Na stołach urozmaicenie większe jest, bo oprócz mięs różnych szczupaki i węgorze były też.
- Wiązanki panny młodej nie złapałaś przypadkiem? - baba dopytywała z nadzieją.
- Welon rzucała, zamarłam, prosto na mnie leciał - groza z głosu dziecka biła. - Głupio byłoby się uchylać, ale na szczęście dziewczyna jedna rękę wyciągnęła… A wy jak się bawiliście? - pociecha o dożynki pytała.
Bardzo dobrze baba się bawiła, tyle że krótko, bo dziad na tańcach żadnych zostać nie chciał, na koncert tylko się zgodził.
- Ale kupić mi coś musisz - baba się dopominała. - Zawsze jak na dożynki jeździliśmy, to coś przywoziłam…
No to ruszyła w stragany. Plastikowe zabawki odpadały, miód, placek i chleb wiejski też, bo tego diety baby zakazują. Rozglądała się więc bezradnie, gdy wzrok jej na stoisko z kosmetykami padł.
- O, tu coś na pewno dziadzie kupimy! - za rękę go pociągnęła.
- Ale to jak z drogerii, a nie z dożynek będzie - protestować próbował. Nie wiadomo jak by się spór skończył, gdyby nie pani ze straganu, która do baby się odezwała:
- Świetne kremy do cery dojrzałej mamy…
Baba aż zaniemówiła, bo jak tak o cerze dojrzałej przy dziadzie w dodatku mówić! Kupowania czegokolwiek jej się odechciało, ale usłyszała jeszcze jak kolejna klientka zdaniem niegrzeczynym raczona jest:
- Znakomite kremy do cery dojrzałej - ekspedientka zachęcała i miała za swoje, bo owa pani nie zaniemówiła, ale odparowała: - To szkoda, że ich pani nie stosuje…
Mimo incydentu kosmetycznego, koniec lata zabawowo upływa więc. A mogło być weselej jeszcze, bo koleżanka z okazji urodzin mężowi przyjęcie-niespodziankę szykowała, ale odwołała.
- Wiesz, szlag mnie trafił, mówił, że do soboty we Wrocławiu zostać musi, bo pracę ma, a on imprezuje od wczoraj - wściekła poinformowała. I opowiedziała jak to do męża budowlańca zadzwoniła rano sprawdzić, o której wyruszy.
- Nie ma go, komórkę zostawił - obcy głos usłyszała.
- Jedzie do Poznania bez komórki? - dopytywała.
- Nie, na przyjęciu jeszcze jest - usłyszała.
No to zgodne były z babą, że jak wróci, to późno już będzie, a po balowaniu całonocnym sił mąż mieć nie będzie na imprezę kolejną.
- Ale swoje to mu nagadam - na zakończenie przyjaciółka głosem takim rzekła, że nawet babie żal się kolegi zrobiło.
Gdy wrócił, atmosfera grobową całkiem była. Żadnych życzeń, rzecz jasna, żadnych smakołyków, co zawsze gdy przyjeżdżał czekały.
- O co chodzi? - nie wytrzymał w końcu.
- O co? Balujesz, dlatego zostać dłużej musiałeś, no, to miałeś już swoją urodzinową imprezę! - żona zaatakowała.
- Ja?! - zdumiał się jakby szczerze.
- Nie kłam - koleżanka baby odparła. - O ósmej dzwoniłam i od kolegi twojego wiem, że na przyjęciu byłeś jeszcze.
- Byłem, prawda - odezwał się, coś mało pokornie. - Ale to przyjęcie placu budowy było.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?