Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo "królowej pomidorów": Ruszył proces. Oskarżonemu grozi 30 lat więzienia

Zbyszek Snusz
Zbyszek Snusz
Kinga Legg
Kinga Legg archiwum
We Francji rozpoczął się proces Brytyjczyka oskarżonego o zabójstwo "królowej pomidorów", czyli Kingi Legg, polskiej milionerki spod Kalisza.

To zabójstwo wstrząsnęło Paryżem. Nagie zwłoki Kingi Legg, pochodzącej z Tłokini Wielkiej (gmina Opatówek) milionerki i współwłaścicielki firmy Vegex, eksportującej pomidory do największych europejskich restauracji i supermarketów, znalazła pod koniec maja 2009 roku pokojówka pięciogwiazdkowego paryskiego Hotelu Bristol.

Francuska policja stwierdziła, że przyczyną zgonu były rany zadane tępym narzędziem. Przeprowadzona sekcja zwłok wykazała też na ciele leżącej w wannie 36-latki prawie sto dużych siniaków. O morderstwo oskarżono jej partnera - 45-letniego dziś Brytyjczyka Iana Griffina.

CZYTAJ TEŻ: Tłokinia Kościelna: Pożegnano zamordowaną w Paryżu Kingę Legg

Para mieszkała w niewielkiej elitarnej miejscowości w hrabstwie Surrey. Ich związek był jednak bardzo burzliwy. Griffin, syn brytyjskiego milionera, właściciel sieci sklepów kosmetycznych oraz solariów, uchodził za prężnego przedsiębiorcę, ale faktycznie bardzo kiepsko mu szło w interesach.

"Kinga myślała, że Griffin naprawdę jest bogaty. Ale Griffin był bankrutem, a do tego to bufon, który lubił szybkie życie i samochody. Mówił o sobie 007"- donosił po zabójstwie brytyjski dziennik "Daily Mail".

Po tragicznej hotelowej nocy Brytyjczyk długo unikał francuskiego wymiaru sprawiedliwości. Mimo zarządzonej po znalezieniu zwłok obławy, zdołał uciec do Wielkiej Brytanii, gdzie ukrywał się w lesie niedaleko posiadłości swoich rodziców.

Na podstawie europejskiego nakazu aresztowania został zatrzymany po tygodniu intensywnych poszukiwań i natychmiast trafił za kratki. Do francuskiego więzienia przewieziono go dopiero po dwóch latach. Po kolejnych dwóch latach sąd uznał, że nie ma już zagrożenia i przed francuskim sądem, gdzie w tym tygodniu rozpoczął się proces, Ian Griffin odpowiada z wolnej stopy.

W drugim dniu procesu Brytyjczyk podkreślił, że nigdy nie miał zamiaru zabić swojej partnerki. Opisując pobyt w hotelu, wspominał, że wszystko zaczęło się od poinformowania Kingi o tym, że leki, które zażywa, obniżają jego libido. Zdenerwowana kobieta miała wtedy krzyknąć, że Ian jest jej winny seks. - Byłem zdenerwowany, mieliśmy fantastyczną podróż i to zniszczyło wszystko w ciągu jednej minuty - zeznawał.

A opowiadając o wydarzeniach z tragicznej nocy, zasłaniał się niepamięcią. Griffin twierdzi, że w czasie kłótni stracił przytomność, a narzeczoną znalazł na podłodze dopiero nad ranem i chcąc ją ocucić, włożył ciało do wanny.
- Ona była bardzo zimna. Nie wiedziałem, że nie żyje. To było dziwne - mówił.

Tymczasem prokuratura przekonuje, że na ciele zamordowanej doliczono się 92 siniaków, a Polka już wcześniej obawiała się o swoje życie i nie ukrywała też przed znajomymi problemów w "toksycznym związku". Jeden z przyjaciół kobiety otrzymał wiadomość, co ma zrobić w razie jej śmierci.

Griffinowi zarzuca się też działania, które miały na celu zatuszowanie tego, co się wydarzyło. Po włożeniu zwłok do wanny Brytyjczyk opłacił jeszcze dwie doby hotelowe, na drzwiach do pokoju powiesił znak "nie przeszkadzać", a po dotarciu do Wielkiej Brytanii ukrył się w lesie i zamieszkał w namiocie.

Wyrok może zapaść jeszcze w tym miesiącu. Jeśli Ian Griffin zostanie uznany winnym zabójstwa Kingi Legg, grozi mu do 30 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski