Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo na Taczaka: 25 lat więzienia dla mordercy

Barbara Sadłowska
W tym mieszkaniu przy ul. Taczaka  doszło do tragedii. Zabójca Agnieszki spędzi w więzieniu 25 lat
W tym mieszkaniu przy ul. Taczaka doszło do tragedii. Zabójca Agnieszki spędzi w więzieniu 25 lat SAGA
35-letni Michał R., znany na ulicy Taczaka jako "Rusek", 1 lipca ubiegłego roku zabił swoją dziewczynę 29-letnią Agnieszkę S. Zatłukł ją kijem. Zasłużył na dożywocie, ale poznański Sąd Apelacyjny obniżył mu karę do 25 lat.

Kiedy zorientował się, że kobieta nie żyje, uciekł z mieszkania. Nocował u znajomych i pod mostami. 12 lipca do mieszkania przy ulicy Taczaka weszli zaalarmowani przez lokatorów policjanci. Znaleźli ciało w stanie głębokiego rozkładu. Trzy dni później Michał R. został zatrzymany. Nie przyznał się śmiertelnego pobicia Agnieszki. Mówił, że pokłócili się, on obciął jej włosy i dwa razy uderzył w twarz. Żadnym kijem nie bił... Kiedy wyszedł z mieszkania, ktoś tam wtargnął i zabił jego dziewczynę, bo chciał go obciążyć.

11 listopada ubiegłego roku poznański Sąd Okręgowy uznał go winnym zbrodni zabójstwa - z zamiarem ewentualnym - i skazał na dożywocie. Wyrok zaskarżył obrońca Michała R. , przekonując do zmiany kwalifikacji prawnej czynu - z zabójstwa na spowodowanie śmiertelnych obrażeń ciała oraz do złagodzenia kary.

Czytaj też: Poznań: Brutalne morderstwo na ulicy Taczaka? Zwłoki kobiety poćwiartowane?

Jednak rozprawę w Sądzie Apelacyjnym rozpoczęło wystąpienie samego Michała R.

- Wiem, że nie byłem odpowiednim partnerem dla Agnieszki. To, co ją spotkało to był wypadek, spowodowany wynikiem mojego błędu i działania alkoholu. Wiem, że nie zachowywałem się wobec Agnieszki, jak powinienem, chociaż bardzo mnie kochała i ja też ją kochałem - powiedział Michał R.

Mówił, że wprawdzie często się kłócili, ale potem godzili i Agnieszka lepiej się czuła u niego w domu niż u matki, u której mieszkała z dwójką dzieci.

Jego zdaniem, to rodzina cały czas "nastawiała" ją przeciwko niemu.

- Nie chciałem zabić, a nawet pobić - kontynuował oskarżony. - Agnieszka była pijana, prosiłem żeby się uspokoiła, ale była w takim szale, że nie było z nią rozmowy... Uderzyłem ją w twarz, żeby otrzeźwiała.
Sędzia Maciej Świergosz zapytał o wzrost i wagę oskarżonego i pokrzywdzonej - okazało się, że rosły mężczyzna, ważący 90 kilogramów i mierzący 186 centymetrów, nie potrafi powiedzieć, jaka była Agnieszka. - Może o głowę niższa - zastanawiał się Michał R.( mama Agnieszki, która jest oskarżycielką posiłkową w procesie, powiedziała, że córka miała 158 centymetrów, a ważyła zaledwie 35 kilogramów).

Czytaj także: Poznań: Śmierć kobiety przy Taczaka. Prokuratura milczy, ludzie snują domysły

Potem oskarżony opowiadał, jak dziewczyna go prowokowała, "uderzając w jego słabe punkty". Jak wyjaśnił, "uderzała" tylko słowami.

- Wtedy uderzyłam ją kilka razy kijem, żeby przestała. Uderzałem ją w nogi i ręce. Nie chciałem jej zrobić większej krzywdy - mówił Michał R.

- To jaką krzywdę chciał jej pan wyrządzić? - zapytał sędzia Świergosz.

- Chciałem, żeby czuła ból - wyjaśnił.

Przyczyną śmierci Agnieszki S. był wstrząs urazowy, spowodowany rozległością obrażeń. Inaczej mówiąc, zabił ją ból.

- Manipulował, szantażował, groził, regularnie stosował przemoc, groził porwaniem dzieci, opanowany chorobliwą wręcz zazdrością - powiedział prokurator Zbigniew Frankowski, który wnosząc o utrzymanie wyroku w mocy, cytował fragmenty uzasadnienia wyroku Sądu Okręgowego.
- To była zbrodnia popełniona ze szczególnym udręczeniem - powiedział adwokat Jacek Piechocki, pełnomocnik bliskich Agnieszki. - Z uwagą i zatrwożeniem słuchałem słów oskarżonego, który teraz przeprasza, ale mówi: to był "wypadek", nie byłem "odpowiednim partnerem".

- Tyrady oskarżonego, jakim był cudownym człowiekiem jak się mają do listów pokrzywdzonej do brata? Pisała: "Moje życie od pół roku jest pełne udręczenia, bólu i łez" - czytał sędzia Maciej Świergosz, przypominając, że Agnieszka S. chciała uciec przed oskarżonym do Holandii. Czekała tylko na odbiór dokumentów dla dzieci.

Sędzia Świergosz mówił też o tym, jak zachował się oskarżony po pobiciu. Połamał kij na Agnieszce S. i wyszedł po piwo i papierosy, pozostawiając konającą w domu.

- Wrócił i zmęczony się zdrzemnął na fotelu, gdy jego parnerka umierała - mowił sędzia Świergosz. - Nie spanikował, nie był w szoku - jak mówi. Metodycznie szukał torebki pokrzywdzonej, którą zostawiła u znajomej. Bo tam były jego dokumenty i klucze.

Mimo tego, że sąd nie znalazł żadnych okoliczności łagodzących, złagodził karę. Z dożywocia do 25 lat. Bo oskarżony działał z zamiarem ewentualnym, nagłym, więc - co do zasady - nie może dostać najsurowszej kary.

Wyrok jest prawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski