Osiem miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata, grzywna i trzyletni zakaz posiadania psów - taki wyrok usłyszał na początku tygodnia Łukasz J., mieszkaniec Pierzchna (gm. Kórnik). W maju, w towarzystwie ojca, zabił psa swojego sąsiada. Zamknął go w klatce, polewał wodą i raził prądem. Chwilę po tym dramacie zmarł także ojciec oprawcy.
Szymon Szmyt, sędzia Sądu Rejonowego w Środzie Wielkopolskiej, uznał, że czyn Łukasza nie nosi znamion szczególnego okrucieństwa, z czym nie zgadzają się przedstawiciele organizacji zajmujących się prawami zwierząt. Czy sędzia popełnił błąd?
- Sięgnąłem po najsurowszą możliwą karę: pozbawienie wolności - broni swojej decyzji Szymon Szmyt i argumentuje: - Trzeba było wziąć pod uwagę aspekty obciążające, ale też łagodzące. Tu obciążający jest stopień premedytacji. Czyn trzeba bez dwóch zdań potępić. Jednak sprawca przyznał się, wyraził skruchę, miał dobrą opinię i nie był wcześniej karany - tłumaczy sędzia. Dodaje, że zabicie psa było czynem niegodnym, ale był to tylko incydent w życiu Łukasza. - Umieszczenie tego mężczyzny w zakładzie karnym nie przywróci psu życia ani też nie będzie słuszne wobec sprawcy, który zrozumiał swój błąd - mówi sędzia Szmyt.
Z wyrokiem nie zgadza się Tadeusz Perz, członek Straży Ochrony Zwierząt. Organizacja od początku wnioskowała o zmianę kwalifikacji czynu na szczególne okrucieństwo.
Zobacz też: Zabił psa prądem. Sąd: Nie było szczególnego okrucieństwa
- Sąd nie podzielił naszej opinii. Powołał co prawda biegłą, ale ona nie potrafiła określić, jak długo umierał pies - twierdzi Perz. Zaznacza, że organizacja pragnie sprawiedliwego wyroku: - Nie chodzi nam nawet o bezwzględne pozbawienie wolności, chcemy po prostu, żeby decyzja sądu była bardziej wychowawcza.
Jaka? Na przykład orzeczenie całkowitego zakazu posiadania zwierząt dla Łukasza J.
Sędzia Szmyt odpiera jednak te argumenty: - Pana Perza nie było na miejscu zdarzenia. Według mnie zwierzę po prostu chwyciło w pysk urządzenie rażące prądem i zmarło natychmiast. Podobną metodę uśmiercania stosuje się w ubojniach.
Według sędziego Łukasz J. nie otrzymał ogólnego zakazu posiadania zwierząt, ponieważ prowadzi gospodarstwo rolne. A taki zakaz byłby dla niego zbyt dotkliwy.
Obrońców praw zwierząt nie przekonują te słowa. - Jeśli sędzia w takim wypadku stwierdzi brak okrucieństwa, to znaczy, że jemu brak empatii - twierdzi Emilia Kaczmarek z Animal Security. Uważa, że jeśli sądy częściej wydawałyby bezwzględne wyroki skazujące, wszyscy dwa razy zastanowiliby się, czy zabić bezbronną istotę.
W ostatnim czasie wyroków pozbawienia wolności jest jednak coraz więcej. Na początku roku we Włocławku rok więzienia bez zawieszenia sąd wymierzył Krzysztofowi M., który w bestialski sposób zabił psa współlokatora. Z kolei w lipcu sędzia skazał dwóch mężczyzn z miejscowości Łobez kolejno na rok i 14 miesięcy pozbawienia wolności, za powieszenie i poderżnięcie psu gardła. Sąd we Wrocławiu skazał studenta Damiana P. na rok więzienia za znęcanie się nad zwierzętami. Jedną ze swych ofiar upiekł w piekarniku, inną wyprał w pralce. Wyrok bezwzględnego pozbawienia wolności usłyszał też mężczyzna, który w marcu zeszłego roku wyrzucił psa przez okno.
- Niestety, prowadzę wiele tego typu spraw. „Pomysłowość” i sposoby działania sprawców czasami są wręcz zatrważające. Przepisy są jasne i czytelne, często problemem było jednak podejście organów ścigania. Powoli się to zmienia, mamy coraz mniej umorzeń. Wszystko idzie w dobrym kierunku - ocenia Mateusz Łątkowski, adwokat, zajmujący się m.in. sprawami zwierząt.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?