18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabił księdza i dwie gosposie

Barbara Sadłowska
„Klatka” dla oskarżonych była wczoraj pusta – Macin M. napisał do poznańskiego sądu,	 że nie chce uczestniczyć w swojej  rozprawie apelacyjnej
„Klatka” dla oskarżonych była wczoraj pusta – Macin M. napisał do poznańskiego sądu, że nie chce uczestniczyć w swojej rozprawie apelacyjnej Janusz Romaniszyn
Wczoraj przed poznańskim Sądem Apelacyjnym odbyła się rozprawa odwoławcza Marcina M., skazanego na dożywocie za zamordowanie księdza i dwóch gospodyń oraz obrabowanie plebanii. Zielonogórski sąd, orzekając tę karę, zastrzegł, że oskarżony może się ubiegać o warunkowe, przedterminowe zwolnienie dopiero po 40 latach. Jego obrońca złożył apelację, w której zakwestionował opinię biegłych psychiatrów. Jego zdaniem, nie dysponowali oni pełną dokumentacją medyczną Marcina M. z zakładów karnych, w których odbywał karę łączną 4 lat (opuścił więzienie w 2006 roku). Adwokat domagał się uchylenia wyroku - ewentualnie nowej opinii biegłych albo złagodzenia kary.

Prokuratura oskarżyła Marcina o trzy zabójstwa, których motyw zasługiwał na szczególne potępienie. Po zatrzymaniu morderca twierdził bowiem, że zrobił to z nienawiści do księży. Nie mógł przeboleć, że umorzono postępowanie przeciwko duchownemu, który próbował go molestować, a on sam spędza pierwsze dorosłe lata w celi. Zamierzał go dopaść po wyjściu z więzienia, ale ksiądz zmienił parafię. Nie próbował go już odszukać... Potem twierdził, że na plebanie napadał z innymi osobami. Natomiast podczas procesu - że jest osobą niepoczytalną i to "głosy" kazały mu zabijać wszystkich księży.

Biegli nie stwierdzili jednak u niego ograniczenia poczytalności. W ocenie Sądu Okręgowego w Zielonej Górze, który w marcu 2010 roku skazał Marcina M. na dożywocie, oskarżonym kierował motyw rabunkowy, a ofiary zabijał jako potencjalnych świadków.

W styczniu 2008 roku 23-letni wówczas Marcin mieszkał u wujka w wiosce, w powiecie wschowskim (dawne woj. leszczyńskie, obecnie woj. lubuskie). Kuzynka poprosiła go, by został chrzestnym jej dziecka. Wówczas to odwiedził plebanię w Ciosnańcu. Nikogo tam nie było, co przypuszczalnie skłoniło Marcina do włamania. Tydzień później dostał się tam przez znajdujące się na strychu okno. Księdza, który chodził wówczas "po kolędzie", nie było. Plądrował więc otwarte pomieszczenia, ale niczego nie znalazł. Ze spiżarki wziął puszkę guinnessa. Piwo mu nie smakowało, wylał je do zlewu. Zapalił. Potem, żeby włamać się do zamkniętych pokoi, zabrał siekierę z piwnicy. W jednym z nich znalazł radiomagnetofon, aparat fotograficzny i portfel z bilonem. Łup, wraz kurtką i golfem zapakował do torby. Wówczas zaskoczyła go mieszkanka wsi. Kobieta przyszła na plebanię napalić w piecu. Zaatakował ją siekierą. Potem mówił, że myślał, że to ksiądz, bo kobieta miała spodnie...

Następnego dnia, 12 stycznia 2008 r., pojechał do Głogowa, by sprzedać ukradziony sprzęt w lombardzie. Wówczas zauważył w Serbach kościół pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła. Nie udało mu się wejść do budynku. Czatował więc na dachu garażu z dużym, drewnianym świecznikiem. Kiedy ksiądz, który wrócił ze spotkania opłatkowego, zamykał drzwi, morderca zaatakował. Gonił uciekającego zakonnika i tłukł świecznikiem. Dobił cegłą, a ciało ukrył pod folią. Z kluczami księdza wszedł do budynku. Zamknięte drzwi rozwalał znalezionym w kotłowni młotkiem. Użył go też, gdy na plebanię przyszła gospodyni księdza. Tym razem łupem Marcina padło ponad 60 tys. zł. Zabrał też samochód księdza. Pojechał nim do Niemiec. Po drodze wsunął pod drzwi domu wujka kopertę z pieniędzmi. Włożył tam 2600 zł.

W Niemczech z kolei Marcin obrabował swojego byłego pracodawcę, który miał go oszukać na wypłacie. Wrócił do Polski. Samochód spalił, gdy dowiedział się, że wóz jest poszukiwany. Podróżował taksówkami. Kupił trochę nowych ubrań, telefon. 15 stycznia odwiedził Poznań i po nocy spędzonej w hotelu ruszył na Pomorze. Potem - znowu do Niemiec, gdzie 25 stycznia został zatrzymany podczas kontroli na autostradzie.

Wczoraj poznański Sąd Apelacyjny wysłuchał argumentów obrońcy, prokuratora oraz pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych. Prawomocny wyrok ogłosi natomiast 9 grudnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski