracają lub - co zdarza się częściej - aptekarze dzwonią, by upewnić się o jaki lek chodziło - mówi dr Kazimierz Janicki, laryngolog.
Barbara Tereba przyznaje, że ewentualne trudności - wynikające z nowych przepisów - spotykać będą głównie pacjentów, bo farmaceuci nie będą chcieli przyjmować recept, co do których będą mieli wątpliwości.
- To absurd - uważa dr Konrad Maćkowiak, sekretarz Wojskowej Izby Lekarskiej. - Pacjent jeśli jest ubezpieczony ma prawo dostać refundację leku. I nie powinno karać się go za to, że do recepty wkradł się błąd. Przecież taką receptę zawsze można poprawić.
Lekarze zwracają też uwagę na to, że Narodowy Fundusz Zdrowia od nich egzekwuje kary za niewłaściwe wypełnione recepty i dokumentację medyczną. A kary - sięgające kilkuset tysięcy złotych - potrącają im z kontraktów. Rekordzista w tym roku zapłacił 1,5 miliona złotych, w tym roku najwyższa kara wynosi 800 tysięcy złotych.
Aptekarze choć jeszcze nie wiedzą jak będą dokładnie wyglądać nowe umowy, to i tak wiedzą, że proponowane zmiany są nie do przyjęcia.
- Apteki już teraz znajdują się w trudnej sytuacji, a realizacja recept na nowych zasadach będzie dla farmaceutów samobójstwem - tłumaczy Tadeusz Bąbelek. - Proponowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia zmiany są niekorzystne dla pacjentów i farmaceutów, ponieważ kary dla aptek mogą sięgać nawet 25 procent obrotu aptek.
- Umowy między oddziałami wojewódzkimi NFZ a aptekami wynikają z rozporządzenia ministra zdrowia. Najkrócej mówiąc, regulują one obowiązki i prawa, jakie obowiązują miedzy świadczeniodawcą - w tym przypadku apteką a funduszem - wyjaśnia Magdalena M. Stawarska z centrali Narodowego Funduszu Zdrowia. - Pamiętajmy również, że jednym z zadań oddziałów wojewódzkich NFZ jest kontrolowanie i sprawdzanie czy recepty są wypisane zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa.
Dr Grzegorz Kucharewicz, prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej (w 60 numerze Aptekarza Polskiego) poinformował, że Naczelna Rada Aptekarska podejmie wszelkie działania, aby rozporządzenie w sprawie ogólnych warunków umów na realizację recept w kształcie proponowanym przez ministra zdrowia nie weszło w życie, a także zwróci się do podmiotów prowadzących apteki z apelem o niepodpisywanie umów między nimi a NFZ.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?